<6>

329 14 9
                                    

<Macaque>

Obudziłem się w pomieszczeniu jaśniejszym od słońca, był to dom Wukong'a. Chciałem użyć magii cienia żeby uwolnić się z węzłów na rękach jednak nie mogłem, byłem zbyt osłabiony.
-Cholera ale łeb mnie boli- powiedziałem po cichu sam do siebie. Czułem ze na mojej głowie mam bandaż.
Kurwa kto był taki mądry i jebnal mnie rurą? Zamiast poprostu ogłuszyć.
Usłyszałem jak właściciel domu wchodzi przez drzwi.
-Oh ktoś wreszcie się obudził!- krzyknął podchodząc, i sprawdzając czy przypadkiem się nie rozwiązałem.

-Oh, Wukong. Jesteś aż tak tępy ze nie wiedziałeś że jak jebniesz kogoś rurą ze śmieci to kurwa straci przytomność?- Spojrzałem wrogowi prosto w oczy.

-Mogłem cie tam dobić. Więc ciesz się ze żyjesz.-

-Ta. Wołał bym umrzeć niż znów widzieć ta krzywa mordę- powiedziałem lekko uśmiechając się.

-nie mam zamiaru się z tobą kłócić. Chce ci wyjaśnić i może udowodnić że LBD cię wykorzystuje.-

- Czemu miałbym ci uwierzyć? Jestem dowodem że nie warto ci ufać Wukong.- Powiedziałem lekko szarpiąc się z nadzieją ze odwiąże liny.

- Cóż, może dlatego że jesteś dla niej jedynie  pionkiem na szachownicy?- spojrzał się na mnie-Macaque. Pokonalismy ją wspólnie jeden raz, to pokonamy I drugi raz.-

-Taa wiesz. Nie mam zamiaru zostać bohaterem.-

-Ty nie będziesz bohaterem. Ty będziesz Wojownikiem.- uśmiechnął się do mnie.

-Taaa. Nie.- powiedziałem stanowczo.

-No weź! Nad tą przemowa myślałem dwa dni!- krzyknął siadając obok mnie. -Macaque. Posłuchaj, ja wiem ze między nami już nigdy nie będzie tak jak było kiedyś, ale martwię się o ciebie. Martwię się o to, co ona robi z twoim ciałem-

-Oh. No proszę? Sun Wukong wreszcie zaczął myśleć o kimś innym niż o sobie!-

-Macaque do cholery! Nie zachowuj się jak dziecko! Nie zauważyłeś pęknięć na twojej twarzy?! Wiesz same to by się chyba nie zrobily!- Krzyknął stawiając lusterko przed moja twarzą. To co zobaczyłem..  było straszne. Na mojej twarzy były rany od pęknięć, były one ubrudzone od świeżej krwi.
Spojrzałem się na Wukong'a, później na lustro i tak parę razy.
Spojrzałem się również na moje ręce, miałem identyczne rany.
Cholera, to nie mogło być od jakiej kolwiek bitwy, Cholera czego ja mogłem się spodziewać! Cholera jak mogłem jej zaufać!
Znowu poczułem ukłucia które były coraz mocniejsze. Spojrzałem na moją rękę, zaczęła ona pękać jeszcze bardziej.
Poczułem rękę Wukong'a na mojej ręce, czułem jak dokładnie się jej przygląda, chciałem ja zabrać. Jednak nigdy wcześniej nie czułem się tak miło, więc pozwoliłem robić mu cokolwiek on tam robił.

-Czy LBD nie dawała ci czegoś? Czegoś jak wody?tabletek? lub była przy tobie gdy straciłeś przytomność albo spałes?-

-Ta zaraz po walce z tobą i MK. Zaslablem a gdy obudziłem się ona była już w moim mieszkaniu.

-a masz częste bóle głowy czy coś?- zapytał siadając obok mnie i sprawdzając każdy z opatrunków. Ja jednak nie wiedziałem czy powiedzieć prawdę czy skłamac. Co jeśli oni chcą mnie oszukać?
-Nie..?- powiedziałem niepewnie. -Eh co ja ci się będę tłumaczyć.- chciałem ponownie zanurzyć się w otchłani zrobionej z cienia, jednak nie mogłem.

-Nie probuj uciekać. Nie zestawił bym nawet ciebie w tym stanie.-

-Spierdalaj Wukong! Nie zgrywaj już wielce opiekuńczego!- Ta ruda małpa chciała sie jeszcze pokłócić jednak wtedy wszedł MK.

Nienawidzę cie!~ ShadowPeachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz