<Macaque>
Leżałem sobie spokojnie i czekałem aż dojedziemy na miejsce, na mojej klatce piersiowej leżał wtulony we mnie Wukong.
-Przepraszam że nie zdołałem wtedy cie obronić.- powiedział cicho w moja stronę robiąc sobie wyrzuty sumienia.-Nic się nie stało, gdyby ci się coś stało pewnie jeszcze walczył bym z tym Demonem.- uśmiechnąłem się lekko do niego na co on jeszcze bardziej zaczął się we mnie wtulać. Bardzo cieszyłem się z tego że znowu jesteśmy razem i że (chyba..) nic już nas nie rozdzieli.
-Macaque, mam do ciebie pytanie- spojrzał mi prosto w oczy na co ja zrobiłem to samo.
-Mogłabyś się do mnie przeprowadzic? W moim domu aż kipi nudą bez ciebie.- lekko zawstydził się-I brakuje mi tam ciebie- wyszeptał
-Jasne, nie mam zbyt dużo cennych rzeczy więc nie mam praktycznie żadnego bagażu.. mam za to.. Parę moich malp które muszę ze sobą wziąść.-
-Nigdy nie Chwaliłeś się że masz małpy-
-bo nigdy nie pytałeś czy je mam- nie wiem dokładnie czemu ale za każdym razem jak z nim gadałem czułem jakby motylki w moim brzuchu, czułem się miło w jego towarzystwie, aż tak że na każde jego słowo kącik moich ust leciał do góry.
-Wiesz, powinieneś częściej się uśmiechać, Zdecydowanie częściej.- powiedział na co ja sztucznie ale szeroko usmiechnalem się.
-A ty powinieneś być mniej optymistyczny i otwarty na świat.-
-A ty powinieneś być bardziej optymistyczny i otwarty na świat- odpowiedział wstajac ze mnie
-właśnie przez takie gadanie małpiszonie zaczynami kłótnie- powiedziałem wstając z ,,łóżka" i uderzając sie przy tym w głowe, na co ruda małpa zaczęła się śmiać.
-Chodź tu ty rudzielcu!- zacząłem gonić go po całym wanie. w pewnym momecie gdy znudziło mi się ganianie go wskoczyłem w portal a wyskoczyłem tuż za nim, złapałem go w mocny uścisk i wyrzuciłem go za siebie.
-Przestaniecie się w końcu bić?!- Krzyknał w naszą stronę Piggsy który siedział z przodu wana.
-Tak jest panie generale- zażartował Wukong
-Żebym zaraz się tam do was nie przeszedł!- znów krzyknął na co my sie uspokoiliśmy po czym usiedliśmy obok siebie. Gdy tak siedzieliśmy poczułem jak ogon Wukong'a zbliża sie do mojego, gdy był już blisko chwyciłem jego ogon moim i szarpnałem z całej siły na co z jego ust wyleciał dość głośny krzyk.
-Macaque ty mały!- przerwał swoją wypowiedź jednocześnie rzucając się na mnie I przyszpilając do podłogi.
-O nie, co ja teraz zrobię- powiedziałem ironicznie po czym zadziorny uśmieszek pojawił sie na mojej twarzy, za mną pojawił się czarny portal w ktorym zniknałem. Wukong jednak nie dał mi za wygraną, włożył rękę w portal i złapał mnie za kołnierz mojej bluzy i wyciągnał z czarnej odchłani.
-I co mi zrobisz?- zacząłem się podśmiewywać.
-żebyś się zaraz nie zdziwił!- rzucił mną o ścianę po czym się obraził
-Czy wy możecie w końcu przestać zachowywać się nawet gorzej od trzy letnich dzieci?!- znów usłyszeliśmy głośny krzyk dobiegający z przodu wozu.
-Zostało nam dobre pół dnia zanim dojedziemy zagramy w coś, na przykład ..prawda czy wyzwanie!- powiedział MK
-Zgoda mogę zagrać- powiedział i dosiadł się do nich.
-Tsa w sumie nie mam nic lepszego do roboty- powiedziałem po czym usiadłem naprzeciwko Wukonga.
-Jakby ktoś zapytał, to ja też gram- czerwonowłosy przysiadł się do nas, i wtedy zaczeliśmy grę. Każdy mógł zadawać pytanie lub wyzwanie komu chciał, gra trwała dość długo aż w końcu ja mogłem zadać komuś wyzwanie.
CZYTASZ
Nienawidzę cie!~ ShadowPeach
FantasyMonkey King i jego odwieczny wróg Macaque stoczyli kolejną bitwę. Obydwoje byli ledwo przytomni, a jedyne co trzymało ich przytomnych to nadmiar bólu. Monkey King chcial zadać cios ostateczny. Jednak Macaque zniknął w ciemnej dziurze cienia.. Ksią...