<Macaque>
Poczułem dziwne uczucie, jakby ktoś mnie bardzo mocno obejmowal, nie mogłem jednak zauważyć kto. Czułem jakby moje powieki były zrobione z metalu.
Chwile później usłyszałem jakieś głosy. Jednak nie mogłem poznać do kogo one należą, wtedy przestałem słyszeć cokolwiek.
<Monkey King>
Macaque opadl na moje ramiona. Chyba zemdlał, pomyślałem że wezmę go na górę jednak MK zaproponował żeby zabrać go do niego, będzie miał kto się nim zaopiekować.
Zgodziłem się i zabraliśmy Macaque do MK, zdziwiłem się jak czysto miał on w swoim domu, w moim monza utonąć w starych ciuchach i paczkach po chipsach.
Położyłem Macaque na jego łóżku, zauważyłem ze ma on ogromną ranę na oku.-Musze iść już do pracy! Jak przyjdę przyniosę wam kolacje!- krzyknął po czym wybiegł z domu, zostałem sam z Macaque.
Usiadłem na łóżku obok niego, poczułem jak jego ogon owija się w mój.
Zauważyłem również że zaczął się budzić.
-Mm~- obrócił się na plecy i odwinal swój ogon.-Gdzie jestem?~- powiedział cicho patrząc przed siebie a później na mnie.-Jestesmy u MK.- powiedziałem patrząc na jego twarz, wszystkie pęknięcia zniknęły.
-No i dobrze. W tym syfie w twojej chacie bym nie wytrzymał- powiedział po czym podniósł się i usiadł w sadzie skrzyżnym.
-Ciesz się ze jesteś tutaj i żyjesz.- powiedziałem po czym przysunąłem się bliżej niego.
-Pic mi się chce. Weź coś przynieś- powiedział do mnie po czym znowu się położył.
-A co ja jestem twoja pokojówka?-
-Ta. Puki jestem poważnie ranny możesz nią być. Przynieś mi jakiś sok.- powiedział machając na mnie ręką. Poszedłem więc do kuchni, w kuchni MK Był większy rozpiźdźiaj niż w moim domu.
Gdy przedostałem się przez stertę opakowań po żarciu zobaczyłem że na stole leży pudełko z napisem ,,nie ruszać"
Wiec podszedłem i je otworzyłem. W pudle były różne niepodpisane butelki z dziwnymi zawartosciami.
Chwyciłem więc jedną Z nich, na niej byłą naklejka w kształcie brzoskwini.. lub serca.. nieważne w jakim, napiłem się trochę żeby zobaczyć czy nie jest to przypadkiem jakaś trutka, jestem nieśmiertelny więc mnie nie zabije, nie czułem się źle więc to nie była trutka.Poszedłem do wielce chorego i umierającego na łóżku Macaque i dałem mu napój.
-To nie jest woda z trutka tak?- powiedział patrząc na zawartosc.-Próbowałem i nie jest to trutka- powiedziałem znowu siadając na progu łóżka.
-Ta fajnie.- Odpowiedział po czym napił się z butelki, wtedy coś dziwnego zaczęło się dziać...
<Macaque>
Napiłem się z butelki którą przyniósł mi Wukong.
Gdy wypiłem resztę zawartości coś dziwnego zaczęło się dziać. Przez krotka chwile poczułem dziwne mrowienie w brzuchu, ono jednak szybko przeszło więc nie skarżyłem się na nic.
Spojrzałem się na Wukong'a, poczułem jakby motylki w brzuchu.-Uh.. Wukong?- Zapytałem, czując ze jego ogon owinal się w mój.
-Tak?- Zapytał zabierając mi butelkę.
-Z kad to wziąłeś?-
-Z pudla z napisem,,nie ruszać" na stole.-
-Cholera głupku! MK mówił że jakieś demony próbowały jakimś gównem zakochać całe miasto w sobie!- wyrwałem mu z rąk butelkę i zacząłem sprawdzać etykietę.
-ale to jest zwyczajny brzoskwiniowy napój- powiedział uważne się mi przyglądając.
Spojrzałem na rysunek na opakowaniu.
-Wukong Cholera go nie brzoskwinia! To jest serce!-
CZYTASZ
Nienawidzę cie!~ ShadowPeach
FantasyMonkey King i jego odwieczny wróg Macaque stoczyli kolejną bitwę. Obydwoje byli ledwo przytomni, a jedyne co trzymało ich przytomnych to nadmiar bólu. Monkey King chcial zadać cios ostateczny. Jednak Macaque zniknął w ciemnej dziurze cienia.. Ksią...