<18>

256 14 11
                                    

<Macaque>

-Małpy macie coś czym szybciej mogli byśmy tam dolecieć?- zapytał czerwonowłosy.

-Nie ja nic nie mam- odpowiedziałem po czym Spojrzałem na miejsce w którym jeszcze chwile wcześniej stał Młody z jego koleżanką.

-mozemy polecieć na mojej chmurze, ale nie wiem czy wtedy LBD by nie zauważyła by nas- powiedział Wukong na co oboje z czerwonym spojrzeliśmy się na niego.

-Lepiej będzie jakbyśmy przejechali sie moim motorem, no chyba że jesteście boidupy i chcecie się przejść- powiedział czerwony patrząc na nas.

-Tsa możemy się przejechać ważne żebyśmy dotarli na miejsce- powiedziałem po czym poszliśmy z Czerwonym po jego motor, wsiedliśmy na niego i jechaliśmy dość szybko.

-Ey bo ja lecę- powiedział  Wukong który powoli zsuwał się z motoru.

-To złap się mocniej tej czarnej Małpy.- rzucił szubko Red Son, poczułem wtedy ręce Wukong'a które mocno trzymały się mnie w talii, Spojrzałem się w tył  i zauważyłem ze jego ogon zaczął merdać..?

-az tak ci się podoba trzymanie mnie w talii?- zaśmiałem się.

-Nie?!- jego ogon zatrzymał się w powietrzu, a ja nadal lekko się śmiałem.

-Może te gejowskie teksty zachowacie na później?- powiedział surowo czerwony.-za chwilę będziemy na miejscu.- dodał po czym zaczal zwalniać.

-Czemu zwalniamy?- zapytał Wukong przytulając się do mnie.

-Brakuje benzyny.- powiedział szybko po czym się zatrzymaliśmy, wraz z Wukong'iem zsiedlismy z motoru.

-Dalej będziemy musieli isc pieszo, ale nie zostało daleko. Tylko parę metrów- powiedział czerwony, po jego słowach zaczęliśmy iść pieszo na jakąś górę.

-Ehh nogi mnie bolą- zaczął narzekać Wukong.

-To masz problem- odpowiedziałem mu miejąc nadzieje ze się przymknie.

- Macaqueeee wez mnie na ręce- powiedział obracając się w moja stronę.

-jak wezmę cie na barana to się przymkniesz?-

-Tak, alee weź mnie na ręce-

-Ehhhhhhh- jęknąłem -Dobra chodź tu- podszedł do mnie po czym ja wziąłem go na barana.-Zadowolony?-

-Tak- odpowiedział po czym szliśmy coraz to wyżej i wyżej góry.

Gdy byliśmy już prawie na górze zauważyłem MK i jego koleżankę którzy w dość dziwny sposób się nam przyglądali.
-Coś jest nie tak..- szepnąłem tak żeby tylko ta dwójka mogła mnie usłyszeć.

-Też coś mi tutaj śmierdzi..- powiedział czerwonowłosy , im bliżej byliśmy tym ciężej się szło, było też większe poczucie niepewności.

-Myślicie ze LBD nas widziała?- zapytał Wukong.

-Nie wiem.. ale.. nie sądzicie ze Mk jest podejrzanie cicho?- zapytał cały czas przyglądając się szczycie góry.

-Racja.. MK zawsze był jakiś nadpobudliwy..- odpowiedziałem.

-Ey! Nie wyzywaj mojego ucznia!- krzyknął Wukong.- ale.. muszę przyznać czuję ze coś z nim jest nie tak..-

Gdy doszliśmy do szczytu góry MK i Mei nie było, co wydawało się mi dziwne ponieważ jeszcze parę minut temu byli na górze.

-Macaque uważaj!- krzyknął Wukong odpychając mnie.  W miejscu gdzie stałem próbował zaatakować MK.. a raczej już nie MK tylko kukła LBD.

-Cholera MK!- krzyknął  jednocześnie odwracając MK na bok.

-Zaraz.. czy skoro dopadła MK.. to..- czerwonowłosy nie dokończył ponieważ dostał solidny cios w podbrzusze od Mei.
Wtedy też atmosfera zagęściła się, i coś zaczęło wydobywać z siebie przeglosne skrzypoty i piski, na co ja zatkalem rękami uszy, obróciłem się w strone z której dobiegały hałasy.
W stronę góry powoli zaczął iść ogromny Mech.

-Wukong.. musimy z tad uciekać!- Krzyknąłem w stronę Wukong'a który próbował się bronić, wtedy za moimi plecami otworzył się niebieski portal.
-Oh? Nie ładnie tak uciekać od problemów- odezwal się znany mi męski głos.

-A ty tutaj bez twojej Pani?- obróciłem się w  jego stronę na co on zaatakował pierwszy.

-Tak się składa że moja pani jest już w drodze~- zaczęliśmy się chwile siłować, po chwili odrzuciłem go na bok i Spojrzałem w stronę Wukong'a, przegrywał on z MK.
Przez moja chwile nieuwagi dostałem cios który zmiotl mnie aż pod głaz który był parę metrów za mną, natychmiast podniosłem się i podbiegłem szybko do Wukong'a.

-Chwila.. gdzie czerwony dzieciak?- Zapytałem Wukong'a  rozglądając się w poszukiwaniu dzieciaka, nie było widać też żadnej z kukieł LBD.

Wtedy usłyszeliśmy ciche przerywane krzyki, obrocilismy sie w strone z kad dobiegaly krzyki. Zobaczyłem wtedyMei i MK(no w sensie.. Mk i Mei opetani przez LBD) którzy wciągali czerwonowłosego do niebieskiego portalu.

Chcieliśmy ruszyć mu na ratunek, jednak wtedy pupilek LBD czyli burmistrz który nie powinien być burmistrzem pognał w nasza stronę i znów uderzył mnie aż poleciałem na ziemię.
-Wukong! Leć po dzieciaka! To nasza ostatnia nadzieja!- Krzyknąłem do Wukong'a na co on skinął głową i poleciał w stronę portalu. Jednak było już za późno, zdarzyli wciągnąć czerwonego, zauważyłem też że cień mecha który zmierza w tą stronę zakrył już połowę góry.

-Musimy z tad uciekać Wukong! Nie mamy z nimi szans!- ,,Burmistrz" znów rzucił się na mnie a ja powstrzymywałem go od zadania mi kolejnego ciosu.

Wukong wzial mnie na ręce w stylu panny młodej i skoczył z klifu. W miejsce w które skoczył przyleciała jego chmurka na której odlecieliśmy.

-I co teraz..?- Zapytałem go nie miejąc żadnej nadziei.

-Jeszcze nie wiem..  ale pokonamy ją.. napewno- uśmiechnął się w moją strone po czym lecieliśmy dalej.




























Polsat.
Hehe, mam nadzieję że się podoba.

I mam do was ważne pytanie,skończyć pisać ta książkę Happy Endingiem czy Sad Endingiem?  Jak na moje ja już wymyśliłam Happy End aleeee chce Żebyście mieli wrażenia po tej książce i zapamiętali ja na długo<3

(JA TYLKO DODAM że zbliżamy się do końca!)

(JA TYLKO DODAM że zbliżamy się do końca!)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


/\
|
(Mój własny screenshot)

Nienawidzę cie!~ ShadowPeachOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz