Monkey King i jego odwieczny wróg Macaque stoczyli kolejną bitwę.
Obydwoje byli ledwo przytomni, a jedyne co trzymało ich przytomnych to nadmiar bólu.
Monkey King chcial zadać cios ostateczny.
Jednak Macaque zniknął w ciemnej dziurze cienia..
Ksią...
Usłyszałem pukanie do drzwi. Natychmiastowo zerwałem sie do drzwi i poszedłem je otworzyć. Kto to może być? Gdy otworzyłem drzwi za nimi stało MK. -Młody? A co ty tu robisz? Stęskniłeś się za twoim starym mentorem?-
-Przyszedłem po ciebie!. Chodź za mną.- pociągnął mnie za sobą.
-Huh?- poszedłem za nim. Byłem ciekawy o co mu chodzi.
-Monkey King chciał powiedzieć ci coś jeszcze. Cos bardzo ważnego. -
-Ta to napewno bardzo wazne- powiedzialem po czym resztę drogi siedzieliśmy cicho. Gdy byliśmy już na górze tej Rudej Małpy czekał już tam na nas Wukong.
-co takiego ważnego chciałeś powiedzieć- MK nas zostawił. Wukong podszedł do mnie, miał opuszczona głowę w dół. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Wtedy wyciągnął ręce.. I mnie przytulił. Cholera..? Co to było..? Byłem naprawdę zdziwiony zachowaniem Wukong'a jednak nie chciałem przerywać tej chwili, w jego ramionach czułem się bezpiecznie. -przepraszam..- powiedział spokojnie i cicho.-ja wiem ze nie zmienię przeszłości moim ,,przepraszam" ale nie chce się z tobą kłócić ani chwili dłużej.- Na jego słowa uśmiechnąłem się.
-A co jeżeli Ja nadal chce się kłócić?- Zapytałem podśmiewując się pod nosem, wtedy ruda małpa odsuneła się ode mnie. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć, - Nieważne. Zapomnij o tym, wymyśliłem plan który jest bardzooo niebezpieczny. Ale kto da radę jeśli nie ty.- ruda małpa wydawała się być przekonująca. Jednak ja nadal miałem wątpliwości. -Ale każdy wyjdzie z tego cało? Tak?- poczułem jak Wukong chwycił mnie za rękę I prowadził nad klif nad którym ostatnio siedzieliśmy.
-Taaaa- machnął glowa i się usmiechnal.-Jeżeli wyjdzie dokładnie tak jak chciałem wyjdzie dobrze!- uśmiechnął się.
-Czyli istnieje prawdopodobieństwo że komuś może się coś stać?-
-Tiaaa ale jest takie maluteńkieee- powiedział siadając na klifie.
-Opowiadaj o tym swoim planie.- usiadłem obok niego.
Gdy opowiedział o naszym planie. Poczułem ukłucia w głowie. -Ja spad- nie zdarzyłem dokończyć, ból głowy wzrastał skuliłem się z bólu. -Cholera!- Krzyknąłem łapiąc sje za głowę. Wiedziałem że mam przejebane, jeżeli LBD się domyśli że próbuje się od niej oderwać znowu skończę w świecie zmarłych. Wtedy jedyne co czułem to ból przeszywający moje ciało.
<Monkey King>
-Macaque?- Zapytałem po czym wskoczył ją mnie. Jego oczy nie były już fioletowe, były niebieskie. Leżałem pod nim i próbowałem się uwolnić -Sun Wukong. Jesteś z siebie zadowolony?- powiedział damski głos.
-O co Ci chodzi?!- Krzyknąłem nadal siłując się z przeciwnikiem.
-Manipulujesz nim, a on głupi ci uwierzył.-
-Niby ja nim manipuluje?!- odrzuciłem go, podnosząc się na nogi.
-Macaque wszystko mi opowiedział. Opowiedział mi co planujecie zrobic- powiedziała znowu pędząc na mnie.
-Czemu miałbym ci uwierzyć?- odparłem kolejny atak.
-A po co miałam bym cię okłamywać?- powiedziała.
-A czemu miała byś mówić mi prawie!?- Zaatakowała znowu ciałem Macaque, na jego twarzy znowu zauważyłem paręnaście nowych rys. Wiedziałem że nie mogę go skrzywdzić, on jest kluczem do naszego planu. - oh? Boisz się go skrzywdzić? Nie martw się. Znajdę sobie nowe naczynie do napełnienia. -
Widzialem jednak że jej moce osłabły wraz z każdym kolejnym ruchem. -Skoro jesteś taka odważna to czemu nie przejdziemy do walki wręcz?! Tylko Ty i ja!- Krzyknąłem odpierając kolejne jej ataki. -Oh Sun Wukong. Nie mam zamiaru popełnić tego samego błędu, nie mam zamiaru znowu przegrać!-krzyknęła szalenie, po czym znowu Zaatakowała. -Rozumiem cie. Przecież walka z kimś tak silnym jak ja była by z twojej strony przegrana- znowu odtracilem pędzącego we mnie opętanego Macaque. Widziałem jak jego oczy zaczęły migać. -Oh? Widzę że twój czas się kończy.-
-mogę skończyć. Ale nie muszę, zobaczymy ile wytrzyma jego marne ciało.- powiedziała po czym oddala kolejne coraz to mocniejsze ciosy.
-Macaque sam tego chciał. Zgodził się na wszystkie moje wymagania!-
-zgodził się bo nie powiedziałaś mu wszystkiego!- starałem się blokować kolejne ciosy, jednak bez skutku Byłem już zmęczony, bałem się że ciało Macaque nie wytrzyma dłużej. Więc przywołałem chmurę wskoczyłem na nią i oddaliłem się od niego na dłuższy czas.
<Macaque>
Obudziłem się cały zakrywaniony, oparty o kamień, odrazu też zacząłem szukać wzrokiem Wukong'a. Byłem w cholere osłabiony, nie mogłem się podnieść. -Wukong..- powiedziałem po cichu. Wtedy użyłem jednej z mocy Wukong'a która MK mi podarował. Moje oczy rozbłysły na złoty kolor. - W-Wukong pomóż- nigdy nie sądziłem że powiem Wukong i pomóż w tym samym zdaniu. Wtedy jednak zaslablem z braku sil.
<Monkey King>
Na mojej chmurze próbowałem monitorować cały teren. Gdy już chciałem wracać moje oczy rozbłysnęły na złoty kolor. Usłyszałem też Wtedy głos Macaque.
- W-Wukong pomóż- odrazu popędziłem na miejsce bitwy. Zauważyłem Macaque pod kamieniem, chyba zemdlał. Natychmiastowo wziąłem go na ręce i zaniosłem do domu i przykryłem go kocem po czym sam usiadłem obok niego. -Oh Macaque. I po co ci to było?- przytulilem się do niego, wtedy poczułem jak owija swój ogon w mój, lekko uśmiechnąłem się po czym zasnąłem.
Trochędupa ale chyba ok.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.