•13•

209 20 8
                                    


Tw: rozdział poświęcony ed (bardzo ed)

Pov.Minho

Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Chciałem sie podnieść, złapać ręką za głowę, wierząc, że to pomoże, cokolwiek. Nie miałem siły. Nie byłem w stanie nawet ruszyć ręką.

Żałosne. Jestem żałosny.

Otworzyłem oczy i niepewnie rozejrzałem się po pomieszczeniu. Prawdę mówiąc nie pamiętałem co się stało, ale gdy zorientowałem się, że to szpital, wszystko mi się przypomniało. Westchnąłem i ponownie zamknąłem oczy. Powoli przekręciłem się na bok i okryłem szczelniej kołdrą. Twarzą leżałem w stronę okna, więc mogłem zobaczyć szarawe niebo zapełnione chmurami. Jesienna pogoda nie należała do moich ulubionych.

Nie spodziewałem się, że wyląduję w szpitalu. Przecież nie jestem w takim stanie, by się tu znajdować. Zemdlałem i co z tego? Nie jadłem?
Prychnąłem. Może jabłko lub pół dziennie to niewystarczający posiłek, ale jednak posiłek.
Nazywanie jabłka posiłkiem? To dopiero jest żałosne. Nikt normalny by się tym nie najadł, ale chwila. Jestem nienormalny, chory? Może i faktycznie coś jest nie tak, ale inni mają gorzej.

Moje przemyślenia przerwało gwałtowne pociągnięcie klamki od drzwi, a następnie coraz głośniejsze kroki, które po chwili ucichły. Odwróciłem się na plecy.

-Minho?-Jisung spojrzał na mnie zmartwionym wzrokiem. Mogłem w nich dostrzec ciekawość, a jednocześnie lęk i troskę. Chciał się odezwać i nawet otworzył już usta, ale w sali dalej była cisza. Nie wiedział jak zareagować, ani jak ubrać w słowa to co chciał powiedzieć. A może zapytać? A może nic nie chciał mówić? Jedynie westchnął.

-Hej.-mruknąłem cicho. Poczułem suchość w gardle, a mój głos był łamliwy. Młodszy podał mi szklankę z wodą i pomógł usiąść. Natychmiast wypiłem całą jej zawartość, zaspokajając pragnienie.

-J-Jak to się stało? Dlaczego zemdlałeś?-wziął ode mnie kubek i go odstawił. W między czasie przysunął krzesło do mojego łożka i na nim usiadł. Wpatrywałem się w niego, nieodzywając się. Poczułem wstyd.-Zbladłeś. Jesteś chory? Lekarze coś mówili? A może trzeba zrobić badania krwi?

-Jisung.-odezwałem się i spojrzałem na niego.-Nie przesadzaj. Nic mi nie jest.-między nami nastała cisza. Właściwie to jak chłopak się tu dostał. Tak po prostu go wpuścili?-Jak się tu dostałeś?-uniosłem jedną brew.

-Um..-mruknął, przeczesując włosy.-Musiałem trochę skłamać, inaczej by mnie nie wpuścili.-jego policzki się zaczerwieniły. Stwierdziłem, że nie będę dopytywał. Mogłem się domyśleć.

-Nie ważne. Nie powinieneś być na lekcjach?

-Urwałem się. Ty jesteś ważniejszy.

-Ta.-mruknąkem zawstydzony.

•••

2 tygodnie później

Od mojej wizyty w szpitalu minęło już trochę czasu. O dziwo szybko mnie wypuścili, ale wcale nie miałem spokoju. Mama znała powód mojego zemdlenia. Wcześniej myślała, że jest już trochę lepiej.
Teraz widać, że chodzi przybita i nie wie co robić.
Zaczęła bardziej kontrolować to co i ile jem, ale nie chciała też we mnie nic wpychać, za co byłem wdzięczny. Jedno jabłko dziennie zamieniło się w trzy lub czasem cztery małe posiłki. Fizycznie może czułem się lepiej, ale psychicznie coraz gorzej. Uczucia sytości było dla mnie czymś, czego dawno nie czułem. Stało się dla mnie niekomfortowe. Uczucie pełnego żoładka wydawało się być dla mnie obrzydliwe. Czułem się ciężko, jak świnia. Mimo to z każdym dniem posiłki stawały się większe, a ja zaczynałem tracić nad sobą kontrolę. Wszystko kręciło się wokół jedzenia. W trakcie śniadania, myślałem co zjem na obiad i ile będzie miało kalori. W trakcie obiadu, myślałem co zjem na kolację. Aż do dziś.

Wstałem rano, pozytywnie nastawiony. Mama wyjechała na pare dni pomóc babci w przeprowadzce, więc nikt mnie nie pilnował. Przez cały dzień nic nie zjadłem. O dziwo się udało. Jisung nawet był spokojniejszy. Zauważył, że wyglądałem lepiej, więc już się nie martwił i żył w beztroskim przekonaniu, że ze mną wszystko okej.

Po szkole cały dzień spędziłem w łożku przeglądając telefon. Pod wieczór zacząłem czuć głod. Długo zastanawiałem się czy coś zjeść, czy czekać do jutra. Ostatecznie powoli poszedłem do kuchni i otworzyłem lodówkę. Pierwsze w oczy rzuciło mi się ciasto, które dostaliśmy wczoraj od sąsiadki. Konkretnie był to sernik, z polewą czekoladową na górze. Bijąc się w myślach zjechałem wzrokiem na półkę niżej. Wziąłem banana, bo innych owoców nie było. Bałem się go zjeść lepsze to niż kaloryczne ciasto.

Gdy zjadłem dalej byłem głodny.  Upiłem łyk wody, później kolejny, by zapchać żołądek. Nic to nie dało. Po chwili przemyśleń zjadłem kolejnego banana. Dalej nic. Wziąłem mały kawałem ciasta i zjadłem go, jakbym nie jadł nic przez miesiąc.
Nie myślac co robię wyjąłem z lodówki cały pojemnik z ciastem i zacząłem je wyjadać widelcem. Gdy zjadłem poczułem się pełny, jednak dalej czułem głod. Myślałem, że zwariuję, bo jednocześnie byłem najedzony i głodny.

Wziąłem bułkę. Później kolejną. Bułki się skończyły. Ponownie otworzyłem lodówkę. Na mojej szafce były dwa jogurty. Stwierdziłem, że skoro zjebałem to zjem je dzisiaj, żeby jutro ich nie było i żebym nie miał nic. Skoro dzisiaj zjebałem to jutro i pojutrze nic nie zjem.

Oparłem się o szafkę i rozejrzałem. Na podłodze były okruszki po bułkach, opakowania od jogurtow i ciasta oraz skórki od banana. Sięgnałem po butelkę wody i na raz wypiłem całą jej zawartość. Czułem się okropnie, a pare dni wcześniej czytałem, że to pomaga w zwymiotowaniu. Powoli wstałem i poszedłem do łazienki. Zamknąłem drzwi i uklęknąłem przed toaletą. Czy ja chciałem zwymiotować? Stoczyłem się aż tak?

-Jestem żałosny.-zaśmiałem się z kpiną.

Niepewnie włozyłem dwa palce do gardła i praktycznie od razu poczułem ciepłą ciecz. Wyjąłem dłon z buzi i spojrzałem na wymiociny. Nie wiedzieć czemu poczułem ulgę, szczęście, dumę? Czynność powtórzyłem parę razy, czując satysfakcję. Skończyłem, gdy poczułem się lżejszy, a wymiotowanie zaczęło się robić trudniejsze. Zwymiotowałem wszystko?

Spuściłem wodę i wstałem. Opadłem na ścianę, widząc mroczki przed oczami. Tęskniłem za tym, kurewsko tęskniłem za tym uczuciem. Spojrzałem w lustro. Moje oczy były załzawione i czerwone, a usta i policzki brudne. Umyłem twarz zimną wodą i przepłukałem usta. Jeszcze raz spojrzałem na swoje odbicie, uśmiechając się.

-Tak się bawisz Minho?-powiedziałem sam do siebie zachrypniętym głosem.

Chyba znalazłem sposób.

𝐖𝐡𝐚𝐭'𝐬 𝐨𝐧 𝐲𝐨𝐮𝐫 𝐦𝐢𝐧𝐝 || Minsung|| 𝓞𝓷 𝓰𝓸𝓲𝓷𝓰 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz