Sectumsempra

612 56 15
                                    

Zaklęcie, które bólem zagłusza uczucia


Powstało całkiem niewinnie — bazgroł na brzegu kartki z podręcznika eliksirów, bo i niewinne były przyczyny kłótni i niezadowoleń. Secare — bo ból znika tylko wtedy, gdy zastąpisz go silniejszym, i sempra — by zapewnić jego trwałość.

Mugole go brzydzili, ojciec go brzydził, ale ich sposoby na problematyczne emocje, które dławiły w gardle, okazywały się skuteczne. Dlatego mugolski pomysł stosował czarodziejską metodą.

Cały piąty rok spędził tworząc swoje dzieło, pierwsze własne zaklęcie, bojąc się tego, co spotka go w domu. Chory umysł podsyłał koszmary, więc próbował i próbował różnych ruchów różdżką, aż stworzył zaklęcie, które rani szybko, gładko, mocno, pozostawiając blizny — dumne znaki jego cierpienia.

Z tą zabawą szedł w parze dreszczyk, bo nigdy nie miał pewności ile i jak głębokie będą nacięcia. Grał w ruletkę, a potem krwawił na szare kafelki w łazience, obserwując jak krew spływa fugami; gorąca różdżka spoczywała wtedy w dłoni, mięśnie jakby podrygiwały, gdzieś w kuchni tłukło się szkło, a on pozwalał sobie na zmęczony uśmiech.

Jak to często bywa wynalazki nie są używane do tego, do czego zostały stworzone. I jego dzieło urosło, nabrało siły w rękach innych. On mógł się wykazać, pokazując je, sprawiając, że to inni wili się we krwi na posadzce. I czuł wtedy siłę.

Potem przychodził żal, wina, wyrzuty sumienia — znajdował łazienkę, napuszczał zimnej wody do wanny, wchodził nago i długimi ramionami przygarniał kolana do piersi. A krew barwiła wodę czerwienią.

Potem to powtarzał, w kółko i w kółko, aż nie nadchodziły wakacje. Nikt go nie witał, już dawno przestał być dzieckiem w oczach matki. Zgarbiony wchodził do domu, licząc na to, że nikt go nie zauważy.

Ojciec zawsze go zauważał. Wystarczyło pogardliwe wykrzywienie warg, odraza w oczach identycznych jak te jego i Severus zamykał się w łazience przepełniony nienawiścią. Do dzisiaj nie wie kogo nienawidził bardziej — siebie czy jego.

Matka nigdy go nie zauważała. Udawała jak tylko mogła, że jest szczęśliwa, a to oznaczało brak Severusa. Omijała jego pokój, nie miała co do niego żadnych wymagań. A on tak bardzo chciał. Chciał pochwalić się, jaki dobry jest z eliksirów (jak ona kiedyś!), chciał poznać jej oczekiwania, by móc im dorównać i zostań synem, jakiego oczekiwała. Chciał, aby go pochwaliła, przygarnęła do piersi jak matka dziecko, z absolutną miłością.

Nigdy nie dowiedział się, co było z nim nie tak, czego mu brakowało do zostania zaakceptowanym. Czy to mugolska krew? Krzywy nos? Tłuste włosy? W najgorszych chwilach, gdy suche, zaczerwienione oczy nie potrafiły już płakać, umysł podsuwał jedną odpowiedź — martwy syn to idealny syn, nie trzeba się trudzić w ignorowaniu go, w końcu leży dwa metry pod ziemią. Eileen Snape po prostu czekała aż zdechnie, bo tym, co przeszkadzało jej w Severusie, był sam fakt, że istniał i swoimi narodzinami zniszczył jej życie.

Na początku, w dzieciństwie, jeszcze się starała. Czesała mu włosy, gotowała zupy, opowiadała opowieści o magii, kiedy ojca nie było w domu, przekazała całą wiedzę i pierwszy kociołek. Zaprowadziła na peron, trzymając rękę na jego ramieniu. Gdy się wtedy z nią pożegnał, już nigdy więcej nie zaznał jej matczynego dotyku.

Ojciec nigdy się nie starał. Nie chciał dziwnego syna. Tylko normalnego. Severus też szybko się poddał i przestał zabiegać o jego uwagę. Uciekał przed jego ręką, gardził twarzą tak podobną do jego, gardził sobą, że jest synem takiego nieudacznika.

Gdy zdobył uznanie wśród przyjaciół, nie spędzał w wakacje dużo czasu w domu rodzinnym, tylko tyle, ile było konieczne. Wolał bywać w ich domach, w ich idealnych, czarodziejskich rodzinach i chociaż przez chwilę czuć, że gdzieś przynależy. A aby przynależeć, musiał się wykazać. Nie mógł odstawać od reszty, musiał być przydatny.

Gdy James Potter zaczął chodzić z Lily Evans, na brzegu kartki pojawił się dodatkowy napis — na wrogów. Bo Lily była jego promieniem, który został brutalnie wyrwany z bezwładnych rąk, bez możliwości obrony. Teraz świeci dla kogoś innego, a mu pozostał mrok.

Irytujący świetlik sprawia, że światło wraca. Jednak jeden mały świetlik nie jest w stanie odgonić mroku nagromadzonego latami, choćby nie wiadomo jak mocno się nie starał.

Za opiekę mroku należy zapłacić cenę. Severus płaci ją własną wolnością. Czarne linie pojawiają się na jego przedramieniu, zakrywając blizny. Wąż wije się na zaognionej skórze, która pali, jakby ktoś przyłożył do niej rozżarzone żelazo.

Wieczorami snuje palcami po liniach Mrocznego Znaku. Czuje na raz dumę i obrzydzenie. Próbuje zapomnieć o tym, co musiał zrobić, by zasłużyć na to wyróżnienie. Jak bardzo przypodobał się swoją kreatywnością i umiejętnościami. Kamień na zawsze zapamięta ilość krwi, która tego dnia w niego wsiąknęła.

Severus z kolei czuje obrzydzenie, ale nie tym, co zrobił, ale tym, że nie miał aż takich oporów, jakich się spodziewał. Że zrobiłby to znowu. Że nie żałuje. Że jest złym człowiekiem. I że nie zasługuje. Na nic. Na nikogo. A na pewno nie na niego.

Severus z kolei zapomni. Nie jest kamieniem. Popełni jeszcze wiele morderstw w imię idei, w którą powoli przestaje wierzyć.

I gdy wreszcie straci wszystko, wtedy zrozumie. Własną głupotę. I to, co mógł osiągnąć, kim mógłby być, gdyby nie był Severusem Snape'em.

Ach, jak bardzo nie chciałby być Severusem Snape'em.

Doskonale rozumie obrzydzenie innych swoją osobą, sam to czuje. Drżącą ręką sięga do włącznika. Mrok ustępuje sztucznemu światłu z jarzeniówki. Zaczyna drżeć. Nagi. Krew spływa po ręce, mokre włosy przylepiają się do policzków i szyi. Jak sznur, który oplata skazańca, zaciska się, łamie kark, zabija.

Ach, jak bardzo Severus Snape chciałby zostać skazańcem.

Ale oprócz tego że jest złym człowiekiem, jest także tchórzem. Sectumsempra to jedyne, na co się odważy. 

_________________________

tak, prawie wszystkie ostrzeżenie ze słowem wstępu dotyczą jak na razie tej części. 

skoro mam to napisane, to proszę. 

i aby nie było wątpliwości wyjaśnię raz jeszcze:

Amarylis składa się z trzech części i dwóch mini rozdziałów jak Sectumpempra: Imion kwiatów, Aksamitnej śmierci, Amarylis i Alteo. Więc jesteśmy w 1/3 tej historii. będzie teraz trochę dłuższa przerwa, ale potem tutaj pod tytułem Aksamitna śmierć I pojawi się kolejna część. a potem kolejna i kolejna.

mam nadzieję, że moje małe Studium Severusa Snape'a się wam spodobało. teraz muszę iść to dodać na ao3 i pododawać te wszystkie tagi z ostrzeżeniami, ech. 

Amarylis |snarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz