Pies i wilk
❧
Nadchodzi Nowy Rok, a wraz z nim cięższe mrozy, przez co latanie na miotle z samego rana, tuż po świcie, staje się wyzwaniem. Wyzwaniem, które Harry z radością podejmuje. Tak więc dzisiaj zatacza pętle na boisku, chociaż Gryfoni nie mają w planach treningu.
Zwykła szkolna aktywność przynosi mu potrzebny spokój. Po ostatniej przygodzie bardzo go potrzebuje, tego poczucia normalności. Trochę wyłączył się z wojennych konspiracji, oddał medalion Dumbledore'owi, skupił się na sobie i Severusie.
W pewnym stopniu jest szczęśliwy; jedynie czuje niepokojący oddech na karku. Jest coraz bliżej i bliżej, to przypomnienie o tym, że nie może się odprężyć. Wojna wciąż trwa.
Mroźniejszy podmuch zmusza go do wylądowania. Robi to niepocieszony, ale zmarznięty. Ledwo odrywa skostniałe palce od trzonka miotły, jak tylko wchodzi do ciepłego wnętrza, zaczynają piec. Mija spieszącego się gdzieś Draco Malfoya, która trąca go ramieniem, rzuca coś opryskliwego i szybko odchodzi.
Harry najpierw to ignoruje, jak zwykle, ale jakiś głosik w głowie nie daje mu spokoju, więc postanawia pójść za Ślizgonem. Możliwe, że za jego decyzją przemawia fakt, że Severus nie chciał dokładnie mu zdradzić, o co chodzi z Malfoyem i tajemniczym planem, który ma do wykonania.
Przyspiesza kroku, by nadążyć, ale i tak go gubi. To łut szczęścia, że słyszy dość głośno prowadzoną rozmowę. Zatrzymuje się tuż przed zakrętem, za którym znajdują się uchylone drzwi do opuszczonej sali.
— ...Azkabanie jak Syriusz Black?
Wciąga powietrze.
Muszę porozmawiać z Severusem. Potrzebuję Severusa! — pojawiają się chaotyczne myśli.
Dopiero po chwili dochodzi do niego, że przecież te słowa wypowiedział Severus, który teraz rozmawia z Malfoyem, więc on nie ma jak porozmawiać z Severusem w takiej sytuacji.
Dawno nie czuł się tak nie na miejscu. Zaczął przyzwyczajać się do tej rzeczywistości, uważał się za część tego świata, w którym się znalazł. Teraz... ponownie czuje się wyrwany ze swoich czasów i wrzucony do historii, której nie rozumie.
Jednocześnie czuje wyrzuty sumienia. Zupełnie nie pomyślał o Syriuszu. Czy założył, że umarł wraz z Jamesem? Co w takim razie z Remusem? Przypomina sobie, że powinien oddychać: bierze głęboki wdech i powoli wypuszcza powietrze.
— Nie jestem idiotą — mówi Malfoy. — Nie dam się złapać.
Harry przestaje słuchać. Robi mu się gorąco, czuje jak wszystko w środku buzuje. Dziwna gorączka rozprzestrzenia się przez żyły, kiedy szybko idzie korytarzem. Wręcz biegnie. Wpada do łazienki, drzwi odbijają się od ściany, tak mocno je otwiera, a potem zamykają się z cichym kliknięciem.
Opiera się o umywalkę, na nowo próbuje nauczyć się jak powinien oddychać. Odbicie w lustrze przedstawia wielkie zielone oczy, rozszerzone z przerażenia. Rozwiązuje krawat, rozpina dwa górne guziki bluzki.
Desperacko potrzebuje Severusa, nie potrafi wyrzucić z głowy tej myśli. W panice powtarza: Severus, Severus, Severus. A przecież nie może z nim porozmawiać o Syriuszu... więc kto mu pozostaje?
Dumbledore? Ma ochotę parsknąć, gdy tylko to imię pojawia się w głowie. Ron czy Hermiona? Tylko co oni mogą wiedzieć o jakimś skazańcu? W dodatku jak wytłumaczy swoje zainteresowanie tą sprawą? Nie, potrzebuje kogoś, kto wie, że nie należy do tych czasów, że Syriusz był dla niego ważną częścią życia. Wtedy właśnie przypomina sobie ostatnie spotkanie z McGonagall i postanawia, że porozmawia właśnie z nią.
CZYTASZ
Amarylis |snarry|
FanfictionMając pięć lat, Harry przenosi się w czasie, w wyniku czego wychowuje się wraz z Jamesem Potterem jako jego brat. Nie jest świadom tego, że nie pasuje do tych czasów i z całych sił próbuje dopasować się do świata, który powoli wkracza w wojnę. Mając...