Amarylis i Alteo III

339 36 3
                                    

Czas i stagnacja

Rano budzi się w ramionach Severusa. Satynowa pościel ślizga się po nagiej skórze, gdy przeciąga się w łóżku, jęcząc cicho, gdy rusza obolałymi mięśniami. To przyjemny ból oznaczony wysiłkiem nocy. Potem ponownie zasypia na chwilę, korzystając z tego, że nie ma żadnych obowiązków i może poleniuchować w łóżku. Przewraca się na bok, by spojrzeć na śpiącego Severusa, ale mężczyzny już nie ma przy nim.

Oplata się kołdrą i zagląda do małej kuchni dołączonej do sypialni w kwaterach należących do Snape'a. Opiera się o framugę i obserwuje jak ten przyrządza jajecznicę. Delikatny uśmiech tańczy na jego ustach, gdy przygląda się lekko zgarbionej sylwetce. Wczoraj za wiele nie rozmawiali.

— Hej — mówi, kiedy podchodzi i oplata Severusa od tyłu, okrywając ich obu kołdrą.

— Jak spałeś? — Przekręca głowę, by cmoknąć go w szyję.

Harry ma ochotę zamruczeć jak kot.

— Biorąc pod uwagę okoliczności to całkiem dobrze. Zrobię herbaty, co?

Po śniadaniu Severus oznajmia, że ma eliksiry do uwarzenia.

— Myślałem, że porozmawiamy.

— O czym? — Severus zawraca i z powrotem siada przy stole.

— O Dumbledorze? O tym, że najwyraźniej jesteś na tyle głupi, by bawić się w szpiega?

— Myślałem, że się ucieszysz, że przeszedłem na twoją stronę.

— Moją? Od kiedy jest moja? I nie chodzi mi o to, co wybrałeś, że zmieniłeś stronę. Tylko... szpiegowanie? Życie ci niemiłe? Jakim cudem jeszcze żyjesz?

— Widocznie jestem całkiem dobrym szpiegiem. — Unika kontaktu wzrokowego, zaciska rękę na krawędzi stołu. — Robię to od lat, nie musisz się martwić.

— Czyli jak mnie nie było popadłeś w kolejne samobójcze tendencje?

Harry zdaje sobie sprawę, że powinien podejść do tej kwestii inaczej, delikatniej, w końcu rozmawia z Severusem, który jest jak dzikie zwierzę: gdy tylko poczuje, że zostało zapędzone w kąt, gryzie i kąsa bezlitośnie. Jednak Harry też jest tylko człowiekiem, nie zawsze jest w stanie kontrolować emocji.

— Poświęciłem wszystko, moje ambicje, wszelkie wartości, jakie wyznawałem... by chronić twojego bratanka, syna Lily. Który zniknął! Rozpłynął się w powietrzu! Znowu poczułem, że wszystko na nic... że postawiłem wszystko na szali i wszystko straciłem. Byłem uwięziony! Przysięgami, słabościami, uczuciami, których nienawidziłem. Zamiast spełniać marzenia, tkwiłem tutaj. W pracy, której nienawidziłem, spędzając czas z bachorami, które nie mają jakiegokolwiek szacunku i nie szanują innych. — Przerywa na chwilę. — Straciłem wszystko — szepcze. — Prowadziłem marną egzystencję w pułapce, co innego mi pozostało jak nie poświęcić tego, co mi pozostało? Przynajmniej bym cię jakoś pomścił.

— Severusie, wiesz, że nigdy bym tego nie chciał — mówi ostrożnie. — Gdybym naprawdę kiedyś umarł, chciałbym, abyś ruszył dalej.

— Cóż. Ja nie. To dobitnie świadczy o sile moich uczuć. Nie chcę, abyś o mnie zapomniał. Nigdy.

— Ruszyć dalej nie oznacza zapomnieć. — Chce złapać go za rękę, ale Severus się odsuwa.

— Dla mnie oznacza.

Harry ma ochotę krzyknąć z frustracji, jednocześnie nie chce wszczynać poważniejszych kłótni, nie, kiedy ich sytuacja jest taka niestabilna, taka... osobliwa.

Amarylis |snarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz