Rozdział 27

1.5K 56 4
                                    

Kenny

Jest godzina dziewiąta trzydzieści, a ja już nie mogę się doczekać, aż Kasztanowłosy po mnie przyjedzie. Wstałam dzisiaj o ósmej i ogarnęłam się w niecałe pół godziny. A przez resztę minut oglądałam telewizje co robię do teraz.

***

Zostało jeszcze pięć minut, więc poszłam jakąś torebkę, które wczoraj wygrzebałam z szafy i poszłam do okna. Stałam tam dokładnie trzy minuty ku moim oczom przed moim domem pojawił się samochód Kasztanowłosego. Szybko ubrałam buty i zamknęłam dom. Otworzyłam furtkę i podeszłam do chłopaka, który miał piękny szeroki uśmiech.

- Widzę że masz dzisiaj dobry dzień? - zapytał.

- A ja widzę, że nie możesz przestać się uśmiechać? - również zadałam mu pytanie śmiejąc się pod nosem.

- Przy tobie zawszę mam ochotę unieść kąciki ust w szeroki uśmiech - wyznał, a ja dostałam ataku czerwonej twarzy z tego co powiedział. Poczułam że robię się czerwona jak burak i szybkim krokiem udałam się do samochodu, aby nie zauważył mojej zaczerwienionej twarzy.

***

Nathan
Kenny uciekła do samochodu, a ja bardzo dobrze widziałem jak zrobiła się czerwona. Tak jak ona szybko wszedłem do samochodu, udając że nie widzę jej zaczerwienionej twarzy.

- To gdzie mnie zabierasz na samym początku? - spytała po chwilowej ciszy.

- Zabieram cię do miejsca, gdzie poznaliśmy się pierwszy raz. W szpitalu raz ci opowiadałem w jaki sposób się poznaliśmy, więc teraz czas abyśmy tam pojechali - odezwałem się spojrzałem nią. Twarz nie była już pokryta czerwienią, a oczy dalej błyszczały jak najdroższy diament na ziemi.

- Daleko jest to miejsce? - spytała.

- Jakieś pół godziny drogi jeśli nie będzie korków to nawet dotrzemy tam w dwadzieścia.

***
Kenny

- Jesteśmy już - powiedział Kasztanowłosy, a spojrzałam przed siebie wysiadając z auta. Budynek przede mną wyglądał jak szkoła i się nie myliłam bo jak podeszłam bliżej zauważyłam napis na bramie.

- Szkoła Podstawowa.

- Idziemy do środka? - zapytałam.

- Tak. Pokaże ci miejsca w których spędzaliśmy tutaj do końca ósmej klasy.

- Gotowa?

- Tak.

***

Weszliśmy do środka szkoły gdzie panował wielki szum. Młodsze klasy myślę że pierwsza klasa podstawówki bo biegali jak małe motorki.

- Ale tu zamieszanie - krzyknęłam do Kasztanowłosego bo inaczej się nie dało. Było to za głośno.

- Wyjdźmy na zewnątrz i poczekajmy jak będzie lekcja - również krzyknął, a kiedy kierowaliśmy się z powrotem do wyjścia zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie ustawili się przy drzwiach, które po kilku chwilach nauczyciele otworzyli im sale. Jak już wszyscy byli w klasie na korytarzu panowała przyjemna cisza.

- Chodź za mną odezwał się Kasztanowłosy, a ja ruszyłam za nim. Wchodziliśmy teraz na pierwsze piętro i moim oczom ukazał się jeszcze większy korytarz od tego na dole.

Szliśmy i szliśmy, aż chłopak zatrzymał się obok sali numer dwadzieścia dwa.

- To tutaj - odezwał się. - To tutaj idealnie w tym miejscu, gdzie stoimy zamieniliśmy ze sobą pierwsze słowa. Rozglądałam się po korytarzu i na miejsce gdzie stoimy, ale nic mi ono nie przypomniało.

Anioł w piekle Dylogia Hell and Earth #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz