Rozdział 20

1.5K 56 3
                                    

                                  Kenny 

Dzisiaj sobota, dzień urodzin. Muszę przyznać że trochę się stresuje, ale będzie dobrze. Impreza jest na dziewiętnastą, a jest piętnasta, więc mam jeszcze czas, aby się przygotować. Prezent zapakowany, lokalizację knajpy znam, więc zostaje mi jedno.

- Strój.

Założę szarą sukienkę, która jest naprawdę piękna. Jest na cienkich ramiączkach i sięga mi do kolan w dodatku ma zasłonięty dekolt z czego jeśli będę tańczyć to na spokojnie w tej sukience. Jak już wszystko jest ustalone to pójdę do salonu.

***

Spojrzałam na zegar i zobaczyłam godzinę osiemnastą.

- Osiemnasta już!? - krzyknęłam.

- Kiedy ten czas tak zleciał?

Szybko wstałam i pobiegłam do pokoju. Wzięłam sukienkę i kosmetyki, a następnie poszłam się ogarniać. Po dwudziestu minut byłam już przebrana i zrobiłam nawet lekki makijaż, który jest prawie niezauważalny, dla mnie jest. Wyciągnęłam prezent z szafki zamkniętej na kluczyk i zaniosłam prezent do przedpokoju, aby go nie zapomnieć. Znowu spojrzałam na zegarek i ujrzałam godzinę osiemnastą trzydzieści pięć. Czas najwyższy wyjść z domu. Wzięłam moją torebkę którą wszędzie ze sobą zabieram i założyłam kurtkę, po czym wyszłam.

- Jeju jeszcze telefon. Poszłam po telefon i złożyłam go do torby. Otwierając torbę zobaczyłam zdjęcie które wypadło z kieszeni Nathana. Wyciągnęłam zdjęcie i włożyłam je z powrotem do torby.
Mając torebkę, buty, kurtkę, telefon, prezent i dobry humor, wyszłam z domu kierując się do knajpy.

***

Dochodziłam małymi krokami pod szkołę, wiedziałam że jak dojdę do szkoły to zostaną mi jeszcze cztery minuty, aby dojść do knajpy.
Nagle przejechał obok mnie czarny samochód, wyglądał na bardzo drogi i nigdy go tu nie widziałam. Samochód zatrzymał się, a kiedy do niego podchodziłam zaczął jechać do przodu. Zrobiło mi ciepło i zaczynały mi się w głowie układać czarne scenariusze na szczęście samochód pojechał w uliczkę obok co mnie uspokoiło.
Idąc dalej obok mnie przejechał granatowy samochód, a z niego wysiadł chłopak, którego chyba już kiedyś widziałam. Podszedł do mnie po czym zapytał.

- Gdzie jest tu najbliższy sklep? - zapytał chłopak.

- Najbliższy sklep jest na rogu, musisz się wrócić i pojechać w lewą ulicę - odpowiedziałam z lekkim strachem.

Kiedy odpowiedziałam nagle ten sam samochód, który przejeżdżał obok mnie pojawił się. Zatrzymał się przy szkole.

- A gdzie się wybierasz? - zapytał chłopak.

- A co cię to obchodzi? - odpowiedziałam, po czym chłopak zaczął się do mnie zbliżać, a ja zaczęłam cofać się do tyłu. Było już dosyć ciemno, nie ma tu żadnej osoby, aby w razie czego mi pomogła.

- Gdzie się wybierasz? - zapytał po raz drugi , podchodząc do mnie bliżej.

Na co chciałam się odwrócić i pobiec w ulicę kawałek dalej, lecz kiedy to zrobiłam poczułam tylko jak ktoś uderzył mnie w kark.

***
Obudziłam się związana na krześle. Strasznie boli mnie kark, rozejrzałam się dookoła. Byłam w jakimś domku, a na ziemi zobaczyłam moją torebkę, ale prezentu obok niej nie było. Chciałam jakoś rozwiązać ręce, które były związane sznurem tak samo jak moje nogi. Nagle słyszę kroki, które dochodzą za drzwi, a chwilę potem do pokoju wchodzi zakapturzona osoba.

- Co ja tu robię? - pytam zakapturzoną osobę.

Osoba podeszła do mnie siadając na krześle przede mną.

Anioł w piekle Dylogia Hell and Earth #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz