-Zrobiłaś plan?- Karolina już kolejny raz mnie o to pytała.
Moja przyjaciółka ( i kiedyś świadkowa), była z tych osób, które zawsze mówią to co myślą. Nauczyłam się już jak przyjmować jej krytykę i naprawdę mogłyśmy powiedzieć sobie wszystko.
Dlatego umówiłam się z nią do kawiarni na ciacho i opowiedziałam o moim postanowieniu naprawiania małżeństwa. Jasno brązowe oczy wpatrywały się we mnie wyczekująco.
-Tak. Trochę poszperałam, poczytałam. Słuchaj, ja naprawdę coraz bardziej mam dość takiego związku.
-A może już po prostu coś się między wami się wypaliło? Wiele par tak ma. Po kilku latach, już nie macie się czym zaskoczyć. Wiesz, faceci szybko przestają się starać, zabiegać. Na początku to co chwilę kwiatki, komplementy, buziaczki, a po jakimś czasie, gdy już mają to co chcieli, odpuszczają.
-Wiesz, też nie zamierzam się wybielać. Trochę mojej winy w tym jest. Jaki komplement ma mi powiedzieć? Że mam piękną nową plamę z obiadu na bluzce? Albo super dziurę w dresie? O, lub śliczną nową grudkę cellulitu na udzie?- Ostatnie powiedziałam wpychając sobie do ust kawałek ciasta czekoladowego. Oczywiście ograniczenie słodyczy i zadbanie o kondycję ciała również było na mojej liście. - No i też nie pamiętam kiedy ostatni raz za cokolwiek go pochwaliłam, czy doceniłam. Nasze rozmowy kręcą się głównie wokół tego co trzeba zrobić w domu, co dokupić, kiedy któreś gdzieś wychodzi no i moje wytykanie, że za dużo siedzi przy komputerze i bałagani.
-Czyli klasyczny obrazek małżeństwa- podsumowała Karolina.- Ale coś w tym jest. Nie znam chyba pary z dłuższym stażem, która nie przechodzi tego co ty. Przecież, takie gderanie, mamy we krwi. Nawet na obiedzie u moich rodziców nie obejdzie się bez komentarzy, że ojciec założył nie tą bluzkę co trzeba. On coś odburknie i idzie przed telewizor, o który też są docinki.
-No właśnie!- Machnęłam widelcem.- A na początku związku nawet do głowy ci nie przyjdzie by na randce powiedzieć, że ma źle włosy zaczesane. Po paru latach powiesz to bez zastanowienia i jeszcze dorzucisz parę innych uwag.
Karolina przytaknęła zaczynając pojmować moje rozumowanie. Sama była w związku od dwóch lat, jednak wszystko szło ku temu, że będzie to relacja na dłużej.
-No dobra to co tam wyczytałaś i zaplanowałaś?- Spytała w końcu zainteresowana.- Może wcale nie okaże się to takie głupie i sama skorzystam z tych porad.
-Więc tak: głównie wszystko sprowadza się do tego, że kobiety zaczynają traktować partnerów jak swoich synków. Mówimy co, kiedy i jak mają robić. Jeśli robią po swojemu, krytykujemy i pokazujemy jak to zrobić lepiej po naszemu. Na początku związku, tego nie robimy, tylko dajemy się uwodzić, zdobywać. To facet ma kontrolę, którą potem my przejmujemy. Niestety oni fantastycznie wchodzą w role synków. Zaczynają bez zastanowienia wykonywać nasze polecenia, w końcu to jest gwarancja braku gderania. Jednocześnie przestają sami się starać. Po jakimś czasie to już nic bez naszego rozporządzenia nie zrobią. Bo przecież, jak nie powiesz, że trzeba wynieść śmieci, to znaczy, że jeszcze nie trzeba.
Karolina skinęła głową.
-Faktycznie, coś może w tym być. Ostatnio moja znajoma kazała swojemu mężowi zwrócić do sklepu dwa swetry. Kupił je bez konsultacji z nią. Sama za to namiętnie kupuje nowe ubrania i raczej wątpię, że czeka na jego zgodę.
-No właśnie. Chcemy samców alfa, a jak takiego mamy to zamieniamy go w pantoflarza!
-Wiec co zamierzasz?
-Muszę zacząć od małych zmian, w końcu ja też mam już swoje przyzwyczajenia. Chyba na początek przypilnuję tego jak wyglądam na co dzień. Nie mówię od razu, że teraz po domu będę chodziła w koronkach! Ale muszę znaleźć jakieś rozwiązanie by nie wyglądać jak bezdomna, a jednocześnie by było mi wygodnie. - Zamyśliłam się. Niby nic trudnego, jednak byłam mocno przywiązana do swoich dresów i wytartych koszulek. Po drugie, żal mi było wyrzucać niektóre ciuchy, bo jeszcze spokojnie nadawały się do złachania w domu. Jednak... No właśnie. Też wolałam Mikołaja w wydaniu schludniejszym, a również zdarzało mu się chodzić po domu w poplamionej bluzie.
-Cóż, zawsze też na takie zmiany dobrze robi fryzjer.
-Zwariowałaś!?- Odruchowo złapałam się za długi kosmyk włosów.- Nie zetnę ich!
Karolina westchnęła. Sama co kilka miesięcy drastycznie zmieniała długość włosów i ich kolor. Uważała, że zmiana fryzury, jest jak narodzenie się na nowo.
Przez resztę spotkania rozmawiałyśmy już na mniej konkretne tematy. Karolina trochę poopowiadała o pracy. Była księgową, więc nie były to niestety porywające ploteczki.
Wracając wpadłam na jeszcze jeden pomysł. To co głównie wyczytałam, z różnych artykułów to, to że aby wyjść z rutyny, trzeba podejmować inne decyzje niż dotychczas i zmieniać swój tryb dnia.
Do tej pory trzymałam się z daleka od siłowni, jednak ćwiczenia w domu, chyba jedynie utrzymywały moją figurę, a nie realnie nad nią pracowały. To był idealny punkt od którego mogłam zacząć konkretne zmiany. Złapałam za telefon.
-Cześć Laura! Powiedz mi w jakiej cenie są karnety na twoją siłownie?
Laura dokładnie mi wszystko opisała. W sumie nie wyglądało to tak źle. Od razy umówiłyśmy się na wspólne ćwiczenia dwa razy w tygodniu. Bardzo mi to odpowiadało. Laura chociaż będzie mogła mi pomóc opanować te wszystkie sprzęty. Jakbym miała iść sama to chyba bym ze wstydu umarła. Teraz te sprzęty są tak zautomatyzowane, że pewnie nawet bieżni nie potrafiłabym uruchomić.
Byłam podekscytowana. Już samo tylko umówienie się na siłownię, sprawiło, że zyskałam więcej energii i chęci do działania. Zrobiłam pierwszy krok w kierunku zmiany swojego życia! Pełna optymizmu wróciłam do domu.
Mój dobry humor szybko prysnął. Ledwo dałam radę otworzyć drzwi, bo cały korytarz usiany był pudełkami i folią.
-Mikołaj? Co tu się dzieje?- Krzyknęłam wgłąb mieszkania, manewrując między paczkami.
-A wiesz, musiałem zamówić parę rzeczy do laptopa. Myszka mi siadła, kamerka nowa też się przyda, no i słuchawki z mikrofonem. Może czasem uda się zdalnie popracować.
-No dobrze, a czemu te kartony leżą w korytarzu?
-Nie zdążyłem jeszcze tego sprzątnąć. Musiałem sprawdzić czy wszystko działa.
-Aha...-Mruknęłam i zacisnęłam zęby.
,,Nie będę marudzić, nie będę marudzić, nie będę marudzić". Z tą myślą poszłam do sypialni, by przejrzeć ubrania po domu.
Jak się okazało nie było dobrze. Część bluzek nawet po praniu wciąż miała plamy, a niektóre spodnie przetarcia w kroku. Ja głupio narzekałam na to, że Mikołaj nie patrzy na mnie z zachwytem i pożądaniem! Chyba problem by był, gdyby tak patrzył! To by oznaczało, że pociągają go bezdomni! Z niewielkim żalem wpakowałam wszystko do torby.Ostatecznie niewiele mi po tych czystkach zostało. To oznaczało, że musiałam czymś je zastąpić. Postanowiłam w poniedziałek po pracy zrobić rundkę po szmateksach i wybrać coś, co nie zrujnuje mojego budżetu, a będzie wyglądało dobrze.
-Co robisz?- Mikołaj wysunął głowę zza drzwi. - Układasz w szafie? Nie robiłaś tego ostatnio?
-Tak- przytaknęłam, bo faktycznie dwa razy do roku robiłam sezonową zmianę ubrań.- Musiałam przejrzeć parę rzeczy. Posprzątałeś już kartony?
-Jeszcze nie, zaraz to zrobię. A w ogóle za chwilę wychodzę. Umówiłem się z Tomkiem. Co dziś na obiad? Przed wyjściem bym coś zjadł.
-Znowu pierogi- przypomniałam mu jak zawsze. Skinął głową i zniknął.
-Ty zjesz później?
-Tak!
Wzięłam kilka głębokich wdechów. Z Tomkiem wychodził już trzeci raz w tym miesiącu. Nie to że bym mu wyliczała, ale ze mną wyszedł miesiąc temu! I to tylko dlatego, że znajomi nas wyciągnęli!
Czy przed wyjściem sprzątnął kartony? Oczywiście, że nie! Dziwnym trafem, bardzo często w takich sytuacjach miał pod górkę. Zapomniał zrobić sobie zasmażkę do pierogów, więc musiał ją dorobić, gdy pierogi już dawno były gotowe. Pierwsze spodnie, które założył miały plamę. Potem koszula okazała się pognieciona, więc musiał wyciągnąć żelazko. Ostatecznie był już pół godziny spóźniony i nie zdążył sprzątnąć ani tych kilku kartonów, ani tej małej masakry po gotowaniu pierogów.
Ale to trzeba było przyznać, choćbym chciała, nie udałoby mi się celowo zrobić takiego bałaganu przy gotowaniu pierogów z paczki.
CZYTASZ
Na nowo
RomanceNatłok obowiązków, codzienna rutyna i lata spędzone wspólnie. To wszystko sprawia, że związek przestaje być ekscytujący. Brakuje uniesień, emocji. Bliscy sobie ludzie zaczynają żyć jak współlokatorzy. Każdy zajmuje się swoimi sprawami, a wspólne uni...