Gratulacje

32 0 0
                                    

Poniedziałek, jak sobie pomyśle, że mam zobaczyć tych wszystkich ludzi po tak pięknym weekendzie to nie chce mi się podnosić z łóżka, tak naprawdę to już od jakiegoś czasu mi się nie chce no ale nie mam wyjścia. Całe szczęście, że to ostatni rok.

W klasie nie mam nikogo, no prawie nikogo z kim mogłabym porozmawiać, no może jest jeden chłopak o imieniu John, to on przez ostatni rok stara się mnie wspierać, a tak to w szkole wszyscy są tylko jak coś potrzebują.

Może powiem trochę o Johnie, jest to przyrodni brat Jake'a więc też jest mu bardzo ciężko, ponieważ tato Johnego i Jake'a zmarł, gdy Johny miał 15 lat a Jake 17 lat, Johny tą śmierć przeżył dużo gorzej niż jego brat. Dlatego też śmierć Jake była dla niego największym ciosem, on też stracił osobę, która była dla niego autorytetem, bo wiecie jedyny starszy brat, ktoś w kogo jesteś zapatrzony na zabój, nagle go nie ma.



Dzień jak co dzień, poszłam do szkoły, nic ciekawego. Nagle przybiega Johny, przytula mnie i mówi
-GRATULUJE- przez chwilę nie wiedziałam o co mu chodzi no bo przecież nie na co dzień ktoś mi gratuluje. Zawahałam się, nagle słyszę -ZIEMIA DO CARMEN, ZOSTANIESZ SIOSTRĄ- No tak, zapomniałam, Johny się zaśmiał.
Jego mama przyjaźni się z moją więc nie powinnam być zdzwiona, że John już wie. Poszłam na lekcje, z tego wszystkiego, zapomniałam o sprawdzianie z chemii, mamie nie zależy na ocenach, ale mój tatuś jest lekarzem, więc dla niego szkoła jest nr.1
(Wiadomość od taty „Carmen minął już rok od śmierci Jakea, a ty dalej zostałaś w tyle z nauką, nie podoba mi się to") Od roku już dostałam setki takich wiadomości, idzie się przyzwyczaić.

Zawsze byłam najlepsza w całej szkole, wiecie najlepsza średnia, czerwony pasek, dumni rodzice, wzorowa uczennica i córka, zero nałogów, 100 procent frekwencji, tytuł NAJLEPSZEJ W CAŁEJ SZKOLE, i tak od zawsze, nic fajnego, robiłam to dla taty, lubiłam widzieć jak zawsze był ze mnie dumny. Od roku wszystko się zmieniło, do szkoły chodzę bo muszę, przez pierwsze pół roku pojawiłam się w szkole może raz albo dwa na rozmowach z dyrektorem, rodzice próbowali do mnie przemówić ale ja żyłam jak we mgle, marzyłam żeby przejść do szkoły „W chmurze" jak tato to usłyszał szybko mi wybił ten pomysł. A więc pierwsze pół rocze ledwo zdałam, ale musiałam. Siedziałam po nocach nic innego nie robiąc, tylko nauka, nauka i nauka. No ale zdałam, jakoś.

I will never leave you. Nonsens!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz