Dziękuje, że po prostu przy mnie jesteś

24 0 0
                                    

         ROZDZIAŁ 6 Dziękuje, że po prostu przy mnie jesteś

Widok Johnego mnie okropnie zdziwił siedział, spokojnie na kanapie. Nie mogłam zrozumieć co się stało, usiadłam koło niego i go przytuliłam, po czym usłyszałam
-Mama nie wróciła na noc, nie ma z nią żadnego kontaktu- Wiedziałam, że to bardzo zły znak, musicie wiedzieć, że mama Johnego po śmierci Jakea nie radzi sobie, ale to nie to co my.
Zaczęło się od niewinnych imprez i picia, jak to mówiła robiła to po to żeby przez chwilę zapomnieć o stracie syna. Nie brała ona pod uwagę uczuć Johnego, rozwinęło się to do tego stopnia, że jak wychodziła na imprezy to wracała dopiero na drugi dzień. Nikt jej nie mógł wytłumaczyć, że alkohol i imprezy to nie jest wyjście, nawet moja mama nie raz próbowała, niestety bez skutku. Johny martwił się bardzo o mame, nie ma co się dziwić stracił już tate i brata, mama teraz jest dla niego wszystkim.
Ma on ogromny żal do nich wszystkich, każdy z nich powtarzał, że nigdy go nie opuści a jednak stracił już tate i brata. To nie ich wina, ale sam fakt, że już ich nie ma.

Wracając... Siedzieliśmy tak do 8, w ciszy, wiedziałam, że żadne słowa Johnego nie pocieszą.

-Carmen dziękuje, że po prostu przy mnie jesteś.- rzekł, przy tym także przerywając ciszę.

Sama nie raz przechodziłam takie stany jak Johny teraz więc wiedziałam, że po prostu bycie przy nim to najlepsze co mogłam zrobić.

8:10 Zadzwonił jakiś nieznany numer (W sercu miałam nadzieję, że to mama Johnego)

-Dzień dobry czy rozmawiam z synem Pani Natalii Evans, z tej strony lekarz z szpitala w Princenton

-Tak.

Wiedziałam, że jest to zły znak...

-Nie lubię przekazywać takich wiadomości przez telefon.. czy mógłbyś przyjechać będę czekał na dole

-Jasne postaram się być jak najszybciej.

Ubraliśmy buty i poszliśmy do auta, Johny prowadził, jak mam być szczera to bałam się czy nic się nie stanie czy znowu nie będzie jakiegoś wypadku, od czasu straty Jakea mam tak za każdym razem jak wsiadam do auta. Po 15 min dotarliśmy na miejsce, Johny wbiegł do szpitala gdzie czekał na niego już lekarz.

- Panie Evansie, nie mam najlepszej wiadomości dlatego chciałem żeby przyjechał Pan osobiście.

-Co się stało - powtarzał Johny pod nosem

-Panią Natalię przywiozła dzisiaj karetka o 4 rano, nie przytomną... Dalej się nie wybudziła- odpowiedział mu lekarz.

-Co z nią- chłopak zadał kolejne pytanie.

-Narazie jest w śpiączce, musimy dać jej czas. Zrobimy jej dziś wyniki może z nich coś wyniknie.

-Nie wierze... kto zadzwonił po pogotowie- te pytanie okazało się być ostatnim gwoździem do trumny, ponieważ chłopak po usłyszeniu odpowiedzi już nic się nie odezwał.

-Właściciel klubu z którego ją zabraliśmy.- po dłuższej ciszy doktor zwrócił się do Chcesz iść zobaczyć mamę?"

Popatrzył na mnie i kiwnął głową

Poszłam z nim, mama Johnego miała opuchnięta twarz ale wyglądała jakby spała.

Usiedliśmy koło niej i tak siedzieliśmy do 12

Lekarz powiedział, że będzie cały czas nas o wszystkim informował.

Wracaliśmy do domu, zadzwoniłam do mamy opowiedziałam jej wszystko, była conajmniej przerażona. Zaprosiła Johnego do nas, żeby nie siedział sam, po długich namowach zgodził się. Przyjechaliśmy na obiad, potem usiedliśmy na kanapie i nic nie robiliśmy w tle leciały jakieś filmy a my po prostu siedzieliśmy i czekaliśmy na telefon od lekarza.

Czas się dłużył, a my żyliśmy w niewiedzy...

I will never leave you. Nonsens!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz