Mija dzisiaj rok od śmierci mojego największego skarba. Mama z tatą przyszli z rana żeby mnie przytulić i powiedzieć, że bardzo im przykro, wiecie co, nie mogę już tego słuchać. Posiedzieli ze mną chwile, w ciszy, nie byłam w stanie nic powiedzieć. Była już 10.00 a ja nie miałam sił wstać, i leżałam tak do 12:00 gdy nagle do pokoju weszła Madison i Linda z bukietem kwiatów i ogromnym misiem.. Łzy napłynęły mi do oczu. Nawet nie wiecie jakie to jest szczęście mieć takie osoby przy sobie, które cię wspierają jak mogą. Zadzwonił dzwonek do drzwi byłam pewna, że to Johny, i tak, miałam rację, Madison mu otworzyła i przyszli na górę, siedzieliśmy tak wszyscy u mnie na łożku w ciszy. Na taki czas jak ten chyba żadne słowa nie są w stanie pomóc. Mama zawołała nas na śniadanie o 14
Zeszliśmy, zjadłam kromkę chleba i poszłam na górę, nie miałam chęci siedzieć z wszystkimi, nie wiedziałam, że to, że mija rok będzie dla mnie takim ciosem, potrzebowałam zamknąć się w pokoju i wypłakać. Nie udało mi się, bo przyszedł Johny.
„Carmen, ja też cierpię, wiem co przeżywasz, wiedz, że nie jesteś w tym sama."- Powiedział przygnębiony Johny.
Przytuliłam go, bo tylko tyle byłam w stanie zrobić.
„Chodź pojedziemy na cmentarz z dziewczynami. I mam prośbę, mogłabyś pojechać do mamy potem" Spytał
„Tak, pewnie" Odpowiedziałam krótko
Ubrałam się, i pojechaliśmy w czwórkę na cmentarz.
„Nie jestem w stanie tam iść Johny"- Wydusiłam z siebie
„Jesteśmy przy tobie"- Powiedziała Linda
Wzięłam róże i poszliśmy.
Musicie wiedzieć, że od pogrzebu na cmentarzu byłam raz, nie jestem w stanie tam chodzić, przerasta mnie to.
Widok jego grobu.. Coś okropnego, to wszystko wraca do mnie, tak bardzo za nim tęsknie. Ból który odczuwam po stracie Jake'a jest nie do opisania. Przy grobie, każdy z nas płakał, nawet Johny się z tym nie krył, co mnie bardzo cieszyło bo to raczej typ osoby co wszystko dusi w sobie.
„Dlaczego to akurat On zginął?"
„Dlaczego to się stało w tak młodym wieku?
„DLACZEGO TAK SIĘ STAŁO?"
„OBIECYWAŁ, ŻE MNIE NIGDY NIE OPUŚCI, CZSMU ZOSTAŁAM SAMA?"
Te pytania mnie dręczyły najbardziej..
„Możemy jutro podjechać do mamy? Dzisiaj nie jestem w stanie"- Spytałam cichym głosem
„Jasne, Carmen"- Odpowiedział Johny
Wracamy do domu w niezręcznej ciszy. Patrzę na nich, widzę, że oni też cierpią. Nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym im pomóc, ale nie wiem jak. Przyznam wam, że sama sobie nie radzę, nie było dnia od wypadku żebym nie pomyślała o Jake'u. Naprawdę gdyby nie Madison, Linda i Johny, to chyba bym straciła jakąkolwiek nadzieje na szczęście.
Johny mnie odwiózł do domu, chciałam pobyć sama. Gdy weszłam do pokoju wyciągnęłam bluzę Jake'a i nasze wspólne zdjęcia, zaczęłam je przeglądać.. Nagle poczułam to, pustkę, rozpacz, zimno.. Nie mogłam złapać oddechu, łzy płynęły same. Znowu to samo.. Atak paniki.. Myślałam, że już się pozbyłam tego, myślałam, że to nie wróci aż tak, ale dzisiaj wróciła z podwojoną siłą. Nagle weszła do pokoju mama, gdy mnie zobaczyła zaczęła płakać.
„Carmen skarbie jestem tu z tobą"- Wyszeptała
Naprawdę nie wiem co zrobiłam, że mam tak wspaniałą mamusie..
Położyła się koło mnie, a ja wtulona w nią zasnęłam, nawet nie wiem kiedy.
CZYTASZ
I will never leave you. Nonsens!
Teen FictionWszystko jest wspaniałe i masz wrażenie, że tak zostanie na zawsze, że na zawsze będziesz w ramionach osoby którą kochasz całym sercem jednak wszystko się zmienia w sekundę a to co miałeś i o czym marzyłeś legnie w gruzach. Osoba którą kochasz to ju...