Rozdział 12~ Zostaw mnie

32 2 9
                                    

- Czemu jesteś cała mokra? - zapytał mężczyzna z łagodnym brzemieniem w głosie.

Naprawde nie miałam ochoty mówić mu ze ktoś mnie zostawił i wracając zaczął padać deszcz, a ja bidna nie miałam parasola więc usiadłam w cichym miejscu i miałam wszystko gdzieś. Zresztą byłam zestresowana ba! ja bylam tak przerażona ze nie potrafiłam wydusić z siebie jakiekolwiek zdania czy nawet parę słów, chociaż kto by się dziwił, prawie mnie auto przejechało wiec jak mogłam być spokojna?

Dlatego bez wyjaśnień udałam się prosto przed siebie szybkim krokiem, mając nadzieje ze juz nic sie nie stanie, i bede za pare chwil mogla sie wykąpac w cieplutkiej wodzie, przebrać się w wygodną piżamke, a potem zamowic pizze i oglądac Teen Wolf, czy to naprawdę tak dużo? Czy moje małe marzenie może się spełnić bez żadnych kąplikacji takich jak ten człowiek.

Brunet wolał jeszcze do mnie niezrozumiale przezemnie słowa ponieważ nie słuchałam ich, a tylko przyśpieszyłam kroku. Zaczęłam się obawiać że pobiegnie za mną, ale gdy usłyszałam trąbienie aut potem głośne trzaśnięcie drzwiami od samochodu i na koniec pisk opon, którego tak nie lubiłam, mogłam być pewna że raczej tego nie zrobi, a odjedzie sobie daleko odemnie.

Chociaz tyle że dal sobie spokój, ale dla pewności przyśpieszyłam swój marsz.

Idąc przed siebie, oglądałam światełka lapm które oświetlały moją drogę, miały coś w sobie że chciałam patrzeć na te żółtawe światełka, było w tym coś takiego czego nie umiem opisać, po prostu gdy na nie patrzałam zawsze się lekko uśmiechałam i czułam się lepiej, ale teraz tak nie było, nawet te cudne światełka mi nie poprawiały humoru.

Co się ze mną dzieje?

Dlaczego on mi to robi?

Ah tak zapomniałem bo to niemyślcy o uczuciach idiota. Jak ja mogłam bym o tym zapomnieć. Nienawidze go, co ja w nim niby kiedyś widziałam.

Nagle poczułam wibracje w telefonie, serio teraz? Phy i kto niby dzwoni o tej porze, jest z 24. Jeśli to będzie ten debil albo jakąś głupota to nie ręczę za siebie. Nie mam najmniejszej ochoty i humoru aby z kimś rozmawiać o glupotach. Naszczęscie nie zdążyłam nawet wyjąć telefonu z kieszeni a połączenie się zerwało, ha może to lepiej?

W mojej głowie nadal było, o tym co mi powiedział trochę wcześniej, a raczej krzyknął
-* Ona mnie wykorzystuje!
Ale w jaki sposób? Słynny Bad Bartek daje się wykorzystać, to do niego nie podobne, chyba że ta dziewczyna widziala jak robił coś co może spowodować u niego problemy, i w ten sposób go szantażuje, to było by już do niego podobne. Ta opcja wydaje się nawet sensowna, ona miałaby na niego dowody a on nie chcąc aby to wyszło na jaw robi wszystko czego ona sobie zapragnie. Ale wtedy by się tak nie zachowywał.

Poczułam znów wibracje, oj ktoś tu chce problemy. Tym razem jednak zdążyłam wyciągnąć telefon a na wyświetlaczu zobaczyłam że dzwoni do mnie moja

Mama?

Dlaczego ona do mnie dzwoni o 24? Nigdy chyba do mnie nie dzwoniła o takich porach. Zresztą przecież ona miała być w delegacji czy czymś tam, więc po co tak nagle?

Coś do mnie dotarło, a co jeśli ona wie?

Postanowiłam odebrać bo moja ciekawość była zbyt duża, zresztą i tak potem miałabym wykład o tym dlaczego od niej nie odbierałam.

- Hej Mamo co tam?
- JULIO W TEJ CHWILI DO DOMU! - Czyli wie, jestem w dupie.
- Już wracam przecież - powiedziałam trochę leniwe, pewnie Bartek do niej zadzwonił i jej opowiedział o tym, jak będzie jeszcze okazja to go zabije, chyba że samą jak wrócę do domu to nie przeżyje.
- WIDZE CIE W DOMU ZA 5 MINUT - rozłączyłam się, nie chciało mi się już z nią gadać. Zawsze miałam bardzo dobry kontakt z mamą ale dziś po prostu nie mam humoru. Bardzo nie chciałam mieć 40 minutowego maratonu pierdolenia mojej mamy ale gdzie indziej pójdę niz mój dom?

Musiałam wrócić.

Ale czy musiałam tak aby ona to widziala?

Nie.

Dlatego postanowiłam że gdy tam dojdę wejdę tylnym wejściem bo zakładam iż moja mama będzie czekać w salonie, a tylne wejście jest w kuchni, a z kuchni wkradne się do pokoju I będzie git. Czy wrócę do domu? Tak, dlatego nie powinna mieć do mnie problemu.

Szłam tak myśląc nad moim genialnym planie, który MUSI się udać, gdy nagle poczułam coś na moim nadgarstku, było to nieprzyjemnie mocny ścisk, ale za to dłoń tego kogoś była cieplutka, chwilą czy to..?

Szybko się odwróciłam, nie niemożliwe za mną stał

Bartek

Poczułam fale nagłego stresu, ale też i gniewu , wpatrywałam się w jego brązowe, z brakiem emocji oczy a on w moje. Gdy zrozumiałam że za długo patrzę w jego tęczówki starałam się wyrwać, szamotalam się ale jego uścisk był zbyt mocny abym mogła mu się tak ot wyrwać.

- Zostaw mnie! - krzyknelam, jakbym myślała że to coś pomoże.
- Nie - powiedział nadal wpatrując się we mnie bez emocji
- Idź do tej swojej paniusi a mnie zostaw w spoko -nie zdążyłam dokaczyc swojej wypowiedzi ponieważ on mi przerwał
- Jakiej paniusi? - zapytał pierwszy poczym prychnął
- A to że masz tak krótkotrwałą pamięć to nie moja wina - nie dawałam za wygraną - zostaw mnie albo pożałujesz że mnie wogole dotknąłeś
- No i co mi niby zrobisz - zapytał z łobuzerskim uśmiechem
- jeden
- no co zazdrosna jesteś?
- dwa - mówiłam cały czas śmiertelnie poważnie
- tylko się nie popłacz - mówił cały czas z tym swoim uśmiechem, zaraz sprawie że straci płodność.
- trzy - z całej siły zamachnęłam się nogą i wycelowałam w krocze tego debila, gdy trafiłam uścisk się rozluźnił a on syknął z bólu, ha mówiłam że dostanie ode mnie, nie żałowałam sobie, należy mu się.

Korzystając z sytuacji rzuciłam się do ucieczki, zostawiając w tyle w pół zgiętego Bartka. Natychmiastowo skręciłam w uliczkę której nie znałam, teraz nie liczyło się gdzie uciekam, liczyło się żeby było to daleko od tego debila. Gdy schowałam się za jakimś murkiem, czekałam aby zobaczyć gdzie on pobiegnie, wychyliłam lekko głowę i ujrzałam że idze on szybko prosto przed siebie. Odetchnelam, naszczęscie nie widział gdzie uciekam więc chwilowo jestem bezpieczna.

Założyłam kaptur aby mnie nikt nie rozpoznał, zobaczyłam godzinę była już 24:45
trochę minęło czasu, i było to napewno więcie niż 5 minut w których miałam się znaleźć w domu.

Nie chciałam jeszcze wracać, i byłam już zmęczona moim biegłem, no cuz pobiegłam jakby od tego moje życie zależało wiec się sobie nie dziwie. Usiadłam i oparłam się o murek, rozmyślając nad słowami Bartka.

-* no co zazdrosna jesteś?

Ja zazdrosna? Phy w snach. Nie zależy mi na nim, prawda?

♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡

Sorki za dopiero dzisiaj rozdział, ale tak jakoś weny nie miałam, więcej nauki było i wychodziłam ze znajomymi, mam nadzieje ze rozumiecie. Jeśli pisze coś źle możecie pisać, każdą krytykę przyjmę :)

Propozycje ->

Krytyka ->

Ocena ->

Miłego dnia/nocy <33

Rozdzial miał 1107 słów.







~School Love~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz