2.Nyla Launder

47 5 0
                                    

Obudziłam się z rana koło 6.30 bo mój budzik biologiczny nie zdążył się jeszcze przestawić.

Albo próbowałam se to wmówić po tych wszystkich snach z udziałem niejakiego Blaise'a Sancheza.
Ciocia była już w pracy bo słyszałam jak około 5 wychodziła.

Caluśienki dom dla mnie i wiem co zrobię.

Zerwałam się z łóżka narzuciłam czarny crop top i dresowe spodenki , włosy zostawiłam rozpuszczone.
W łazience zrobiłam to co zawsze robie z rana czyli tak zwana poranna rutyna składająca się od umycia zębów do rozczesania włosów i innych tego typu czynności.
Z telefonem w ręce i miską winogronu oraz borówek weszłam do salonu i włączyłam  bajke z moją ulubioną księżniczką- Bellą.
W zajadaniu się owocami i oglądaniem
,, Pięknej i Bestii" przerwał mi dzwonek telefonu.

-Słucham?

-Pierce! Dobrze cię słyszeć.

Usłyszałam głos Adama na co bardzo się zdziwiłam niemal zadławiając się borówką.

-Adam?Skąd masz mój numer.

Odstawiłam szklaną miskę na stolik.

-Leo dała.

Franca.

-O okej, potrzebujesz czegoś?

-Tak. Znaczy nie dokładnie ja a Leokadi.. -przerwał i usłyszałam cichą rozmowę pomiędzy dwoma osobami - Ja tak ja pytałem czy chciałabyś przyjść na moją impreze dzisiaj o 20.

Mała hiszpańska franca.

-Ym wiesz no nie za bardzo bo.. Muszę ogarnąć ogródek straaasznie zarósł.

Zaczęłam kiwać głową mimo iż nie mógł tego zobaczyć.
Pierdolić że ciocia Hailie dba o niego jak o swoje własne dziecko i nie miał na to nawet czasu.

-To ogarniesz go jutro?

-Adam ja..

-Pierce dawaj. Nie pożałujesz, to co zgadzasz się?

-No dobrze.

-Super do zobaczenia o 20. Adres ci podeśle.

Usłyszałam pisk Leo a potem pikanie.
Adekwatnie muszę popracować nad asertywnością.

O koło 20.00 wyszłam z domu ubrana w białą sukienke i skierowałam się do Julka.

Jak się spodziewałam dom Adama był oblegany dlatego ciężko było mi zaparkować aż nie znalazłam miejsca koło
szarego mercedesa.
Wyszłam z Julka bluźniąc pod nosem na Leo.
W domu od razu napotkałam się na hiszpanke.

-Leokadio Tereso Tylor.

-Jane! Jaka niespodzianka. Co ty tu robisz?

Uśmiechała się głupio.

-Przyjechałam po ciebie, ciocia Marina powiedziała byś wracała bo musicie poważnie porozmawiać.

Na moje słowa Leokadia zbladła.
-Żartowałam.

Westchnęła głęboko i walnęła mnie w ramie.

-Też cię kocham hiszpaneczko.

-A ja ciebie francuzko.

By rozwiać  wątpliwości mój tata być francuzem. Dzięki niemu opanowałam ten język do perfekcji.

Razem poszłyśmy w kierunku kuchni skąd jak zwykle zabrałam bezalkoholowe piwo.
Po dłuższej namowie Leo i zaczęciu się piosenek latino postanowiłyśmy udać się na prowizoryczny parkiet na środku salonu.

Skradziony pocałunek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz