5.

70 6 2
                                    

Nowy Jork tętnił życiem. Wszędzie było pełno ludzi, świateł, klubów.  Dojechaliśmy do dzielnicy troche oddalonej od centrum, tata troche błądził uliczkami, jednak po 5 minutach byliśmy na miejscu. Miałam wrażenie jakby serce chciało wyskoczyć mi z klatki piersiowej.

Przywitała nas starsza pani. Miała siwe włosy, pomarszczoną twarz, ale była bardzo elegancka. Miała na sobie granatową spodnice za kolano, białą bluzkę z kołnierzem, granatową marynarkę z jakąś brożką i czarne buty na delikatnym obcasie. Zaprowadziła nas do mojego "pokoju" i w skrócie opowiedziała rodzicom jak spędze tutaj czas. Rodzice pożegnali się ze mną i starszą kobietą i wyszli.

-Nazywam się Diana Schwazeneger i jestem dyrektorką ośrodka. Pokój dzielisz z dwoma innymi dziewczynami. Czuj się jak u siebie. - uśmiechnęła się sztucznie i wyszła. Nienormalna czy co ?! Jak tutaj mozna czuc sie dobrze ?! Zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy kiedy do pokoju weszły dwie dziewczyny, wyglądały całkiem normalnie. Popatrzyły na mnie ze zdziwieniem zaraz jedna z nich podbiegła do mnie i przytuliła mnie mówiąc - Hej, jestem Madison, a to Lily twoje współlokatorki
- Rose. Miło mi - uśmiechęłam się po czym dziewczyny odwzajemniły gest.

-Rose zjesz z nami kolacje ? - zapytał Lily
- Tak, chętnie - wcale nie chętnie, wolałabym siedzieć w pokoju i mieć święty spokój jednak nie chciałam by uważały mnie za dziwaka.
Zeszłyśmy po schodach do wielkiej stołówki, wszyscy patrzyli na mnie, rozglądnelam sie i zobaczylam wiele grupek : anorektyczki, schizofrenicy, depresanci i jacys w miare normalni ludzie. Wzięłam od kucharki kolacje i poszłam za dziewczynami. Usiadłyśmy koło normalnych. Wszyscy zaczęli mi się przedstawiać, pytać skąd jestem i dlaczego tu jestem. Dowiedziałam się, że Lily jest tutaj ponieważ chciała popełnić samobójstwo, a Madison jest bulimiczką.

Po zjedzeniu kolacji nadal siedzieliśmy na stołówce. Panował spokój, kiedy nagle dwóch kolesi zaczęło się bić. Ochrona próbowała ich rozdzielić, wszyscy stali dookoła i patrzyli, coś mnie podkusiło aby obejrzeć się za siebie.

Krzyknęłam.

Wszyscy zwrócili wzrok na wiszącego za nami chłopaka. Tamci dwaj okazali się być przykrywką. To chore. Jak można komuś pomóc w samobójstwie ?!

Kazali nam iść do pokoi. Madison pociągnęła mnie za ręke i bardzo szybko znalazłyśmy się w pokoju. Lily leżała na łóżku nie odzywając się, ja i Madison zrobiłyśmy to samo. Cisza trwała przez 10 minut. Nagle Lily powiedziała - Rose bardzo mi przykro, że pierwszy dzień widziałaś coś takiego. - I znowu cisza.

Zasnęłam.


******
Nie umiem opisywać psychiatryka więc przepraszam :3 gwiazdkujcie, komentujcie, będę wdzięczna ! :D
Mam 65 wyświetleń :ooo !!!!
Dziękuje ! :*

PotrafięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz