13.

45 5 0
                                    

-Mia?! - krzyknelam na całą klase. Wren i Jason popatrzyli na mnie jak na wariatke w sumie jak cała klasa i nauczyciel.
- R-rose - powiedziała. Byłam juz pewna, ze to ona. Co ona tu robi? Nie odzywała się odkąd wyszłam z ośrodka. Tylko nie wiem dlaczego.

Pan Lockwood kazał jej zająć wolne miejsce i wróciliśmy do lekcji. Czułam, ze Mia na mnie patrzy jednak nie chciałam patrzeć jej w oczy. Bałam się co w nich zobacze.

Na mój stolik spadła karteczka:

Wszystko w porządku?

Jason. Nie wiem co mu odpowiedzieć. Czy jest w porządku? Czy chce żeby ona tu była? Za bardzo przypomina mi czas spędzony w ośrodku.

Tak, jest okej.

Rzuciłam chlopakowi i uśmiechnęłam się. Odwzajemnił gest, chociaż nie był on zbyt przekonujący.

Po dzwonku szybko wybiegłam z klasy. Nie chciałam jej spotkać. Bałam się. Właściwie nie wiem dlaczego.
- Rose! Zaczekaj! - usłyszałam za plecami. Odwróciłam się.
- Mia - ledwo to powiedziałam, dziewczyna uśmiechnęła się nie pewnie.
- Mogłybyśmy porozmawiać?
- Rozmawiamy.
- To nie jest rozmowa.
- Jest. Wymieniamy się zdaniami a to właśnie nazywamy rozmową.
- Rose, proszę.
- Słucham.
- Przepraszam, że się nie odzywałam. Jest mi naprawdę przykro z tego powodu. Wiem, że Cię zraniłam. I żałuje tego.
- Nie jestem na Ciebie zła. Po prostu bylo mi przykro.
- Wiem i dlatego przepraszam.
- Przeprosiny przyjęte.

To chyba był błąd. Spojrzałam w jej oczy gdzie malował się strach i nadzieja, a pod tym krył się jeszcze ból. Jednak nie miałam powodu by jej unikać. To tylko pogorszyłoby sprawe.

- Więc co tu robisz? - powiedziałam
- Tata awansował w pracy. I wiesz.
- Rozumiem. - w tym czasie podszedł do nas Wren i Jason.
- Mia to jest Wren i Jason, chłopaki to jest Mia - przedstawiłam ich i zaczęło robić się coraz lepiej. Udaliśmy się na stołówke, gdzie znów miałam wspomnienia z ośrodka.

Zauważyłam, że Mia czuła sie skrępowana gdy weszłyśmy na stołowke. - Nie przejmuj się nimi. Na wszystkich tak patrzą. Jutro będzie już normalnie. - powiedziałam na co dziewczyna nieco nie chętnie się uśmiechnęła. Usiadłyśmy tam gdzie zawsze siadywałam. Z tymi ktorych poznałam dzięki moim poprzednim współlokatorkom. Wszyscy obdarzyli Mie sympatią, po czym jak mi się wydawało dziewczyna nieco odetchnęła.

-Rose, w porządku? - powiedział Jason - tak jasne - odpowiedziałam
- odleciałaś na chwile
- tak to u mnie normalne - zaśmiałam się - a co do naszego spaceru too - przeciągnął chlopak - to możemy isć dzis - powiedziałam. Chlopak się usmiechnął i powiedział - O 18 tam gdzie się "poznaliśmy"? - zapytał i zrobił w powietrzu cudzysłów. - może być - powiedziałam i usmiechnelam sie.

PotrafięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz