8.

60 8 0
                                    

Rano obudziły mnie promienie słońca zaglądające przez okno do mojego pokoju. Dzień zapowiadał się naprawdę słoneczny. Wstałam o 9.50 , a o 10 miałam mieć rozmowe z psychologiem. Ogarnęłam się i od razu poszłam do pokoju pani psycholog. Była to kobieta po czterdziestce jednak nie wyglądała na tyle. Miała długie kasztanowe włosy, jasną karnacje, niebieskie oczy i pełne usta podkreślone ostrą czerwoną szminką. Była bardzo miła.

- Witaj Rose, jak się czujesz ? - zapytała uśmiechając się, odziwo nie sztucznie
-Dzieńdobry, dobrze, dziękuje - odparłam po czym usiadłam na wskazanym przez kobiete fotelu. Rozmawiałyśmy na wszystkie tematy, które poruszałyśmy podczas wszystkich moich sesji, a było ich sporo.

Już nie czułam tego bólu rozmawiając o Liz, o Noelu, o moich dawnych problemach, właściwie już nie są to dla mnie problemy. To przeszłość, szara okropna przeszłość, która więcej nie wróci. Obiecałam to sobie, obiecałam to Mii i Madison.

Rodzice mieli przyjechać o 13. Miałam jeszcze pół godziny. Spakowałam ostatnie rzeczy z mojego 'pokoju' i udałam się pożegnać z resztą w miare normalnych ludzi.

*

-Jeszcze pół godziny jazdy i będziemy w dom - powiedziała mama widząc, że się budze. Pierwszy raz od pół roku wyszłam dalej niż 100 metrów. Byłam szczęśliwa. Naprawdę. Nie udawałam.

Wchodząc do domu przypomniałam sobie wszystko co się tu zdarzyło. Moje kłótnie z rodzicami, wieczorne rozmowy z  Ash'em lub Jess, zabawy w chowanego z Alice. Przypomniałam sobie kucharza,który zawsze chciał mi dogodzić, całą służbę, która była dla mnie taka miła.

Usłyszałam krzyki.

- Rose? Rose ! Rose! - gdy weszłam dalej zobaczyłam szczęśliwą Alice biegnącą w moją strone, a za nią szedł uśmiechnięty Ash. Oboje rzucili się na mnie przewracając mnie na kanape. Popatrzyłam na rodziców, byli szczęśliwi, uśmiechnięci. W ich oczach była taka radość jakiej dawno nie widziałam. Było po 18 gdy przyjechaliśmy. Poszłam do swojego pokoju i pierwsze o czym pomyślałam to zmiania wystroju, było tu ponuro, było tu za wiele wspomnień, które chciałam wymazać z pamięci.

Usłyszałam pukanie do drzwi. - Proszę - odpowiedziałam. Do pokoju weszła mama, stanęła w drzwiach i przyglądała mi się z uśmiechem. - co? - zapytałam na co mama odpowiedziała - nic, chodź na kolacje. - ruszyłam zaraz za mamą. Byłam strasznie głodna.

Siedzieliśmy przy stole, każdy na swoim miejscu. Po skończonej kolacji od razu zaczęłam temat mojego pokoju.
- Wiecie,  chciałabym zmienić pokój. Nie podoba mi się jego wystrój. Nie ma cie nic przeciwko ?
- Kochanie dobrze, że zaczęłaś ten temat. Chcielibyśmy z mamą Ci o czymś powiedzieć. Alice i Ash już się zgodzili.
- Tak ?
- Przeprowadzamy się. Do Londynu. Tata chce tam rozwijać swoją firme, ma tam wielu konsumentów. Zaczęłabyś nauke w nowej szkole. Co prawda będzie już drugi semestr, ale to żaden problem. Co Ty na to ? - co ja na to? Nie wiedziałam jak im za to podziękować. Czytaja mi w myślach
- tak! Jestem za! - rodzice roześmiali się - Cieszymy się, że podoba Ci się tem pomysł
- Więc kiedy wylatujemy?
-Jutro popołudniu, zdążysz się spakować?
- Tak jasne

Leżałam na łóżku i nie wierzyłam. Wyleczyłam się. Zacznę od nowa i to w dodatku w całkiem innym miejscu. Blisko Jess, co było bardzo ważne. Przyszedł Ash, walnąl mnie poduszką i położył się obok mnie, zaczęłam się śmiać.
- z czego się smiejesz ? - zapytal zdziwiony
- z życia, z nas.
- ahaaa duzo sie dowiedziałem
- spadaj - walnęłam go łokciem przez co obydwoje zaczelismy się śmiać. Leżeliśmy tak długo rozmawiając o wszystkim, nadrabialiśmy stracony czas. Kiedy oznajmiłam mu, że ide spać, chlopak wstal, usmiechnal sie i powiedzial - Wiedziałem, że dasz rade. Fajnie, że jesteś. - i zasnęłam..

PotrafięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz