9.

62 7 2
                                    

Cały dzień dłużył mi się nie miłosiernie. O 16 mieliśmy jechać na lotnisko, więc miałam jeszcze troche czasu. Rodzice pojechali pozałatwiać swoje sprawy, Ash pojechał z Alice po reszte jej rzeczy z szkoły baletowej. Podobno nie chciała wyjeżdżać, nie chciała zostawiać szkoły. Jednak rodzice obiecali jej, że zapiszą ją w Londynie.
Stwierdziłam,że idę coś zjeść. Byłam strasznie głodna. Nie było zbyt dużego wyboru, więc zdecydowałam się na kanapki.

***
Właśnie miałam wchodzić do samolotu, odwróciłam się i popatrzyłam na miasto za oknem, uśmiechnęłam się sama do siebie i weszłam na pokład.
Lecieliśmy pierwszą klasą. W sumie, nie dziwi mnie to. Lot miał trwać około 5 godzin. Na samą myśl miałam mdłości. Kiedy wystartowaliśmy od razu zasnęłam.

Podróż minęła spokojnie. Gdy dolecieliśmy na miejsce wschodziło słońce. Zapowiadał się słoneczny dzień.

****
W końcu jest! Mój nowy dom, nasz nowy dom. Był całkiem ładny. Najbardziej podobało mi się w nim to, że nie przypomniał poprzedniego. Co prawda też był duży ale to jednak nie ten. Miał 5 pokoji,3 łazienki, salon, kuchnie i dwa pomieszczenia gospodarcze. Był jasny, przestrzenny. Ogród natomiast, był średniej wielkości. Jednak najbardziej spodbał mi się mój pokój. Był pusty. Mogłam urządzić go sama tak jak chciałam.

Po południu udałam się na spacer. Chciałam poznać miasto. Na kolacje mieli przyjść do nas Jess i William więc musiałam się streszczać. Doszłam do lasu, nie był on daleko od domu. Niby był zwyczajny jednak było w nim coś magicznego. Znalazłam jakąś ławeczke, usiadłam na niej i zaczęłam rozmyślać. Jutro jest pierwszy dzień w nowej szkole. Musze postarać się nie zaspać. Ciekawe jak tam będzie, jacy tam będą ludzie. W poprzedniej szkole, a własciwie w gimnazjum bo ostatnie pół roku nie chodziłam do szkoły miałam kilku znajomych i przyjaciół i to mi wystarczało. Nie potrzebowałam tłumów, którzy byliby fałszywi. Bałam się. Bałam się cholernie. Co jeśli będzie jak dawniej? Nie! Nie będzie! Obiecałam to sobie. Znajdę prawdziwych przyjaciół, żadnych narkomanów itp. Będę się dobrze uczyć i pójde na medycyne. Przecież zawsze tak chciałam.

Nie winie rodziców o mój pobyt w ośrodku. Jestem im wdzięczna bo tal naprawdę dopiero teraz czuje, że jestem szczęśliwa. Kochają mnie i pokazują mi to. Wiele dzieci, nastolatków może mi tego pozazdrościć.

Skoczyłam na równe nogi. Była już 18. Nie możliwe, że siedziałam tu tak długo. Zaczęłam biec żeby jak najszybciej znaleźć się w domu. Biegłam właśnie przez park nie zwracając na nic uwagi kiedy jakis koleś krzyknął - Uważaj jak chodzisz idiotko - był wściekły
- Przepraszam nie zauważyłam Cię
- Tsa, ślepa jesteś?! Naucz się chodzić!
- Powiedziałam przepraszam, jeśli masz gorszy dzień nie wyżywaj się na pierwszej napotkanej osobie - popatrzył na mnie wściekły. Dopiero teraz widze jaki jest przystojny. Brązowe oczy, ciemne włosy, idealne rysy twarzy. Był wysoki, dobrze zbudowany. Ubrany w niebieskie dżinsy i czarną koszulke, która podkreślała jego budowe. - na przyszłość uważaj, nie jesteś tu sama - powiedział i poszedł. Nie przejmowałam się nim. Nie będe zawracać sobie głowy jakiś kretynem.

Kiedy dotarłam do domu wszyscy na mnie czekali. Przeprosiłam ich za spóźnienie i rozpoczął się naprawdę miły wieczór. Nadrabialiśmy stracony czas, a było go dużo.

Późnym wieczorem gdy Will i Jess poszli poszłam spać. Niestety spałam w pokoju u Alice, ponieważ nie miałam swoich mebli. Jutro rodzice obiecali, że pojedziemy na zakupy.

****

Podoba się ? ;) licze na gwiazdki i komentarze :)

PotrafięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz