12.

49 8 0
                                    

Dzień był bardzo męczący, jednak jestem zadowolona. Jutro mieli wrócić rodzice. Nie ma ich już tydzień. Tłumaczą to spotkaniami z co raz to nowymi konsumentami, ale przecież Alice tego nie zrozumie. Przecież ona potrzebuje rodziców. Zwłaszcza teraz, gdy mieszkamy w nowym mieście.. Ale oni chyba nie przejmują się tym za bardzo..

***
- Rose! - zawołał Ash. No błagam chce mieć spokój. - Co? - odpowiedziałam mu wściekła
- Jade na impreze do kumpla, jedziesz ze mną?
- Rodzice będą szczesliwi, ze zabierasz mnie na imprezy?
- Rodzice jak narazie się tym nie przejmują. Więc jak? Jedziesz?
- A co z Alice?
- Jest u Jess.
- Jade. Daj mi pół godziny. - właściwie nie wiem po co tam pojade. W sumie licze na to, ze bedzie tam dziewczyna Ash'a. W końcu ją poznam. Nie miałam pojęcia co na siebie włożyć pomimo tego, że byłam dzis na zakupach. Jak zwykle wzięłam pierwszą lepszą rzecz. A jak sie okazało była to moja ukochana granatowa bluzka. Dopasowałam do niej jasne szorty i czarne conversy. Szybko się wymalowałam. O ile mozna to nazwać malowaniem. Używam tylko tuszu i czasem robię kreski. Zeszłam na dół po schodach gdzie czekał na mnie Ash - Szybko jak na Ciebie - powiedział i zaśmial się - Spadaj - odpowiedziałam.

Po 15 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Dom kumpla Ash'a był normalny. Nie wyglądał jak wila co mi się spodobało. Jego rodziców nie było więc zorganizował domówke z kolegami. Super.

Weszłam do środka zaraz za bratem. Rozejrzałam się i od razu zobaczyłam grupke chłopaków, która wymachuje do brata. Chłopak pociągnąl mnie za ręke i poszedł do nich. Przywitali się z Ash'em po czym ich wzrok skierował się na mnie. - To moja siostra, Rose - powiedział Ash. Chłopaki chwile ze mną porozmawiali i poszli a razem z nimi Ash. Zostałam sama. Super.

- Cześć - usłyszłam jak ktoś mówi za moimi plecami, odwróciłam się a przede mną stał nie kto inny jak przystojny brązowooki Jason.
- Cześć - usmiechnęłam się do chłopaka co odwzajemnił.
- Co tutaj robisz?
- Przyjechałam z bratem. To dom jego kumpla.
- Który to twój brat? - zapytał ze zdziwieniem
- Ash.
- Ash Brown? Serio?
- Tak. Coś nie w porządku?
- Nie. Po prostu w zyciu bym nie pomyślał że to twój brat. - aha? Co to miało znaczyć? Nie rozumiem. Nie wazne.
- A jednak - uśmiechnelam sie ironicznie - A Ty?
- Co ja?
- Co tutaj robisz?
- Mieszkam - uśmiechnął się i w tym samym momencie podbiegła do mnie jakaś dziewczyna, która ciągnęła za ręke Ash'a. - Hej. Jestem Rubby. Miło mi Cię poznać. - obstawiam, że to była nowa dziewczyna mojego brata. - cześc, Rose, mi również - uśmiechnęłam się i kątem oka zobaczyłam, ze Ash też się uśmiecha. - Pójdę już, do zobaczenia - powiedział Jason i poszedł.

Resztę wieczoru spędziłam z Rubby. Jest strasznie miła i bardzo energiczna. Przeciwieństwo Ash'a.

Następny dzień minąl mi szybko. Obiad rodzinny.Zaraz po nim rodzice posiedzieli 4 godziny i znów wyjechali. Przynajmniej tym razem mama zabrała Alice. Ciekawe co powie jej wychowawczyni w szkole. Nie mój problem.

Obudził mnie budzik. Nie miałam ochoty iść do szkoły. Sus byla chora więc mogłam liczyć dziś tylko na Wrena. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół gdzie Ash przygotowywał śniadanie. Zjedliśmy i poszliśmy razem do szkoły.

***
- Cześć! - wykrzyknął Wren
- Człowieku litości nie krzycz - zaśmiał się i powiedział - też się ciesze że Cie widze
- Czuje ten sarkazm - chłopak wybuchnął śmiechem.
- Podobno mamy nową kolezanke w klasie
- Naprawde? Teraz?
- Tak wyszło - zaśmiał się i poszedł do nauczyciela ktory go wezwal.

Jason:

Mam ochotę z nią porozmawiać. Musze z nią porozmawiać. Dobra nie musze, ale chce. Chce widzieć jak się uśmiecha.

- Czesc - powiedzialem troche nieśmiało
- Oo hej - odpowiedziała z usmiechem na twarzy
- Jak tam? - nie no serio. Nie stać mnie na nic innego? Jestem okropny - Chyba dobrze, a u Ciebie?
- W miare okej.

Rose:

Dziwilo mnie jego zachowanie. Był trochę niesmialy i speszony, słodko.
- Mam pewien pomysł - powiedział
- Tak?
- Zapraszam Cię na spacer, co ty na to? - łał. Nie spodziewalam się tego. Widziałam w jego oczach strach i nadzieje. Naprawde był słodki.
- Bardzo chętnie - usmiechnęlam się i poszłam do klasy bo w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. - Zgadamy się - dodał chłopak i również ruszył do klasy.

Po 15 minutach nudnej historii z panem Lockwood, do klasy przyszedł dyrektor aby przedstawić nam nową kolezanke. Dziewczyna weszła do klasy chwile po dyrektorze.

Blondynka, niebieskie morskie oczy, delikatne rysy twarzy. Ubrana była w zwiewną czarną sukienke i creepersy. Nie mogłam uwierzyć. To była ona. Ale skąd? Co ona tu robi?

*****
Chyba troche lepszy niż ostatnio :o Masakra :o gwiazdki? Komentarze?

PotrafięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz