Tydzień trzeci

12.6K 635 21
                                    

Z daleka dochodziły głośne wymiany zdań mężczyzn oglądających mecz, jednak Ruby i Lea kompletnie nie zwracały na to uwagi. Były w kuchni i wesoło pogadując i popijając czerwone wino, przygotowywały przekąski.

- Jeszcze raz bardzo dziękujemy za zaproszenie- powiedziała Ruby, wysypując chipsy do miski.- Przyda nam się odrobina rozrywki, Harry całe dnie spędza ostatnio w biurze, a i ja mam ostatnio już dość pracy.

- Nie ma za co, kochana!- stwierdziła Mulatka i uśmiechnęła się szczerze.- Dawno nie widzieliśmy się całą paczką, trzeba nadrobić zaległości.

- Zapraszałaś Cody'ego?- zapytała brunetka, zmieniając temat i biorąc duży łyk wina.

- Napisałam do niego, ale nie odpisał- oświadczyła Lea i zamyśliła się.- Nie mam z nim kontaktu od tamtej imprezy w klubie.

- Ja tak samo! Powoli zaczynam się martwić...

- Pewnie musi sobie wszystko poukładać w głowie z tą laską, znasz go- stwierdziła pewnie Lea.- Namieszał i teraz musi jakoś wyjść na prostą.

- Wiesz kim jest ta dziewczyna, z którą rzekomo jest?- spytała Ruby. Naprawdę miała nadzieje, że czegoś się dowie.

- Nie mam pojęcia, nie chwalił się- odpowiedziała jej przyjaciółka i postanowiła zmienić temat.- Robicie coś dwunastego grudnia?

- Przecież tyle czasu jeszcze! Dopiero jest marzec!- zdziwiła się brunetka, podbierając jednego orzeszka.- Czemu pytasz?

- Zapiszcie sobie ten termin w kalendarzu z dopiskiem „Ślub Lei i Liama"- powiedziała z uśmiechem ciemnoskóra dziewczyna, na co Ruby zamarła.

- Żartujesz?- spytała, a jej przyjaciółka pokręciła przecząco głową. Dziewczyna podeszła do niej i mocno ją przytuliła.- Boże, tak się cieszę!

- Nie chcę przerywać, drogie panie- stwierdził Liam, który pojawił się w kuchni jakby znikąd i oparł się dłońmi o stół.- Ale czekamy na was od dobrych dwudziestu minut.

- Już idziemy, kotku- odpowiedziała mu Lea, na co chłopak uśmiechnął się i wyszedł z pomieszczenia z dwiema butelkami piwa w ręce.

~*~

- Styles! Jak zwykle spóźniona!

Ruby zatrzymała się nagle, słysząc zdenerwowany głos swojego szefa. Mężczyzna stał oparty biodrem o ladę recepcji z założonymi rękami. Kobieta przełknęła nerwowo ślinę, nie odrywając od niego wzroku. Nie chciała dać po sobie znać, że po prostu się go boi. Thomas Geordons potrafił być naprawdę nieprzewidywalną osobą, kiedy był zdenerwowany. Kątem oka brunetka dostrzegła Leę, która uśmiechnęła się do niej pokrzepiająco.  

- Wiem, nie chciałam, bardzo przepraszam...- zaczęła się tłumaczyć, mimowolnie spuszczając wzrok, jednak przerwało jej uniesienie dłoni przez szefa, który dał jej tym do zrozumienia, że ma przestać.

- Mam nadzieję, że masz jakieś dobre wytłumaczenie- stwierdził z surową miną, lustrując wzrokiem swoją podwładną.

Kobieta zmieszała się, robiąc nieznaczny krok w tył. Usilnie próbowała wymazać z głowy obraz Harry'ego, który zrobił jej tego dnia bardzo miłą i przyjemną pobudkę...

- Zepsuł mi się samochód i musiałam jechać autobusem- powiedziała pewnie, co nie do końca mijało się z prawdą. Owszem, jej kanarkowy Mercedes od trzech dni był w warsztacie, ponieważ zepsuła się w nim klimatyzacja, ale Harry bez problemów odstąpił żonie swoje auto. Do biura miał niecały kilometr z ich domu, więc nawet się cieszył, że może pokonać ten dystans pieszo.

Pregnancy || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz