Tydzień trzydziesty

8.4K 556 44
                                    

Czuła się naprawdę coraz gorzej. Wychodzenie z domu nie sprawiało jej najmniejszej przyjemności. Nogi puchły jej jak balony, a plecy bolały niemiłosiernie. Z kpiącym prychnięciem wspominała co jakiś czas słowa swojej mamy, która twierdziła, że ciąża to najpiękniejszy okres w życiu kobiety. Ona miała już serdecznie dość. 

Siedząc na kanapie i bezmyślnie wgapiając się w dudniący telewizor, obżerała się już drugą paczką zwykłych chrupek kukurydzianych, ale była zbyt leniwa, by wybrać się po coś innego do sklepu. A sięgnięcie na stolik i zabranie z niego telefonu, żeby napisać wiadomość do Harry'ego, przerastało jej możliwości. Miała podły humor, choć nie umiała określić tego powodu. Co chwilę zerkała na wiszący zegar, by sprawdzić, kiedy Harry wróci z pracy. Gdy zjadła połowę paczki, usłyszała ciche nucenie zza drzwi, co zwiastowało pojawienie się jej męża, który wyjątkowo radośnie wpadł do środka, a po chwili opadł z cichym  jękiem obok niej na kanapie. Jego optymizm i szeroki uśmiech działał jej na nerwy. 

- Cześć, kotku- powiedział i nachylił się w jej stronę, by ucałować jej policzek, po czym chwycił leżący nieopodal pilot i przełączył kanał. Następnie odwrócił się przodem do niej i podwinął delikatnie skrawek jej bluzki.- Co tam u moich najukochańszych skarbów?

- Dobrze- bąknęła krótko, próbując wyrwać materiał z jego rąk i obciągnąć go na dół. Nie miała ochoty na eksponowanie brzucha, który i tak był bez problemu widzialny. Harry zaśmiał się cicho, widząc zacięcie na jej twarzy, po czym rozsiadł się wygodnie, próbując dobrać się do paczki chrupek. Ruby przycisnęła ją mocniej do piersi, otaczając szczelniej ramionami.- Przynieś sobie, jeśli chcesz. 

- Aż tak ich nie chcę- stwierdził z rozbawieniem, odwracając wzrok na grający telewizor. 

Ruby zacisnęła usta w wąską linię, a następnie wpakowała do buzi kilka chrupek naraz, by nie wybuchnąć i nie nakrzyczeć na swojego męża. Ta dobra energia Harry'ego kompletnie jej się nie udzielała i tylko coraz bardziej ją denerwowała. 

- Dziewiąty miesiąc i taka chuda...- szepnął Harry bardziej do siebie niż do niej, nie odrywając oczu od telewizora. Ruby dosłownie zamarła na jego słowa, po czym z duszą na ramieniu zerknęła na ekran, gdzie właśnie leciał odcinek jakiegoś programu medycznego, w którym do szpitala przychodzi ciężarna kobieta. Z niemałą zazdrością obserwowała rudowłosą aktorkę z prawdopodobnie sztucznym brzuchem, która przechadzała się po szpitalnych korytarzach. Miała nienaganną figurę, oprócz odstającego brzuszka, za którą w tamtym momencie Ruby dałaby się pociąć. 

- Ja tak nie wyglądam- powiedziała głosem wypranym z emocji, wpatrując się z uporem w męża. Już nawet te przeklęte chrupki przestały jej smakować. 

- No nie... 

Zrobiło jej się przykro. Zaczynała odczuwać, że jest okropna. Paskudna. Po prostu najgorsza i w dodatku brzydka. Zazdrość wypełniała ją całą od środka, choć z drugiej strony czuła jakąś niepewność, że Harry postanowi ją zostawić i odnaleźć rudą małpę z telewizji, żeby to ona była szczupłą matką jego dziecka. I chyba właśnie ta myśl podziałała na nią jak płachta na byka i odkręciła kurek łez, które po chwili moczyły jej poliki. Niewiele myśląc, chwyciła garść chrupek i z cichym piskiem rzuciła nimi w mężczyznę. Z niemałą satysfakcją odnotowała, że uderzyły idealnie w twarz. 

- Ej!- obruszył się, wstając na równe nogi. Ruby po chwili zrobiła to samo, choć o wiele wolniej z powodu spowolnionych i pozbawionych gracji ruchów. Stanęła tak, by zasłonić mu widok na telewizor. 

- Ty świnio, uważasz, że jestem gruba!- krzyknęła na niego, czując wzbierającą się w niej złość. Chcąc dać upust, rzuciła w męża całym opakowaniem, przez co chrupki rozsypały się po podłodze. 

- Co ty mówisz, Ruby?- spytał szczerze zdziwiony, przez co zacisnęła mocniej pięści i pociągnęła głośno nosem. 

- Nienawidzę cię, rozumiesz?! Jesteś okropny!- wykrzyknęła, czując, że rozpłakuje się jeszcze bardziej. A szeroki uśmiech na twarzy Harry'ego spowodował u niej dekoncentrację, która wywołała tylko świeże łzy.- Od dzisiaj śpisz na kanapie... Nie chcę cię w moim łóżku... I nie zrobię jutro obiadu... Albo przez najbliższy tydzień... To będzie twoja kara! 

Miała świadomość, że jej marudzenie musi być przekomiczne, ale naprawdę nie potrafiła się powstrzymać. Harry jednym ruchem przyciągnął ją do siebie. Początkowo próbowała odepchnąć jego natrętne łapy i wyplątać się z jego uścisku, ale już po chwili uświadomiła sobie, że przecież jest on strasznie ciepły i w sumie mięciutki, wręcz idealny do przytulania, co tak strasznie lubiła robić. I właśnie dlatego po kilku sekundach zalewała się łzami, chlipiąc cicho w jego koszulkę i ściskając go mocno. 

- Już wszystko dobrze, kochanie. Już dobrze- mamrotał Harry, próbując ją uspokoić. Bez przerwy głaskał ją po plecach, chcąc w jakiś sposób ją pocieszyć. I w sumie dzięki jego magicznemu dotykowi czuła, że przestaje płakać.- Kocham cię. Dla mnie zawsze jesteś najpiękniejsza. 


Pregnancy || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz