Tydzień trzydziesty ósmy

8.1K 555 47
                                    

- A co tu się dzieje?- zapytał zdziwiony, gdy po zejściu ze schodów niemalże wpadł na Ruby przytulaną ciasno przez jej matkę. Nie miał nic przeciwko, w gruncie rzeczy był to dość uroczy widok, gdy starsza kobieta prawie dusiła swoją córkę, ale wiedział, że Stephanie jest raczej powściągliwą osobą i rzadko okazuje emocje.

- Tatuś dzwonił, że się pochorował- usłyszał zduszony głos Ruby duszonej ramieniem, a po chwili obie wyswobodziły się z uścisku.- Mama wraca do domu, żeby się nim zająć.

- Chciałabym z wami zostać jak najdłużej- stwierdziła raczej smutnym tonem, a mężczyzna dostrzegł za jej plecami tę okropną walizkę.- Ale tata jest taki nieporadny, nie wie, co ma robić...

- Oczywiście, to zrozumiałe, że trzeba mu pomóc- wtrącił Harry, starając się zachować powagę, choć w duszy wręcz skakał ze szczęścia, że nie będzie musiał przez jakiś czas oglądać twarzy swojej teściowej i słuchać jej uciążliwego trajkotania.- Może mamę odwieźć?

Obie kobiety spojrzały na niego z niemałym zaskoczeniem wypisanym na twarzach, przez co lekko się speszył i przestąpił z nogi na nogę. Czy to aż tak nienormalne, że proponuje podwózkę matce swojej żony? Nigdy nie ukrywał swojej niechęci do niej, ale był człowiekiem.

- Nie kłopocz się, to długa droga, a za chwilkę mam autobus- powiedziała Stephanie, uśmiechając się ciepło, a Harry zanotował w myślach, że musi zapisać w kalendarzu właśnie ten dzień, gdy ta kobieta z własnej woli uśmiechnęła się do niego.- Zostań i zaopiekuj się Ruby, w końcu do porodu zostało tak mało czasu...

Pokiwał głową, gdy skończyła mówić. Wiedział, że teraz nadeszła pora na ich pożegnanie, ale naprawdę wolał czekać na jakikolwiek ruch z jej strony, bo po prostu bał się jej reakcji. Po prostu zamarł, gdy ta podeszła do niego i zgarnęła go do uścisku, oplatając go ciasno ramionami. Niepewnie ją objął, zerkając ze zdziwieniem na żonę, która chyba też była zaskoczona zachowaniem swojej matki. Stephanie pociągnęła go za rękaw, przez co z drżącym sercem nachylił się w jej stronę.

- Nawet cię lubię. Trochę zyskałeś w moich oczach- mruknęła cicho tak, by Ruby tego nie dosłyszała, natomiast Harry otworzył szerzej oczy, gdy dotarł do niego sens jej słów. Czyżby nie taki diabeł straszny, jak go malują?- Nie zmarnuj tego.

~*~

- Impreza!- krzyknęli równocześnie Lea i Cody, gdy tylko otworzyła drzwi. Zaśmiała się cicho i odsunęła się nieznacznie, robiąc im miejsce, by mogli wejść. Trochę zdziwiła się, widząc, ile rzeczy przynieśli ze sobą.

- Jaka znowu impreza?- zapytała lekko zaskoczona, choć obecność jej przyjaciół bardzo poprawiła jej humor w ten samotny wieczór, gdy Harry wyszedł na spotkanie z kumplami.

- Robimy baby shower- oświadczył radośnie Cody, unosząc do góry butelkę whisky.- Mamy zamiar upić się do nieprzytomności przy gadaniu o małej Stylesównie.

- Kupiliśmy ci cały karton soku pomarańczowego- wtrąciła Lea, widząc minę przyjaciółki, po czym przeszła w stronę kuchni z dwiema reklamówkami w dłoniach. Zaraz za nią ruszył Cody, więc Ruby poszła w ich ślady, śmiejąc się pod nosem.

- Czemu akurat dzisiaj?- spytała, podkradając garść orzeszków wsypywanych przez jej przyjaciółkę do miski.- Mogliście mnie wcześniej uprzedzić, przygotowałabym coś do jedzenia...

- Kupiliśmy u Chińczyka...- zaczął Cody, jednak Lea szybko weszła mu w słowo.

-Skoro nasi mężczyźni są na piwie, to my nie możemy same siedzieć w domu i się nudzić- stwierdziła ciemnoskóra, wzruszając ramionami, po czym uderzyła w ramię chłopaka, który zaczął samotnie sączyć whisky z butelki i odebrała mu alkohol.

- Cody, przecież miałeś iść z nimi- przypomniała sobie Ruby, zerkając z uwagą na przyjaciela, który tylko uśmiechnął się jeszcze szerzej na jej uwagę.

- No wiem, ale nie mogłem odpuścić sobie ploteczek na temat dzieci, kupek, ubranek i pieluszek. Poza tym, muszę wam coś opowiedzieć.

- Co?- zapytała Lea, wręczając mu szklankę z drinkiem. Ruby w tym czasie wdrapała się na obrotowe krzesło i oparła łokcie o blat, przysłuchując się z uwagą.

- Andrew mnie przeprosił- rzucił luźno, a obie dziewczyny spojrzały na niego zaskoczone.- Stwierdził, że naprawdę docenił mnie, gdy stracił i poprosił o drugą szansę.

- Czego oczywiście nie zrobiłeś?- upewniła się Lea, na co chłopak roześmiał się.

- Zwariowałaś? Jutro się do mnie wprowadza- powiedział wesoło, a jego uśmiech był wręcz zaraźliwy.- Jesteśmy zbyt młodzi, by się na siebie obrażać. Chwytam dzień, korzystam z życia. Kocham go i wierzę, że nam się ułoży. A teraz wznieśmy toast za Kylie Styles!

~*~

- Patrzcie, Styles przyszedł!- wykrzyknął Louis, gdy Harry podszedł do stolika okupowanego przez jego przyjaciół.

- To takie dziwne?- zaśmiał się, witając się z każdym po kolei, po czym usiadł obok Liama.

- No wiesz, ostatnio rzadko przychodziłeś na nasze spotkania- stwierdził Niall, rozsiadając się wygodnie.- Już prawie zapomnieliśmy, jak wyglądasz.

Harry sięgnął po szklankę, w której była resztka piwa, po czym wypił do dna. Nawet nie obchodziło go, czyja była ta szklanka.

- Moja żona jest w zaawansowanej ciąży, chyba się nie spodziewaliście, że będę ją zostawiał samą wieczorami?

- To jakim cudem dzisiaj się wyrwałeś? Przecież jeszcze nie urodziła- zadrwił Louis, na co Harry przymknął oczy, próbując powstrzymać się przed rzuceniem się na swojego przyjaciela z pięściami. Denerwował go brak zrozumienia.

- Lea i Cody są teraz u Ruby- przypomniał Liam, a Harry spojrzał na niego z wdzięcznością.- W razie potrzeby się nią zaopiekują.

- Czyli ma obstawę?- zapytał znowu z szyderczym uśmieszkiem Louis, a w Harrym się zagotowało. Zacisnął pięści i pochylił się do przodu tak, by reszta usłyszała go bez problemów. Wziął głęboki wdech.

- Słuchajcie, naprawdę nie rozumiem, o co wam chodzi. Odkąd Ruby jest w ciąży, zmieniły się moje priorytety, a szczególnie teraz, gdy do porodu już naprawdę niewiele- stwierdził z satysfakcją, gdy jego przyjaciele wpatrywali się w niego z zaskoczeniem wypisanym na twarzach.- Wiecie, że was kocham, ale to Ruby i nasza córeczka są dla mnie najważniejsze, więc im poświęcam najwięcej czasu, bo mnie teraz potrzebują.

***

Rozdział całkowicie przejściowy, bo po prostu nie mogę doczekać się następnego! Mam już napisaną sporą część, więc pojawi się o wiele szybciej.

Pregnancy || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz