Poród

11.3K 639 137
                                    

Jego matka dawno tak bardzo na niego nie krzyczała. Potrząsała jego prawie bezwładnym ciałem, uderzała w policzki i na siłę usiłowała wypchnąć go z biura, ale do niego nic nie docierało. Kończyny całkowicie odmówiły mu posłuszeństwa. Cały jego umysł skupiał się tylko na jednej rzeczy. Ruby rodzi. Za chwilę na świat przyjdzie jego ukochana i upragniona księżniczka. Już wkrótce będzie mógł wziąć ją na ręce, przytulić, dotknąć...

Tak napawał się tą myślą, że zupełnie zapomniał, że powinien pędzić do szpitala i wspierać swoją żonę w tym na pewno trudnym dla niej momencie. Dopiero gdy przypomniał sobie fragment z jednego poradnika, w którym opisane było, co przeżywa kobieta podczas porodu, aż się wzdrygnął. Rozejrzał się nieprzytomnie po biurze, mrugając kilkukrotnie. Wyłapał rozwścieczony wzrok matki, ale nie miał czasu na jakiekolwiek rozmowy. Zerwał się z fotela, choć jego nogi były miękkie i ledwo utrzymywały go w pionie. Ignorując ciągłe pytania Anne, wybiegł z pokoju, a następnie przebiegł przez cały budynek, by w końcu znaleźć się na zewnątrz, nawet nie oglądając się za siebie. Kątem oka widział kilka osób, które posyłały mu pytające spojrzenia, ale miał to kompletnie gdzieś. Miał misję do spełnienia. Musiał jak najszybciej znaleźć się przy żonie.

Czym prędzej dobiegł do parkingu i wsiadł do swojego samochodu, dziękując sobie w myślach, że jako szef rezerwował sobie miejsce najbliżej budynku. Z nerwów zaczęły trząść mu się dłonie, przez co miał problem z umieszczeniem kluczyków w stacyjce. Przeklął kilkukrotnie na całe gardło, aż jedna przechodząca staruszka spojrzała na niego krzywo. Kolejny raz zignorował całe otoczenie. Wziął kilka głębokich wdechów, starając się opanować szalejące serce, po czym bez problemu wsadził kluczyki i odpalił silnik. Ruszył z piskiem opon. Gdy wyjechał na główną drogę, nie zwracał uwagi na jakiekolwiek przepisy. Kilkukrotnie przejechał na czerwonym świetle, które jak na złość pojawiało się na każdym skrzyżowaniu, jechał o wiele za szybko, a raz nawet perfidnie wymusił pierwszeństwo. W głowie miał istną burzę, jednak jedna myśl wysunęła się na pierwszy plan. Musiał zdążyć. Chciał pomóc Ruby, wesprzeć ją swoją obecnością i być przy narodzinach ich dziecka. Po prostu musiał.

Był już blisko, naprawdę blisko. Pozostał jeszcze kilometr drogi, więc przyspieszył jeszcze bardziej, jednak był zmuszony do bardzo nagłego hamowania, gdy auta przed nim po prostu zatrzymywały się. Wychylił głowę przez szybę i kolejny raz przeklął głośno, gdy dostrzegł ogromny korek przed sobą. Złość się w nim wezbrała, więc chcąc dać jej upust, uderzył czołem o kierownicę, uruchamiając klakson. Wzdrygnął się, jednak z całych sił starał się opanować, choć zaczynał coraz bardziej się denerwować. Szybko przemyślał całą sprawę. Był świadomy, że nie ma jak objechać tego korku, bo do szpitala prowadzi tylko jedna droga, więc postanowił zjechać kilka metrów dalej na parking i resztę drogi pokonać pieszo. Zaparkował, zajmując dwa miejsca postojowe. Gdy stanął na chodniku, od razu ruszył biegiem.

W jego żyłach krążyła adrenalina, dzięki czemu biegł tak szybko, jak jeszcze nigdy. Co chwilę szalejące na wietrze włosy wpadały mu do oczu, ale jednym ruchem dłoni odgarniał je do tyłu. Przeciskał się pomiędzy ludźmi, odpychając ich lub popychając. Wielu patrzyło na niego ze złością, litością, a nawet pobłażaniem. Kilka osób krzyczało za nim, wymachując rękami, jednak on był głuchy na wszystko. W oddali już widział wyłaniający się szpital, więc jeszcze bardziej przyspieszył i właśnie w tym samym momencie wpadł na młodą dziewczynę, która pod wpływem uderzenia wypuściła z rąk książki, które niosła. Zatrzymał się i przekrzywił lekko głowę, lustrując wzrokiem niską blondynkę. Dziewczyna zarumieniła się pod wpływem jego przenikliwego spojrzenia i chcąc go uniknąć, kucnęła i zaczęła zbierać rozrzucone książki. To jakby ocuciło Harry'ego. Pospiesznie ruszył jej z pomocą. Gdy pozbierał wszystko, wręczył dziewczynie jej własność i wydukał krótkie przeprosiny, a następnie wrócił do biegu, ignorując rozmarzony wzrok blondynki.

Pregnancy || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz