Tydzień piętnasty

10K 548 39
                                    

- Boże, co się stało?!- wykrzyknął, rozglądając się dookoła.

Pokój, w którym się znajdował, nie przypominał mu jego sypialni. Po podłodze, na szafkach i fotelu walały się ubrania, na toaletce porozrzucane były wszystkie kosmetyki, pościel była w rogu pokoju, cała wymięta. Sama Ruby leżała zwinięta w kłębek na samym końcu łóżka. Na dźwięk jego głosu uniosła głowę i zerknęła na niego, jednak szybko położyła się z powrotem na materacu i owinęła całe ciało puchatym kocem. Harry jednak dostrzegł, jak wygląda. Była cała zapłakana, oczy miała popuchnięte, twarz zaczerwienioną i mokrą od łez. Ścisnęło go za serce. Podszedł w stronę łóżka, słysząc cichy szloch. Położył się prawie bezszelestnie przy żonie, odchylając koc. Bał się zagadać i obawiał się najgorszego.

- Kochanie, wszystko w porządku?- zapytał, obejmując ją ramieniem i przyciągając jej plecy do swojego torsu. Kobieta odwróciła się przodem do niego i ochoczo wtuliła twarz w jego koszulkę, pociągając nosem.

- Nie- wyszeptała łamiącym się głosem, a Harry zamarł. Poczuł, jak włosy zjeżyły mu się na karku. Otworzył usta, jednak nie wydobył z siebie żadnego słowa. Czekał, aż ona pierwsza przemówi. Objął ją jeszcze szczelniej ramionami, chcąc dać jej poczucie bezpieczeństwa. Przymknął oczy i oczekiwał na najgorsze.- Pamiętasz te czarne spodnie z dziurą na kolanie, które kupiliśmy w ostatnie wakacje?- zapytała, na co skinął głową, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.- Chciałam je dzisiaj ubrać, ale okazało się, że są za małe. Jak większość rzeczy- dodała i rozpłakała się na nowo.

Harry zamarł, nie wiedząc, co robić. Miał ochotę się roześmiać i równocześnie nakrzyczeć na Ruby, że tak bardzo go wystraszyła. Usiadł, ciągnąc ją za sobą i sadzając na swoich kolanach. Chwycił jej dłonie w swoje i uśmiechnął się z czułością na widok jej zapłakanej twarzy.

- To nic takiego, księżniczko- stwierdził, pochylając się w jej stronę i ścierając kciukiem łzy z jej policzków.- Kupimy ci nowe ubrania.

- Ty nic nie rozumiesz!- wykrzyknęła i schowała twarz w dłoniach, a następnie jeszcze raz pociągnęła nosem.- Jestem gruba.

Zaśmiał się radośnie i przytulił ją do piersi, a następnie pocałował we włosy. Ruby odsunęła się od niego na długość ramion i spojrzała na niego gniewnym wzrokiem, na co uśmiechnął się jeszcze szerzej. Czasami jej kobiece humorki doprowadzały go niemal do depresji, ale tym razem po prostu był rozczulony.

- To nie ty jesteś gruba. To nasze maleństwo jest coraz większe.

~*~

- Na pewno dobrze się czujesz?

Przewróciła oczami. Miała już dość tego pytania, a przyjaciel prawie bez przerwy je wypowiadał Rozumiała, że się martwił, ale już nie mogła wytrzymać. W zasadzie każdy ją o to pytał. Mama przez telefon, Lea za każdym razem gdy się tylko widziały, teściowie przez Harry'ego, a sam Harry kilka razy dziennie, nawet przez smsy.

- Tak, Cody. Wszystko jest w porządku- stwierdziła niemal automatycznie, uśmiechając się do niego, na co chłopak uważnie się jej przyjrzał.- Nie martw się, lekarz powiedział, że utrata przytomności to nic nienormalnego w moim stanie.

- Wolałbym nie musieć cię resuscytować jakby co- powiedział cicho jakby do siebie, a Ruby uderzyła go w ramię i ruszyła przodem, z uwagą przyglądając się ubraniom na wieszakach.

- Dziękuję, że zgodziłeś się przyjść tutaj ze mną- postanowiła zmienić temat, oglądając ze skupieniem kilka sukienek.- Lea jest ze swoją mamą i omawiają sprawy ślubne...

- A Harry?

Ruby uśmiechnęła się pod nosem.

- Harry wziął sobie do serca słowa mojej mamy i teraz ćwiczy na siłowni pod czujnym okiem Liama- stwierdziła i głośno westchnęła, biorąc do rąk różową bluzkę w białe serduszka i pokazując ją chłopakowi z grymasem na twarzy.- Dlaczego te wszystkie ubrania ciążowe są takie... Cukierkowe i słodkie?

- Żartujesz?!- Cody prychnął, rozglądając się po pomieszczeniu.- Dział z modą ciążową jest najlepszy!

Ruby zerknęła na niego kątem oka, gdy przyglądał się z radosnymi iskierkami w oczach pudrowym sweterkom. Dopiero niedawno dotarło do niej, że chłopak od dawna dawał wyraźne sygnały do tego, że jest gejem, choć wtedy ich nie dostrzegała. Kupował sobie kremy do rąk, miał same koleżanki, chodząc ruszał biodrami, szybko się wzruszał i często komentował wygląd innych osób.

- Zabij mnie, ale mam straszną ochotę na kawę mrożoną- stwierdziła, opierając się plecami o ścianę.

- Pójdziemy, ale tylko pod warunkiem, że przymierzysz ten sweter- powiedział, podając jej zielony materiał.- Znajdę jeszcze jakieś ładne spodnie i ci je przyniosę.

Ruby westchnęła, ale posłusznie przeszła w stronę przebieralni, gdzie przebrała się w sweter, ignorując denerwującą ją muzykę. Przejrzała się w lustrze. Z ulgą stwierdziła, że nie wygląda tak źle. Sweter delikatnie opinał jej sylwetkę i uwydatniał zaokrąglony brzuszek.

- Ładnie- skomentował z uśmiechem Cody, zerkając przez zasłony. Następnie powiesił na wieszakach kilka innych ubrań.- Przymierz jeszcze to. Są śliczne. Szczególnie ta sukienka w groszki.

- Nie ma bardziej stonowanych kolorów?- jęknęła po wstępnym przeglądnięciu. Wszystko było w odcieniach różu, bieli i beżu.- To kompletnie nie mój styl.

- Ruby, jesteś w ciąży, nie idziesz na pogrzeb- stwierdził z poważną miną, na co ona prychnęła.- Dzwonił do mnie Andrew i dołączy do nas później, masz coś przeciwko?

- Nie.- Uśmiechnęła się do jego odbicia w lustrze.

- To dobrze, bo ostatnio, jak go widziałaś, to zemdlałaś na jego widok- zaśmiał się, a ona wydała zduszony okrzyk i wygoniła go z przebieralni.


Pregnancy || H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz