Leżałam, w sumie nie wiedziałam gdzie jestem. Kiedy próbowałam podnieść powieki, ostre, jasne światło raziło mnie w oczy. Słyszałam głosy ludzi i pikanie aparatury. Czyli szpital? Dam rade, otworze oczy. Powoli, powoli.
Biały sufit, na nim białe świetlówki, na ścianie, fototapeta z panoramą Nowego Orleanu, na niej półki z książkami. Czyli nie szpital.
Usłuszałam szczęk zamku.- Witaj, piękna. - nie mogłam zobaczyć jego twarzy, stał pod światło.
- Kim jesteś, czego ode mnie chcesz i gdzie ja jestem?
- Jestem Itachi, starszy brat Sasuke. Od Ciebie nie chcę niczego, ale od mojego brata, owszem. Aktualnie znajdujemy się w domku letniskowym. - gdyby nie noga, już dawno zapierniczałabym gdzie pieprz rośnie. Na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. Kiba!
- Co z Kibą? Co mu zrobiłeś gnoju! - może nie przyjaźnimy się tak bardzo, jak z Naruto, ale nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało.
- Masz na myśli tego kundla? Śpi. Nie chcemy wam nic zrobić, jasne? Chcemy, żeby mój braciszek tutaj przyszedł i pokazał co potrafi. - jest ich więcej?
Usłyszeliśmy dzwonek telefonu.
- Halo? - Powiadział przykładając komórke do ucha. - Ha! Mały braciszek już tu jedzie? Zajebiście! Nic nie róbcie, niech myśli, że będzie łatwo. - Oczywiście musiał się szyderczo uśmiechnąć. Jak tak teraz patrzę, wygląda zupełnie jak Sasuke, prócz zmarszczek w okolicach nosa.
- Czego ty od niego do jasnej cholery chcesz?! - Nie wytrzymałam i wydarłam się, naprawde głośno.
- Spokojna twoja rozczochrana, skarbeńku - Ten gościu co raz to bardziej działa mi na nerwy.
Wyszedł z pokoju. Znowu jestem tutaj sama i nie wiem co robić. Zaraz odbije mi szajba, a wtedy nie jest fajnie. Naprawde, nie jest fajnie.___________________________________________ Łapcie takie małe... Coś. Dzień dziecka i tak dalej...
Pozdrawiam
Natalia