Troche was rozpieszczam xD.
- Hej, słoneczko wstało, ty też powinnaś - co? Nie.
- Jeszcze pięć minut, ewentualnie dni. - Kiedy to powiedziałam coś mną wstrząsnęło. Zabije!
Do mojej świadomości wkradły się wspomnienia z wczoraj. Powaliłam starszego brata Sasuke, ten zarzucił focha i padłam na ziemie.
- A! - Lodowata woda spływała po mnie ciurkiem. Lodowata woda. - Kim jesteś i dlaczego to robisz?
- Wstawaj! Zrobiłem śniadanie! - ta kwestia prawie mnie przekonała do otworzenia oczu. Całe szczęście się opanowałam.
- Co dokładnie?
- Naleśniki z bitą śmietaną, polewą czekoladową, posypką z cukierkami i lody. - Czy ja śnie? Idealne śniadanie.
- Ożeń się ze mną, błagam. - Nie muszę wspominać, że oczy nadal miałam zamknięte. Przecież oczywistym jest, że to Sasuke. Chyba... Przez tę całą niepewność otworzyłam oczy. Nic nowego. Mój pokój, moje meble. Czekaj co?! Jak ja się tu dostałam?
- Sasuke? Wytłumaczysz mi coś?
*********
- Hej, Sakura! Które z nas jest we frendzone? - Nie no, fajnie. Ni z gruchy, ni z pietruchy, wielmożny jaśnie pan Sasuke, a ja nie wiem co powiedzieć.
- Oświeć mnie. - To przerażenie schowane za ironią czuć na kilometr.
- No, Ciebie się pytam.
- To nie pytaj. - Wzięłam do ręki pilota i przełączyłam kanał. - Nic nie ma w telewizorni! Dzwonie po Naruto. - Jak powiedziałam tak zrobiłam. Po niespełna dziesięciu minutach blondasek siedział obok mnie na mojej, zielono-różowej kanapie.
- Dlaczego nic nie robimy? - Zapytał Uzumaki. Widać, że energia emanuje od niego na kilometry.
- Bo mamy PANA SZTYWNIAKA, super laske i Ciebie, Naruto. - wcale nie powiedziałam tego, żeby wkurzyć szatyna. Wcale, a wcale.
- To gramy w butelke, pani odważna. - dojrzała decyzja panie Sasuke.
Leżącą sobie i nie zawadzającą nikomu butelke, zgarnął Naruto.
- Dobra! Ja zaczynam! - Zakręcił. Wypadło na Sasuke. - Pytanie, czy wyzwanie?
Zasady gry w butelke zna każdy. Wybierając "pytanie" pokazujesz, że się cykasz, kiedy zaś wybierzesz "wyzwanie", jesteś "miszcz", nie mistrz, "miszcz".
- Wyzwanie.
- Pocałuj Sakure. W usta. - Zabić, czy zabić?
Podszedł do mnie, a mi zaczęły pocić się dłonie. Wstałam, on stanął na przeciw mnie. Szepnął mi najpierw do ucha:
- Przepraszam.
____________________________________________ Niespodziewajka! Niedługo będziecie miały/mieli mnie dość. Ja to wiem. Szósty zmysł. Już teraz mina połowy na to, że dodałam rozdział jest typu "Co? Znowu? Daj se siana", ale wiecie co? JEBEM NA TO. Kto ogarnia co tu się dzieje?
Bez odbioru,
Natalia.