Rozdział 15

667 56 7
                                    

*Sasuke*

Co ona sobie myśli? W sumie, jakby nie patrzeć, to wyznała mi miłość. Nawet ją przeprosiłem, a ona jeszcze ma pretensje, o to, że nazwałem się jej chłopakiem. 90% dziewczyn na tę wiadomość, straciłoby przytomność z wrażenia, a ta, jeszcze się denerwuje. Nie, żeby mi to przeszkadzało. Dla faceta, takiego jak ja, czasem najlepsze jest właśnie zdobywanie. Nie jestem takim skurwysynem jak myślicie. Jestem dopiero w gimnazjum, nie chcę jej wykorzystać (if you know what i mean) i zostawić. Podoba mi się, uratowała mi życie... dlaczego baby są takie skomplikowane? Leżę Sobie na łóżku, jest godzina o ile się nie mylę 23:45, powinienem spać. Ale jak, skoro pewna różowo-włosa dziewczyna zaprząta moje myśli. Przez tą kobietę będę jutro wyglądał jak zombie. W sumie to i tak jestem blady, pewnie nikt się nie zorientuje. Pewnie teraz przez piętnaście minut będę układał idealne scenariusze, jak dziewczyna. 

*8 godzin później ~ *

No mówiłem, że będę wyglądać jak zombie? Podkład mojej rodzicielki kusił, by go użyć. No, ale w wtedy byłbym całkowitą ciotą. Zaraz zaczyna się pierwsza lekcja, matematyka, a Sakury nie ma. Ona nigdy nie opuszcza matematyki. NIGDY.  

- Hej Sasuke! - Tylko nie to, dlaczego znowu ona. Czy to... Czemu ma na sobie kusą spódniczkę? Taką jak do mundurka szkolnego, którego w naszej szkole nie ma, ale do połowy tyłka? A do tego zakolanówki? 

- Cześć Karin - zmuszam się do sztucznego uśmiechu i uprzejmego tonu. Nie mam ochoty jej oglądać ani teraz, ani nigdy.

- Co tam skarbeczku? Dobrze spałeś? 

- Karin, proszę nie mów do nie jak byśmy byli parą, bo nigdy nie będziemy razem. Spałem bardzo źle jeśli chcesz wiedzieć, bo myślałem o pewnej dziewczynie, którą nie jesteś ty. - chyba dobrze jej to wytłumaczyłem... 

Na to stwierdzenie zademonstrowała swoją "wyższość". Uniosła głowę do góry i pomaszerowała do tajnego miejsca zgromadzeń plastików. Czytaj damska toaleta. Nie mówię, że wszystkie to plastiki, są takie dziewczyny jak na ten przykład Sakura, prawda? No. 

- Drodzy uczniowie, z przykrością stwierdzam, iż nie macie dzisiaj matematyki. Spędzicie tą godzine w bibliotece szkolnej. - Pani Kurenai jak zwykle przynosi dobre wieści. Na tę wiadomość cała klasa zareagowała gromkimi oklaskami i wrzaskiem.

Skoro ma 45 minut wolnego czasu, opowiem wam mniej-więcej co działo się wczoraj u Sakury. Kiedy powiedziałem jej mamie, to co powiedziałem zaproponowała mi żebym został na kolacji. Z grzeczności nie odmówiłem i tak od słowa do słowa, opowiedziałem historie swojego życia i tak dalej. Ja w sumie nie wiem o co chodzi Sakurze...


-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Siemaneczkooooooooooooooooooooooooooooooooooo. KTO TĘSKNIŁ (ZNOWU)?! Nie mam ni do dodania. Zażalenia prosze składać w komentarzach. Wakejszyn co nie?




SasuSaku- poznając siebie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz