UWAGA!!! Niektóre wydarzenia zostały zmienione na potrzebę książki i mogą od oryginału czy też filmu
. Zapraszam do czytania🫶🏻Kilka lat wcześniej
Tego dnia poranek był dość chłodny, a świeże po deszczu powietrze przyjemnie pieściło płuca. Na oko dziewięcioletnia, rudawa-brunetka siedziała na huśtawce owinięta w puchowy koc, rozkoszując się ostatnimi chwilami w domu. Od tego dnia miała zacząć naukę w szkole magii i czarodziejstwa zwanej Hogwartem, co powodowało u niej ekscytacje, ale też niepokój. Wydawało jej się, że nigdy nie widziała, żeby jej ciocia, albo wujek używali magii. Chociaż dużo opowiadali jej o rodzicach, którzy zginęli, gdy była jeszcze dzieckiem. Szczególnie o szkole, do której chodziła. Może to właśnie dlatego Hogwart, choć wydawał się obcy, brzmiał dla niej tak znajomo?
–Nana!– z domu wybiegł chłopiec, podobny do dziewczynki niczym druga kropla wody. Ahh, to przecież jedenastoletnie bliźnięta Evans, które właśnie zaczynały naukę w magicznych, choć różnych szkołach.
Właśnie to nurtowało też Nanę—jak miała poradzić sobie bez swojego brata? Jeszcze na tym etapie rodzeństwo było ze sobą bardzo zżyte.
Mała brunetka zamrugała kilka razy, odstawiając pusty kubek po napoju czekoladowym.
–o co chodzi?– spytała cichym, choć podekscytowanym tonem. Chłopiec uśmiechną się do niej szeroko, niemal natychmiast łapiąc jej drobny, wystający spod koca nadgarstek.
–chodź, ciocia nas woła do domu!– powiedział, równie przejęty nadchodzącym dniem, co jego siostra bliźniaczka. Tak więc oboje w podskokach pobiegli do domu. Mało im brakowało, by potknęli się sami o siebie i wylądowali na podłodze.
–dzieciaki!– krzyknęła Clarie, ciotka owych malców. Z rozbawieniem oraz rozczuleniem patrzyła, jak szybko siadają przy stoliku, przybierając niewinne minki. Westchnęła cicho, czując nagły uścisk w sercu. Tak bardzo przypominali jej zmarłą siostrę, gdy to ona dostała list do Hogwartu. Pamietała to, jakby to było wczoraj , choć od tamtego momentu minęło tak wiele lat, podczas których równie wiele się wydarzyło.
–ale ciociuuu– pisnęła Nana, przechylając lekko głowę w bok. Clarie zaś uśmiechnęła się łagodnie, delikatnie mierzwiąc jej kręcone włoski.
–jedzcie śniadanie i zaraz się zbieramy– zakomunikowała, samej znikając gdzieś w głębi domu. Jednak Nanie żołądek zacisną się w supełek z tych wszystkich emocji—z dziecięcym zmartwieniem stwierdziła, że chyba tak zostanie, dopóki nie zjawi się w tym otoczonym sławą miejscu, niedostępnym dla zwykłych ludzi, o czym jeszcze nie do końca wiedziała.
Złośliwością losu było to, że jej brat zaczynał naukę w Durmstrangu. Oh, zapewne razem byłoby im raźniej, choć oznaczałoby to też o wiele więcej kłopotów.
***
Hogwart zdecydowanie był czymś, co młodym czarodziejom zapierało dech w piersi, zaś ci starsi z dumą kroczyli przez korytarz prowadzący do wielkiej sali, spoglądając na młodszych, może nawet nieco wystraszonych pierwszorocznych. Wśród nich był też pewien puchon, który z zaciekawieniem przyglądał się piegowatej brunetce. Jej blada buźka oraz rumiane policzki przypominały twarz porcelanowej laleczki, tak złudnie, że sam się zastanawiał, czy aby napewno ona nim nie jest. Sam jeszcze nie wiedział, że w przyszłości stanie się ona osobą, która uratuje będzie zdolna uratować jego życie, ryzykując swoim.
Tymczasem Nana w myślach odliczała do swojego nazwiska, nerwowo przeskakując z nogi na nogę. Miała to szczęście w nieszczęściu, że jej nazwisko było niemal na początku listy, choć przez ilość pierwszorocznych wydawało się, że jej kolej nigdy nie nadejdzie. Do momentu, gdy jeden z profesorów, niemal czułym gestem, zaprosił ją do tiary przydziału.
Z podekscytowana oraz stresu przed jej oczami pojawiły się mroczki, a dłonie delikatnie zaczęły drzeć, dlatego czym prędzej usiadła na drewnianym stołku. Na jej głowę został włożony stary, nawet dziurawy kapelusz czarownicy. Przynajmniej tak się jej kojarzył. Po chwili usłyszała cichutki głos dobiegający do niej jakby zza ściany.
–hmm.. naprawdę ciekawe dziewczę, inteligenta, kreatywna, ale równocześnie wierna, wrażliwa.. ambitna.. również odwaga zachowana głęboko na dnie serca.. doprawdy ciekawy przypadek, doprawdy!– krzyknęła szata, a Nanie przebiegło przez myśl, że wolałaby tego więcej nie słyszeć. Miała wrażenie, że jej bębenki właśnie pękły.
–dobrze, moja droga.. może w Ravenclawie, zamieszkać ci wypadnie, tam płonie lampka wiedzy, tam mędrcem będziesz snadnie!– zanuciła wesoło, by po chwili krzyknąć:
–Ravenclaw!– brunetka od razu uchyliła delikatnie kapelusz, który spadał jej na oczy. Profesor Dumbledore uśmiechną się do niej ciepło, a drugi, którego imienia nie znała delikatnie popchną ją w stronę stołu wiwatujących krukonów.
I to właśnie tutaj zaczynała się jej przygoda. Jeszcze nieświadoma tego wszystkiego z uśmiechem zajęła swoje miejsce.
YOU ARE READING
Mapa czary ognia |Cedric Diggory|ZAKOŃCZONE
FanfictionCztery dziewczyny-cztery pseudonimy na mapie. Jeśli wydaje wam się, że najbardziej przebojową czwórką byli wysławieni Huncwoci, to niestety, ale muszę was z tego błędu wyprowadzić. Piąty rok nauki zaczęła właśnie czwórka dziewczyn, która mimowolnie...