Rozdział VIII

12 2 4
                                    

Fakt rozpoczęcia turnieju niestety nie zwalniał biednych uczniów Hogwartu z zajęć. Niestety nie zwalniał też Nany z uczucia zmęczenia spowodowanego nadmierną ilością przedmiotów, które czasami ze sobą kolidowały. Dlatego zdarzała jej się nieobecność na jednych, podczas, gdy była na drugich. I tak w kółko.

Równocześnie starała się wspierać swojego kumpla i rozmyślała z nim nad innymi zajęciami, a sama, wieczorami, studiowała masę książek, tworząc zrozumiałe tylko dla niej notatki, które później zaczarowywała, by były niewidoczne. Ostatnio Nana była chodzącym kłębkiem nerwów i nie sposób było tego nie zauważyć.

–czym ty się tak stresujesz, Nan?– zdezorientowany brunet delikatnie dotknął pleców dziewczyny, przez co ta lekko podskoczyła. Niemal zupełnie zapomniała, że siedzieli właśnie w Pubie Pod Trzema Miotłami, a ona przysłowiowo modliła się nad swoją kawą cynamonową z bitą śmietaną.

–do testów jeszcze daleko, chyba, że już się nimi zadręczasz.. jestem pewien, że sobie poradzisz, jesteś jedną z najzdolniejszych czarownic w całej szkole– uśmiechnął się lekko w jej kierunku, ale równocześnie czarująco, choć w jego oczach tlił się niepokój. Nana wpatrywała się w nie z rosnącym w niej niepokojem, a jej dłonie, zaciśnięte na kubku, zaczynały drzeć. Cedric to zauważył, dlatego od razu je złapał, odsuwając od nich oba kubki. Jeden z kawą, a drugi z herbatą korzenną.

–Nana, posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie, okej?– zaczął, wpatrując się w jej bladą twarzyczkę z powagą. Nana zawsze wyglądała dla niego niczym porcelanowa laleczka i teraz nie było inaczej. Ale przez te kilka lat zdążył zauważyć, że mimo swojej upartości, miała też porcelanowe serce. Łatwo było je zranić, bo Nana była wrażliwa, aż nieco zbyt wrażliwa i dużo rzeczy brała do siebie. Dużo razy płakała, gdy ktoś w pierwszych klasach nazwał ją szlamą, albo, gdy czymś zbyt bardzo się stresowała. Uwielbiała też kawę, nie umiała bez niej funkcjonować. Prócz tego ekscytowała się drobnostkami, była ambitna, ale równocześnie.. Merlinie, dla niego była naprawdę ciekawą osobą.

To dziwne, że przypominał sobie o tym właśnie teraz. Delikatnie pogłaskał jej dłonie kciukami.

–przepraszam, że nie posłuchałem się twoich obaw o turnieju i przepraszam, że przeze mnie przeżywasz to dwa razy bardziej. Gdybym mógł cofnąć czas, to na jedno twoje skinienie bym przestał o tym myśleć, wiesz? Naprawdę czuje się głupio..– wyjaśnił, szukając odpowiednich słów, by tylko dziewczyna jak najlepiej zrozumiała jego intencje. Nie! Była na tyle inteligenta, że umiała czytać między wierszami. On chciał, żeby zrozumiała to, co od dawna chował w głębi serca.

–w porządku, Ced, shiii– wyszeptała, zaciskając lekko palce na jego koszuli. –już w porządku, bez obaw, jestem z ciebie dumna i trzymam za ciebie kciuki– wyszeptała niemal łamiącym się głosem, jednak nie potrzeba było dużo czasu, by po jej bladych policzkach zaczęły spływać łzy. Idealnie, jedna za drugą.

–Nan, co się dzieje?– chłopak z lekka pobladł, gdy ta zaczęła nagle nieopanowanie płakać. Przyciągnął ją bliżej siebie i uspokajająco zaczął gładzić jej kosmyki, czując, jak serce kurczy mu się z żalu. Również Nana czuła, jak jej serce pęka z nadmiaru emocji. Straszyć, nie straszyć? Mówić mu, czy nie? To było dla niej zbyt dużo, zbyt duża presja.

Mieli racje. Lepiej nie znać przyszłości.

–przepraszam, Ced.. przepraszam, że muszę dokładać ci problemów– wydusiła z siebie drżącym głosem, ale dla Cedrica nie uczucia dziewczyny były problematyczne. Zauważył, że nie mówiła mu całej prawdy i to dokładnie to dokładało mu zmartwień.

–nie dokładasz mi problemów, Krukoneczko.. wręcz przeciwnie, chce słuchać o twoich uczuciach, obawach i innych takich.. nawet jeśli mają się ograniczać do strachu o oceny, zdolniacho– z głupim uśmieszkiem potargał jej dobierane warkocze, na co ta pisnęła cicho, najwyraźniej z lekko poprawionym humorem. Ced jednym machnięciem różdżki przywołał ich napoje i lekko pokręcił głową.

–dopijaj, bo musimy zaraz wracać do Hogwartu. Musisz się wyspać przed jutrem– delikatnie pogłaskał jej policzek, samemu kończąc herbatę korzenną. Po kilku minutach odstawili oba puste kubki, wychodząc z budynku.

Dzień był wyjątkowo chłodny, co za tym szło—nic również. Tak, jakby za chwile miał spaść śnieg, co by oznaczało, że wodne zadanie turnieju mogłoby być jeszcze trudniejsze, niż już było.

–w ogóle dzięki za pomoc z tym jajkiem, Nan– wyszeptał Cedric, obejmując drobną brunetkę swoim ramieniem. Tymczasem Nana, z wypiekami na twarzy wpatrywała się w niezwykle uroczy klimat, równocześnie lekko drżąc z zimna.

–jeju, to nic specjalnego, sam to wymyśliłeś– zaśmiała się cicho, lekko łapiąc jego drugą dłoń. Cedric znowu uśmiechnął się w jej kierunku, lekko przechylając głowę.

–czy ja wiem, bez ciebie bym pewnie padł ze stresu– prychnął śmiechem, lekko okręcając panią prefekt wokół jej własnej osi. Dziewczyna zawirowała niczym lekki, zwinny, jesienny listek. Dla tej dwójki, ta jedna chwila trwała wiecznie. Ta garstka chwil, która ma dla nich tak wielkie znaczenie i później.. cóż, z pewnością będzie potrzebne.

Do Hogwartu wrócili zmarznięci, ale szczęśliwi. Z zarumienionymi z zimna policzkami, ale roześmianymi twarzami. Oj oboje nie chcieli, żeby dzień już musiał kończyć. Gdyby miał trochę więcej, niż dwadzieścia cztery godziny.

–dobranoc, puchonku– wyszeptała dziewczyna, lekko przytulając chłopaka, a później sprawnie pobiegła do dormitorium.  

lumos– wyszeptała, zasłaniając łóżko zasłonką, choć jej współlokatorki jeszcze nie wróciły. Głównie chodziło o księgę, której w jej rękach być nie powinno, a jak wiadomo, to mogłaby mieć niemałe problemy, gdyby ktoś ją znalazł, a jakim cudem dziewczynie udało się wybłagać bibliotekarkę, by dała jej wejść do działu ksiąg zakazanych, to już wiedziała tylko ona. Nana mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem, czując znany jej przypływ ekscytacji. Ale hej! Gdy coś robiło się w dobrej wierze, to nie było to przestępstwem, prawda?

No, może nie w przypadku używania zaklęć niewybaczalnych , ale to tylko księga. Przecież nie miała zamiaru używać czarnej magii na własny użytek, a tylko chciała oszukać przeznaczenie, co już omówiła z Dumbledorem, najmądrzejszym czarodziejem, jakiego znała. Jego słowa zapadły jej w pamięć tak samo mocno, jak te wypowiedziane przez widziało jej mamy.

Jeśli czujesz, że przeznaczenie się myli, to postaraj się je zmienić. Choć niełatwo będzie kłócić się z czymś, co już zapisano w gwiazdach.

Nana ziewnęła cicho, czując przypływ zmęczenia. Zagięła jeden z rogów księgi, a na kartę rzuciła zaklęcie niewidzialnego atramentu. Czy jej przyjaciółki już wiedziały, co planowała? Oczywiście, że tak! Co lepsze, to wkręciły się w to niemal tak mocno, jak Nana.

W końcu, gdzie kłopoty, tam była ta wspaniała czwórka.

Nana mimo zmęczenia, miała jeszcze pare rzeczy do zrobienia. Między innymi przeczytanie paru rozdziałów księgi o wróżbiarstwie, dlatego też klejące się oczy wbiła w drobny tekst książki, który nie zaczynał się zbyt optymistycznie.

Mianowicie; przeznaczenie to tylko propozycja i zawsze może zmienić się również na gorsze.

Mapa czary ognia |Cedric Diggory|ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now