⚓️ Bez drogi do domu ⚓️

409 6 14
                                    




Wbiegła po schodach, nie zwracając uwagi na wołanie ojca. Jeżeli miała zrobić to, co planowała, nie mogła się rozpraszać.

Otworzyła drzwi do swojego pokoju i z irytacją dostrzegła to, czego się spodziewała. Pomieszczenie tak mocno jej, tej małej dziewczynki, niezmienione od tylu lat.

A ona była już dorosła. Nadszedł czas, by się z tym zmierzyć.

Walizkę z podróży zostawiła gdzieś w przedpokoju, więc nie mogła jej przeszkadzać. Pierwszą rzeczą, którą zrobiła, było wyrzucenie wszystkich ubrań z szafy.

Jeżeli chciała stać się kimś innym, jeżeli naprawdę zamierzała zmienić swoje życie, pierwszą i najistotniejszą sprawą musiała być zmiana garderoby.

Żeby się z kimś pożegnać, trzeba najpierw stworzyć kogoś nowego.

Nie płakała, gdy przeglądała stertę ciuchów, choć niektóre z nich przywoływały wspomnienia.

Nie, płakanie zostawiła już daleko za sobą. Zostawiła je nad Zatoką w Walii. Zostawiła je w kilkunastogodzinnej podróży pociągiem do Anglii.

Wszystkie łzy, które miała wypłakać, zostały już wypłakane. Teraz, aby przetrwać, potrzebowała zmian.

Kiedy już uporała się z szafą, pozbyła się tego idiotycznego baldachimu znad łóżka, a wszystkie fotografie i pluszaki wrzuciła na dno starego pudła.

Jej ojciec zapukał w pewnym momencie do sypialni i widząc własną córkę zdjętą jakimś niezrozumiałym szałem, ostrożnie się wycofał.

Usłyszała tylko, jak mruknął, zamykając drzwi:

- Wiedziałem, że nie powinienem był jej nigdzie puszczać.

Aurelia poczuła, jak na te słowa, łzy próbują ponownie przecisnąć się do jej oczu, ale powstrzymała je. Cieszyła się, że wymknęła się w środku nocy i Charlotta nie mogła pojechać za nią.

Dawało jej to trochę dodatkowego czasu na zrobienie tego, co planowała. Gdy jej kuzynka wraz z rodzeństwem Pevensie wróci do Londynu, jej już dawno tutaj nie będzie.

Spróbowała się uśmiechnąć i cieszyć chociaż z tego. Rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu rzeczy, które jeszcze wymagały zmiany.

No, tak. Ściany.

W tym idiotycznie dziecinnym według Charlotty, pastelowym błękicie. Błękitnym jak morze nad walijską plażą, z której dopiero co uciekła.

Pomyślała, że do nowej postaci, którą zamierzała się stać, bardziej pasowałaby prosta biel.

Jak biała, czysta, niezapisana karta.

Przeszłość zostanie wymazana, a ona zacznie wszystko od nowa.

Nie musi ciągle tylko płakać i cierpieć. Może pójść dalej w życie, dorosłe życie, na które w końcu jest gotowa i które tak bardzo jej potrzebuje.

Przypomniał jej się ulubiony cytat z Biblii: ,,a choćby wasze grzechy czerwone były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją"

Tak, biały to zdecydowanie kolor pełen wielu symboli i to symboli, które były dla niej teraz jak balsam na skołataną duszę.

Zeszła na dół do kuchni, szykując się na nieuniknioną wymianę zdań z ojcem. Ubrania zamierzała sprzedać lub oddać. Ściany pomalować. Musiała się więc udać na zakupy.

A żeby to zrobić, nie mogła pominąć rozmowy z tatą.

Jakoś udało się jej nie rozpłakać, gdy prosiła o trochę pieniędzy na białą farbę do ścian. On, też widocznie wyczuwając, że coś jest nie tak, nie starał się być zbyt dociekliwy.

Aurelia spędziła dwie godziny w centrum handlowym, zaopatrując się w najpotrzebniejsze rzeczy do malowania.

Kiedy wróciła dochodziło już późne popołudnie. Wciąż za wcześnie, by ktoś, ktokolwiek postanowiłby jej szukać, mógł dotrzeć do Londynu.

Zostawiła przecież Charlottcie wiadomość, że wraca do domu i żeby się nie martwiła... Czy jej kuzynka wyruszyłaby od razu za nią? A może uznałaby, że to normalne, że Aurelia mogła mieć dość wakacji i chciała wcześniej opuścić Zatokę?

Ten, którego imienia nie chciała sobie przypominać, z pewnością pojechałby za nią bez zawahania, ale czy Charlotta zdradziliby mu jej lokalizację tak łatwo? Musiała się przecież domyślać, że się pokłócili.

Z resztą, nawet gdyby tak, to nie zdążyłby tu dotrzeć przed zapadnięciem wieczora. A jej już wtedy nie będzie.

Spojrzała ostatni raz na pastelowy błękit, jej własny błękit, jej własnego nieba.

Chwyciła za pędzel i bez cienia żalu zamalowała go na klasyczną biel.

,,Gwiazda wskaże Ci drogę..." | Edmund Pevensie x female ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz