⚓️ Pierwsza z Najpierwszych ⚓️

619 5 23
                                    


🏰 Narnia 🏰

⚜️ złoty wiek ⚜️

Niepohamowana wściekłość kipiała w piersi Arwen, gdy zbiegała w dół kręconych schodów.

On miał być mój! - złościła się. - Mój, mój i tylko mój!

Jej stopy przeskakiwały co drugi, trzeci stopień i chyba tylko dzięki wieloletniemu doświadczeniu wojskowemu, nie wywróciła się jak długa na kamienną podłogę piwnicy.

- Robiłam wszystko tak, jak kazała! - zżymała się w myślach. - I co z tego mam?!

Zatrzymała się przed drzwiami od żelaznej celi i wzięła kilka głębokich oddechów. Ledwo panując nad frustracją, przekręciła klucz i nacisnęła na klamkę.

Lochy, w których wyraźnie brakowało okien, wypełniały mętne i duszące opary. W kącie siedziała po turecku elficka kapłanka. Oczy miała zamknięte, a ręce złączone, jakby medytowała.

Gdy usłyszała skrzypienie otwierających się wrót, uniosła spojrzenie.

- To na nic! - warknęła na nią prosto z mostu dowódczyni. - Twoje sposoby nie działają! A raczej jest jeszcze gorzej niż poprzednio!

Kobieta wzięła głęboki wdech, wykonała dziwny gest dłonią i powoli podniosła się z kucek.

- Mam nadzieje, że masz jakiś dobry powód, by zakłócać moją strefę zen. - powiedziała jak zwykle przesadnie spokojnym i flegmatycznym głosem, co dodatkowo zirytowało Arwen.

Mam gdzieś tę twoją głupią strefę zen! - chciała krzyknąć, ale w porę ugryzła się w język.

- Król Edmund zniknął. - wyrzuciła z siebie.

Kapłanka wydawała się w ogóle nie przejmować słowami kobiety. Podeszła do jednej z drewnianych półek, zdjęła z niej jakiś krem i zaczęła wsmarowywać go w nagie ramiona.

To jeszcze bardziej rozwścieczyło Arwen.

- Nie masz nic do powiedzenia na ten temat? - wysyczała, czując jak fala urazy zalewa jej serce.

Szczupła i dosyć młoda jak na dzierżoną przez siebie pozycję elficzka nałożyła na przeguby ogromne, złote bransolety, a ciało okryła prawie przezroczystą chustą. Wyglądem przypominała teraz cygankę.

- Przecież to już wiem. - rzekła znużona. - Cały zamek o tym mówi, a ty nie powinnaś przypadkiem być teraz na poszukiwaniach zamiast zawracać mi głowę?

Arwen zachłysnęła się powietrzem. Och, takiej bezczelności jeszcze nie słyszała z ust tej kobiety.

- Byłam na poszukiwaniach... - zaczęła, drżącym z gniewu głosem. - Od świtu do nocy przeczesywałam puszczę... Tylko żeby odnaleźć go w wieku praktycznie dziecięcym! I to z jakąś ludzką dziewuchą!

Te słowa w końcu przyciągnęły uwagę kapłanki.

- Fascynujące... - mruknęła do siebie pod nosem.

- Nie wiem, co w tym fascynującego! - Arwen prawie tupnęła nogą. - Miałaś sprawić, że król Edmund się we mnie szaleńczo zakocha, a stało się coś zupełnie innego!

Przypominająca cygankę kobieta wyciągnęła na drewniany stół opasłą księgę, po czym zaczęła ją szybko kartkować.

- Siadaj. - rozkazała elficzce, wskazując miejsce  naprzeciwko. - I napij się. - dodała, stawiając przed nią miedziany puchar.

,,Gwiazda wskaże Ci drogę..." | Edmund Pevensie x female ocOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz