Gdy lekcje się skończyły zaczęło padać a ja musiałam wracać na pieszo. Przebrałam buty i wyszłam ze szkoły spojrzałam w chmury z których padał deszcz i westchnęłam. Szłam jakiś czas i zobaczyłam sklep. Zwykły sklep spożywczy. Postanowiłam ze wejdę do niego po wodę bo strasznie chciało mi się pić. Weszłam do sklepu i podeszłam do lady z wodą. Nagle usłyszałam rozmowę byli to koledzy Shey ale bez niego.
-Widziałeś wogole jak Shey całował ta Rosalie.-Powiedział chyba jeden z jego gangu. Mateo był to brunet z zielonymi oczami i nawet fajnym stylem ale niestety mądrością nie grzeszył.
-Pewnie chce ja przelecieć. Sam bym chciał widziałeś ja dziś w tej sukience.-Powiedział Luke. Boże on jest taki ohydny. Skrzywiłam się na jego słowa.
-No całkiem niezła dupa.-Odpowiedział drugi nie wiem kto to był. Nie znałam go. Szybko wzięłam wodę i poszłam do kasy. Czekałam w kolejce rozmyślając czy on naprawdę tylko chce mnie przelecieć? Czy mu o to chodzi. Jeśli tak to jest bezczelny. A jak mówił mi te wszystkie słowa ze jetem piękna to tez kłamał. Ba oczywiście co ja sobie wyobrażałam. Ze on mnie polubi. Nagle ktoś coś to mnie powiedział.
-Halo mówię do pani.-Kasjerka machnęła mi dłonią przed twarzą.
-Dwa pięćdziesiąt.-Powtórzyła i westchnęła dałam jej te pieniądze i wyszłam ze sklepu.
Szłam chwile gdy nagle zatrzymało się koło mnie auto. Znałam je bardzo dobrze czarny mustang. Odrazu pomyślał o tej osobie Shey. Zatrzymał się koło mnie i otworzył szybę i zapytał.
-Co księżniczka robi tu sama w taka ulewę?-Dobra wrócił stary Shey.
-Idę do domu.-Powiedziałam i chciałam już iść ale mnie zatrzymał.
-Dobra chodź podwiozę cię do domu.-Odpowiedział na co ja:
-Nie chce.-Powiedziałam
-Chodź no przecież nic nie zrobię tylko odwożę cię do domu.-Odpowiedział mi Shey.
-No nie wiem.-Szczerze nie chciałam z nim jechać ale tez nie chciałam iść jeszcze pół godziny do domu w deszcz. Westchnęłam i odpowiedziałam:
-Dobra ale tylko do domu.-Shey przytaknął głową i wysiadł z samochodu. Wysłałam mu pytające spojrzenie. Na co on otworzył drzwi od pasażera.
Ale romantyk.
-Wow ale dżentelmen.-On się zaśmiał i zamknął za mną drzwi i poszedł na swoje miejsce.-To gdzie mieszkasz.-Zapytał.
-Kolorowa *****.-Odpowiedziałam na co on spojrzał na mnie i jego brew powędrowała do góry.
-Jeszcze raz gdzie?-Zapytał.
-Kolorowa *****.-Powtórzyłam na co od odpowiedział.
-Widocznie jesteśmy sąsiadami.-Ze co? Sąsiadami przecież mieszkam to od jebanych 18 lat a nie wiedziałam ze mój wróg mieszka obok mnie?
-Co od kiedy tam mieszkasz.-Zapytałam zdziwiona.
-Od kilku miesięcy przeprowadziłem się.-Odpowiedział na co przytaknęłam głową.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam z czym to się wiąże. Teraz już to wiem. Czy żałuje? Dowiecie się później.
***
Przepraszam ze rozdział taki krótki i ze tak późno ale nie miałam czasu jutro postaram się zrobić napewno dłuższy i może dwa. Życzę miłego czytania❤️🫶
Możecie napisać czy wam się podoba i czy według was będzie żałować ze zostali sąsiadami.

CZYTASZ
Tylko ja
Teen FictionZawsze wierzyłam w to że każdy spotka prawdziwa miłość swojego życia i będzie szczęśliwy, ale nigdy bym nie przypuszczała że prawdziwa miłość potrafi aż tak zaboleć i tak zranić a może to nie była prawdziwa miłość, albo po prostu mi to nie jest pisa...