Jeongguk zbudził się nagle, siadając na wciąż mokrej od deszczu trawie. Przetarł brudnym rękawem bluzy czoło, rozglądając się niepewnie dookoła. Było ciemno, lecz wciąż jakimś sposobem potrafił dostrzec otaczającą go mgłę. Lecz prócz tego, czuł, że ktoś mu się przyglądał. Powstał z ziemi, rozglądając się dookoła tak, jakby starał się kogoś dostrzec. Na próżno. Tylko mgła oraz od czasu do czasu ukazujące się gwiazdy utwierdzały go w tym, że wciąż był na zewnątrz a nie w pokoju z imitacją mgły. Jeon nie wiedział, czy powinien iść dalej, czy może zignorować uczucie, które sprawiało, że jego ciało drżało ze strachu i starać się po prostu zasnąć. Jednak decyzja została podjęta w momencie, gdy zjawisko pogodowe ustąpiło, ukazując dwupiętrowy domek zrobiony z drewna. Średniej wielkości budynek przypominał typową konstrukcję leśniczówki, jaką widzi się na filmach lub gdy jedzie się na wypad za miasto. Nawet miejsce pasowało, ponieważ Jeongguk dostrzegł potężny las, gdy on sam stał na małej polance. Światło bijące z okna na parterze sprawiło, że nastolatek poczuł silne zmęczenie. Zapragnął się tam dostać i nawet fakt, że musiał pokonać jeszcze kilkanaście metrów go w tym nie zniechęcił.
Dotarł do celu jakieś siedem minut później. Stał na ogrodzonym podwórku, do którego dostał się dzięki otwartej bramce. Podjazd ułożony był czerwoną kostką i prowadził prosto do drewnianych schodów, które znajdywały się na wprost drzwi wejściowych. Nie wiedział kogo zastanie w środku, a fakt, że był środek nocy i ktoś jeszcze nie spał również dodawał nutki grozy. Wszedł na werandę, aby po kilku sekundach stanąć przed czarnymi drzwiami z kołatką. Zastanawiał się dobrą chwilę czy powinien, ale głód i zmęczenie sprawiły, że postanowił zaryzykować. Gorzej już chyba być nie mogło, prawda? Zapukał niepewnie, by po chwili odsunąć się od wejścia, czekając aż ktoś mu otworzy. Podświadomie wyczuł, że ktoś zbliżył się do wejścia i zapewne spojrzał przez wizjer, wydawało mu się nawet, że dostrzegł złotą tęczówkę.
— Odwala mi — szepnął, gdy klamka się poruszyła, a kluczyk w drzwiach przekręcił. Był przygotowany na spotkanie z potężnym drwalem, który dzierżawiłby w ręce siekierę na „powitanie" intruza, czy babcię z tłuczkiem do mięsa. Jednak żadna z tych dwóch osób się nie pojawiła.
— Cześć — Niski, lecz przyjemny dla ucha głos sprawił, że na ciele nastolatka pojawiła się gęsia skórka. Nieznajomy był ubrany cały na czarno, włosy kręcone i tego samego koloru co ubranie, twarz gładka, oliwkowa, a oczy? Bursztynowe i duże, przez co chłopak wyglądał nierealnie.
— P-przepraszam, że niepokoję, ale — urwał, tonąc w spojrzeniu wyższego.
— W tych rejonach moimi gośćmi są głownie dzikie zwierzęta, dlatego zaskakuje mnie twoja wizyta o — urwał, zerkając na zegarek na lewym nadgarstku. — O trzeciej nad ranem — dodał z uśmiechem.
— Ja wiem, że to bardzo niepokojące, ale mam poważny problem.
— Problem, huh? — Brunet oparł się o framugę, patrząc na Jeongguka z góry na dół. Nieco przydługawe włosy delikatnie powiewały mu na wietrze. — Wejdź — zrobił mu przejście w drzwiach. Licealista nie wiedział, czy powinien, ale jakie miał wówczas wyjście? Nie mógł się do tak wycofać z dwóch powodów. Był zmęczony, a jego kondycja sprawiłaby, że szybciej zostałby złapany niżeli byłby wstanie uciec.
CZYTASZ
mgła |taekook|
Hayran KurguJeongguk budzi się w nieznanym miejscu i żeby tego było mało jest we mgle. Dosłownie. Licealista nie wie gdzie jest, jak się znalazł w tym miejscu i dlaczego dookoła niego jest mgła tak gęsta, że ledwo widzi swoje dłonie. Osiemnastolatek robi wszyst...