Część 20

292 23 2
                                    

Gerard nieufnie przyglądał się swojemu pasierbowi, który właśnie wszedł do domu. Zgodnie z jego przewidywaniami, Pablo nie wrócił przed szóstą, ale nie skończyła się nawet pierwsza połowa meczu, więc nie było to jakieś drastyczne spóźnienie. Gerard stwierdził, że chłopak nie nadużył jego cierpliwości na tyle, aby było o co kruszyć kopie.

Ojczyma Pabla zaniepokoił natomiast jeden szczegół jego wyglądu, przez który zaczął powątpiewać, czy nastolatek istotnie udał się do Ferrana z przeprosinami, czy może spędził przeznaczony na to czas w zupełnie inny sposób...

- Przeprosiny przyjęte? - zapytał w celu zweryfikowania swoich domysłów.

- Przyjęte, przyjęte - odburknął Pablo, mijając męża matki bez zatrzymywania się.

- Na pewno? - dopytywał Gerard.

- Na pewno, na pewno - Pablo ewidentnie chciał jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju i uniknąć dalszego wypytywania.

- Zaczekaj! - Gerard krzyknął za synem swojej żony, który w międzyczasie zdążył już dotrzeć do połowy schodów. - Jeszcze z tobą nie skończyłem!

- Co ci znowu nie pasuje?! - Pablo zatrzymał się i obrócił w stronę ojczyma, ale nie wyglądało na to, aby zamierzał z powrotem zejść. - Byłem, przeprosiłem, wszystko powinno być git, nie?!

- I niby Ferran ci to zrobił?

- Co takiego?

- To, co masz nasz na szyi.

- Całkiem niewykluczone...

Gerard nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

- Pablo, czy chcesz mi coś powiedzieć?

- Tak. Chcę ci powiedzieć "Do zobaczenia!".

Kilka sekund później Gerard usłyszał trzask zamykanych drzwi.

Jego pasierb natomiast, gdy tylko przestąpił próg pokoju, natychmiast rzucił się do szafy na ubrania. Po dzisiejszych doświadczeniach miał wprawdzie wszelkie powody, aby nabawić się fobii do szaf, ale po wewnętrznej stronie drzwi wspomnianego mebla, znajdowało się lustro, w którym pilnie potrzebował się przejrzeć. Z tego względu był zmuszony przezwyciężyć swój lęk.

Rzeczywiście byłoby dziwne, gdyby "pamiątka", jaką miał na szyi, umknęła uwadze Gerarda czy kogokolwiek innego...

Pablo zamknął oczy i podjął próbę odtworzenia w pamięci wszystkich niezwykłych zdarzeń dzisiejszego popołudnia, które doprowadziły do jej powstania.

***

- Puść mnie! - niewiele ponad godzinę wcześniej Pablo miotał się jak opętany, a Eric z trudem starał się odwieść go od wybiegnięcia z domu Ferrana z rękoma skrępowanymi sznurem do bielizny i paskiem taśmy klejącej zwisającym z kącika ust. - Puszczaj! Muszę natychmiast porozmawiać z Pedrem!... Muszę zdążyć przed tym pier...nym fagasikiem, którego mu narailiście!...

Wkrótce po wyjściu Pedra kuzyni-spiskowcy wypuścili wściekłego i zrozpaczonego Pabla, nie zdając sobie sprawy, że otwierają klatkę zamieszkiwaną przez wściekłego lawa. Pablo nawet nie pozwolił im oswobodzić się z więzów, jakie na niego nałożyli. 

- Nigdzie nie pójdziesz, dopóki się nie uspokoisz. Pozwól sobie wyjaśnić... - Ferran z bezpiecznej odległości, ponieważ poprzedniego dnia miał okazję na własnej skórze przekonać się, do czego zdolny jest Pablo w stanie furii, bezskutecznie starał się wesprzeć wysiłki Erica łagodną perswazją.

Miłość, piłka i sznurówkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz