Ciemny las. Z każdym kolejnym krokiem stawał się coraz większy. Drzewa które tylko różniły się od siebie tylko odcieniem szarości, zwiększały się i nie miały końca. Nieba nie było wręcz widać, zlewało się z drzewami. Wyglądało to jak pustka. Przestrzeń czarnej dziury ze śmieciami przez nią wciągniętymi.
Szedł nie oglądając się za siebie, bał się tego co by mógł zobaczyć. Albo tego, czego by nie zobaczył. Drogę, którą przyszedł? Czuł, że gdy się obróci jej już nie zobaczy, że zaszedł już tak daleko, że nie widzi końca tej ogromnej ciemności.
Ktoś kto byłby za nim zobaczyłby dwa jasne punkty. Jego sylwetkę i mały księżyc, jest on takim małym punktem w przestrzeni, który znika przykryty przez ciemność. Drzewa, które są wręcz czarne, przez księżyc znajdujący się na nimi.
Czarne Drzewa i jasny punkt w ciemnościach.
Trawa która powinna być zielona, żywa przez brak udziału człowieka w jej istnieniu. Jest granatowa, aż nie chce się wierzyć, że jeszcze kiedyś była innego koloru. Jak szedł nigdy nie zobaczył tego koloru, a na pewno nie w tym odcinku drogi, którą już przeszedł. Kwiatów, żadnych nie było i to nie było zależne od pory roku. One są ładne i ładnie pachną, a tutaj nie pasują, tu jest wszystko ciemne, ponure.
Zaczyna się coraz częściej zastanawiać, czy tak powinno być, czy czasem jednak nic jasnego nie powinno być widoczne. Wszystko powinno się zlewać ze sobą. Dlatego on i księżyc nie pasują. Gdyby był jednak jakiś kwiat, który by cudem się wpasowywał do otoczenia, to i tak nie dałby rady przeżyć. Za ładnie pachnie. Może nie dla każdego. Ale zawsze znajdzie się ktoś, któremu ten zapach by nie przeszkadzał. A do tego nie można dopuścić. Dlatego nie było tam kwiatów. Nigdy. Tylko rośliny, których nikt nie chciał. Bo były złe, ciemne i ponure.
Czarne Drzewa, jasny punkt w ciemnościach, granatowa trawa i brak pięknych kwiatów.
Życia jako takiego tam nie było. A przynajmniej nie było widać. Nigdy nic nie przebiegało, nie wydawało dźwięków, nie było słychać oddechu, warkotu, chodu. Nie było też czuć rozkładającego się ciała. W końcu, dla niektórych ten zapach był zachęcający. A do tego nie można było dopuścić. Ale żyły tam istoty. Były idealne dla takiego środowiska. Nikt ich nigdy nie widział, ale tam były. Wiedział to ich pan, bo o nie dba.
Czarne Drzewa, jasny punkt w ciemnościach, granatowa trawa, brak pięknych kwiatów i niewidzialne zwierzęta.
Niebo było czarne. Gdyby nie księżyc, które je rozświetlał to wszystko by się zlało w jedność. Ale on tam był specjalnie. Musiał rozświetlać cały las. Bez niego to by była nicość. A nicość nie istnieje. Nikt nie jest w stanie jej stworzyć, nawet jakby bardzo próbował.
Czarne Drzewa, jasny punkt w ciemnościach, granatowa trawa, brak pięknych kwiatów, niewidzialne zwierzęta i specjalny księżyc.
Szedł dalej. Nie zwracał na nic uwagi, bo nie było na czym. Ale wiedział, że musi iść. Wiedział, że droga go zaprowadzi do samego środka. Do samego serca lasu.
Nikt go nie widzi, nikt go nie słyszy. Ale wszystko go widzi i wszystko go słyszy. Idzie krok, słyszy cię cały las. Rozgląda się, a on widzi twój niepokój. Lecz idzie dalej, krok za krokiem. Pewność siebie maleje, bo drzewa się robią coraz wyższe. Księżyc już nie daje światła. Wielkie mury go nie przepuszczają. Tylko wybrani mogą przez nie przejść.
Las staje się węższy. Już nic nie widać, ale w czym to przeszkadza? Nie trzeba widzieć, żeby iść. Trzeba czuć aby iść. On wie, że dotrze do celu. Gdyby nie był tego pewny, już dawno by się obrócił, a tego nie zrobił.
Dążył do swojego miejsca. Widział już go. Był ledwo widoczny, prawie niczym się nie różnił, od otaczającej go przyrody. Szedł teraz zdecydowanym krokiem, wiedział, że zaraz dotrze.
"Gege jesteś." Usłyszał szept koło swojego ucha, który pojawił się znikąd. Nie poczuł prawie nic. Żadnego oddechu, żadnego ruchu, żadnego zapachu, tylko głos. Cichy głos, który powiedział stęskniony te dwa słowa.
"Tak San Lang, jestem." Powiedział Xie Lian, zatrzymując się i mimo wszystko, obracając wokół siebie, próbując ujrzeć źródło głosu.
"Przyprowadziłem cię wiesz? Cieszę się że jesteś. Bardzo." Odpowiedział San Lang.
"Naprawdę? W jaki sposób to uczyniłeś? Nie widziałem cię i dalej nie widzę San Lang"
"To jest mój dom Gege. Ty nie musisz mnie widzieć, żebyś wiedział że z tobą jestem.
Drzewa miały cię do mnie zaprowadzić, im bliżej mnie byłeś tym większe się stawały. Nie rozchodziły się bardzo abyś się nie zgubił. Jak szedłeś to tylko Ty mogłeś się wyróżniać, dlatego trawa była podobnego koloru co drzewa. Rośliny mogły cię rozpraszać, więc zostawiłem tylko te które by Cię nie interesowały. Moje zwierzęta cię pilnowały, nie wydawały dźwięku, więc nie mogły cię przestraszyć. Moje ulubione motylki. Nie byłem jednak w stanie zrobić ich ciemnymi. One na to nie zasługują. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. A księżyc rozjaśniał wszystko, abyś nie bał się. Jest jak ty, rozjaśniasz wszystko co jest wokół ciebie. Bez tego byłbym tylko czarną pustką. Im bliżej byłeś środka, tym bardziej widziałem twój blask, dlatego już nie potrzebowałeś twojej marnej imitacji. Wiesz co to za las Gege? Chciałem cię już kiedyś tu zabrać.""Las duszy. Opowiadałeś mi o nim. W twoim królestwie jest taki las, w którym trzymasz rzecz, której uczucia przekształcają się w różne elementy przyrody."
"Dokładnie Gege. Już nie będę ci zabierał więcej czasu, bo pewnie jest tu dla ciebie za ciemno i zimno. Na końcu tej drogi leży serce tego lasu. Bym był bardzo szczęśliwy jeśli zechciałbyś je sobie wziąć. Lasowi nic się nie stanie, jakbyś się o niego martwił."
"San Lang, podejdź do mnie"
Xie Lian wysunął rękę, aby jego kochanek mógł do niego przyjść. Wiedział, że nie zignoruje jej. I tak jak myślał, wręcz od razu się pojawił. Hua Cheng stanął przed swoim ukochanym i złapał jego rękę w swoje własne.
"Nie chce od ciebie prezentów. Chce, aby mój San Lang był przy mnie i przede wszystkim mówił mi jak będzie musiał przybyć do swojego królestwa. Nie chce abyś znikał bez słowa."
"Dobrze Gege, przyjmij moje serce, energię życia tego lasu, jako przeprosiny i obietnicy, że już nigdy nie zrobię nic aby cię zasmucić. Bardzo się cieszę, że przebyłeś taką straszną drogę ponieważ się stęskniłeś za mną."
CZYTASZ
Hualian ~ OneShots
RomanceHualian one shots Nic dodać, nic ująć :) Nawet jak jedno opowiadanie ci się nie podoba, nie odchodź od razu! Przeczytaj następne, bo może ci się spodobać. Nie wszystko, każdemu podpasuje, więc nie skreślaj mnie od razu!