N°5

44 6 0
                                    


Nie byłem w stanie ruszyć się spod drzwi. Julian złapał mnie za ramię tak mocno, że ręka zaczęła mi drętwieć. Julia stała obok i oddychała ciężko. Gdy wpatrywaliśmy się oszołomieni w leżące zwłoki, mama odwróciła się do nas i ze zbolałą miną zaczęła nas wypędzać z Sali.

- Wyjdźcie, proszę. To nie jest widok dla osób w waszym wieku.

- Ale... madre...- próbowałem coś wykrztusić. Julia przełknęła ślinę i dokończyła ze mnie:

-Wiemy, kto to jest.

Jej głos odbił się echem od ścian. Wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę. Julia wystąpiła naprzód opanowana i podeszła do ciała podnosząc wyżej podbródek. Kucnęła obok brata Noe, przyglądając się twarzy zamordowanego.

- To señor Samuel Arenas, właściciel sklepu z pamiątkami na Calle Mayor.

-¿Estás segura?

-Na pewno

-Skąd go znasz?- spytał kapłan. Kaptur opadł mu na ramiona i wszyscy widzieliśmy jego pozbawioną włosów głowę. Zdrowe, jak i oko z blizną spoczęło na Julii.

- Dzisiaj przed siestą został zaatakowany przez pewną osobę w kapturze. Jego sklep został doszczętnie zniszczony i od tej pory miał zamieszkać u Marii Antoniny. Gdzie go znaleziono?

-Tutaj- odparł kapłan.- W jednym z zacienionych zakątków Plaza de Paz. Nie żyje już od pewnego czasu. Dawno nie mieliśmy tu tak okropnego morderstwa. Czy wiecie kim była postać, która go zaatakowała? Widzieliście jej twarz?

-Niestety nie. Maria Antonina zaczęła z nim walczyć, ale uciekł.

-Czyli to był mężczyzna?

-Najprawdopodobniej, ale nie mogę tego powiedzieć w zupełnej pewności. Budowa ciała jednak by na to wskazywała.

-No dobrze, rozpoczniemy śledztwo- rzucił król.- Czy wiadomo co było przyczyną śmierci?

- Trudno to w tym momencie ustalić, ze względu na liczne obrażenia- odpowiedział Noe- Zabiorę go do swojego gabinetu, żeby lepiej zbadać ciało. Nie mam tutaj potrzebnych mi narzędzi. Gdyby ktoś...

Odwrócił się w stronę strażników, którzy z przerażeniem patrzyli na scenę rozgrywającą się na środku. W końcu Miguel Junior pokręcił głową z zażenowaniem i pomógł bratu Noe wynieść ciało z Sali Audiencji. Reszta osób, które zostały, stała jeszcze przez minutę w milczeniu, spoglądając na drzwi, za którymi znikli mężczyźni. W końcu mama powiedziała:

-A więc Miguelu, myślę, że wrócimy do domu, żeby trochę ochłonąć. Jeśli będę ci potrzebna, proszę wezwij mnie. Jak tylko odwiozę Julię i Martina do domu, będę czekała w pogotowiu.

-Dziękuję ci Roso- odrzekł król, całując moją mamę w dłoń.- Myślę, że twoje doświadczenie może nam się przydać w tym momencie, ale najważniejsze jest bezpieczeństwo dzieci. Do zobaczenia.

-Do zobaczenia- odpowiedziała mama i wypchnęła nas w końcu z Sali. Zdążyłem rzucić zalęknione spojrzenie Julianowi, który odpowiedział tym samym i drzwi zatrzasnęły się.

***************************************************************

Dotarliśmy do powozu w ciszy odprowadzeni przez pięciu gwardzistów. Mijaliśmy kolejne posterunki. Każdy strażnik miał miecz w pogotowiu i czujny wzrok. Na dworze przywitał nas zimny wiatr. Włożyliśmy płaszcze i szybkim krokiem podeszliśmy do wozu. Gdy woźnica otworzył drzwi, mama odwróciła nas do siebie.

-Posłuchajcie, ja...

- Musisz zostać- przerwałem jej. Widziałem, jak biła się z myślami, gdy szliśmy tutaj.- W porządku.

Syn ZiemiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz