Błądząc ciemnymi tunelami, dogoniłem Julię, która pod ścianą cuciła Miguela. Gdy podchodziłem, akurat stawał na nogi, mocno mrugając oczami. Dziewczyna otrzepała jego ubranie i odwróciła się, słysząc zbliżające się kroki. Na mój widok odetchnęła z ulgą i rzuciła mi się w ramiona. Miała rozerwaną koszulę i kilka siniaków, ale poza tym wyglądała na zdrową. Spojrzałem na Miguela, który stał, wspierając się ściany. Spojrzał się nad moim ramieniem, jakby mając nadzieję dostrzec tam swojego brata. Potrząsnąłem głową, gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy. Przez wszystkie te dni podejrzewałem go o morderstwa, a tymczasem on próbował sam rozwiązać zagadkę. Czułem się teraz bardzo głupio, że posłałem go do więzienia.
Gdy Julia wypuściła mnie z objęć, ruszyliśmy we trójkę do światła, które pojawiło się przed nami oznaczając wyjście. Otwór w ziemi, jak się okazało znajdował się dosłownie przy jeziorze. Słońce wisiało już nisko, zabarwiając wodę na złoty kolor. W oddali słychać było głosy zabaw. Nie mogłem uwierzyć, że mieszkańcy pozbawieni żadnych trosk świętowali Día de los Muertos w najlepsze, nieświadomi tego w jakim niebezpieczeństwie dopiero co żyli. Trzymając Miguela pod ramiona, poszliśmy polną drogą, kierując się ku zamkowi. Nie zdążyliśmy nawet dojść do stóp wzgórza, gdy zostaliśmy zauważeni przez gwardzistów króla, najwyraźniej nas szukających. Wybuchło zamieszanie, gdy cała nasza trójka, została skuta łańcuchami pośród zabaw i posadzona na konie. Mieszkańcy zatykali usta rękami i szeptali między sobą, na nasz widok. My jednak nie przejmowaliśmy się tym. Wiedzieliśmy, że im szybciej staniemy przed królem, tym lepiej.
Gdy jechaliśmy przez kolejne dróżki, poczułem wielkie zmęczenie. Gdyby jazda była bardziej komfortowa, jestem pewien, że zasnąłbym na siedząco. Jednak twardy grzbiet konia i jego tempo nie pozwalało mi na to. Szybko wspięliśmy się na szczyt wzgórza, gdzie po zejściu z wierzchowców od razu zostaliśmy odprowadzeni do Sali Audiencji.
Król Miguel siedział w wyprostowanej pozycji, zetknąwszy czubki palców. Pomieszczenie było wypełnione resztą strażników, która nie była zajęta poszukiwaniem nas w miasteczku. Gdy weszliśmy przez potężne drzwi wszystkie oczy zwróciły się na nas, a szczęk broni uzasadniał wymierzoną w nas broń. Król oparł się plecami o tron.
-Powrócił syn marnotrawny z towarzyszami broni! Czy chcecie się moi drodzy wytłumaczyć?- spojrzał na mnie i na Julię groźnie.- Wydostajecie groźnego przestępcę z więzienia, znikacie z nim podczas ważnych obchodów i...
-Ojcze, jeśli pozwolisz, daj nam się wytłumaczyć...
-Tego właśnie od was oczekuję moi drodzy. Powinienem was od razu posłać do lochu.
Miguel Junior spojrzał się na mnie i Julię z prośbą. Za pierwszym razem, gdy składał zeznania, ojciec mu nie uwierzył. Liczył, że to nasza opowieść zmieni jego zdanie. Odetchnąłem cicho i wystąpiłem na przód.
-Panie, powinienem od razu powiedzieć, że prawdziwy morderca został zatrzymany. Był to twój drugi syn, a spiskował z Alexandrem Gúzmanem, który podszywał się pod brata Noe.
W Sali zapadła cisza, a wszystkie oczy zwróciły się na króla, który zrobił się cały czerwony na twarzy.
-To nie jest możliwe- wysyczał, z trudem łapiąc powietrze.- Alexander nie żyje.
-Teraz na pewno. Poślij swoich strażników, do jaskini nad jeziorem, która zawaliła się podczas naszej walki. Tam znajdziecie ciała.
-W liczbie mnogiej?
-Niestety Julian nie chciał opuszczać swojego ojca, nawet jeśli oznaczało to jego klęskę.
-To ja jestem jego ojcem!- ryknął król, wstając z tronu. Spojrzał się po swoich strażnikach.- Idźcie zobaczyć to miejsce!
Część gwardzistów wybiegła szybko, a król zwrócił się do mnie.
-Mów dalej.
Zacząłem tłumaczyć wszystko od początku. O naszych wspólnych odkryciach, podejrzeniach. Co jakiś czas Miguel Junior dodawał coś od siebie, żeby swoim punktem widzenia uzupełniać historię, za co byłem mu bardzo wdzięczny. Gdy dotarłem do tego, jak dowiedzieliśmy się, że Rosa jest Solero tak samo jak ja, król usiadł. Ten sekret przekonał go, że to co mówiliśmy, było prawdą.
-Gdzie jest Rosa?- spytał.
-Zginęła- odpowiedziała Julia, łapiąc mnie za ramię.
Król pokręcił głową oddychając głęboko.
-Nie mogę uwierzyć- powiedział cicho.- Alexander... Noe Muerto, pomysłowe... no he muerto oczywiście... i Valeria...
Siedział pochylony, próbując wszystko poukładać. W tym momencie drzwi otworzyły się i wpadł przez nie jeden z gwardzistów. Ukłonił się przed władcą i powiedział:
- Mój Panie, jaskinia faktycznie została zawalona, ale zajmie nam jakiś czas, by odkopać jakiekolwiek dowody.
- Vale, zabierzcie się od razu do pracy.
- Tak jest!- odparł i wybiegł ponownie, by poinformować pozostałych o rozkazie.
Król Miguel tymczasem oznajmił, że mamy udać się do miejscowego pielęgniarza, który został wezwany na zastępstwo señory Díaz. Ukłoniliśmy się posłusznie, pozostawiając go w stanie wielkiego szoku. Wiedziałem, że musi dużo teraz przemyśleć.
Julia i Miguel Junior udali się w głąb korytarza, by opatrzyć rany. Chłopak poruszał się ociężale, krzywiąc się przy każdym kroku. Julia mogłaby uchodzić za zdrową, gdyby nie rany na szyi i zadrapania na rękach. Odwróciła się w moją stronę, gdy ruszyłem w stronę drzwi wejściowych, ale jako dobra przyjaciółka domyśliła się, że potrzebuję chwili samotności.
Zimny powiew ochłodził moją lekko zbolałą twarz. Podszedłem powoli do posągu Bogini Ziemii, czując ból, gdzieś wewnątrz mnie, który teraz, gdy adrenalina zeszła, narastał coraz bardziej. Stanąłem na skraju wzgórza, spoglądając na bawiące się pod księżycem miasto, którego praktycznie nie widziałem. Przed oczami pojawiały się wszystkie, dopiero co przeżyte wydarzenia. Julian mówiący, że zrobi dla mnie wszystko, pojawienie się Rosy, jej śmierć, gdy Ostrze Przeznaczenia trafiło w serce matki... Łzy rozmazały mi jakikolwiek widok, gdy upadłem na kolana, a ciężar przeżyć spadł na moje serce. Straty, zdrady, przemilczenia... wszystko uderzyło we mnie z siłą rozpędzonych koni. Schowałem twarz w dłonie, pozwalając emocjom wypłynąć. Czułem się, jakby świat się skończył. Mimo że zatrzymaliśmy Alexandra, to jakim kosztem? Wygrana smakowała jak przegrana i nie wyobrażałem sobie, jak mam po tym wszystkim żyć dalej. Głośny jęk wydobył się z mojego gardła, gdy próbowałem zaczerpnąć powietrza. Właśnie wtedy, ktoś złapał mnie za ramię.
Odwróciłem się, widząc za sobą Miguela Juniora. Wyciągnął do mnie rękę, a ja ocierając łzy złapałem ją. Przyciągnął mnie do uścisku, który zdziwił mnie, ale nie opierałem się. Wręcz przeciwnie- schowałem twarz w jego ramieniu, a on poklepywał mnie po plecach. Gdy poczuł, że mój oddech się uspokoił, odsunął się lekko. Spojrzałem mu w twarz ,dostrzegając lekkie podobieństwo w rysach do Juliana. Na tę myśl uświadomiłem sobie stratę Miguela.
-Przepraszam...- powiedziałem.- Próbowałem go wyciągnąć, ale...
-Mój brat, został zabity przez syna Alexandra- odpowiedział mocnym głosem Miguel.- To wszystko przez wpływ tego człowieka, także nie możesz się winić.
Skinąłem głową, a on spojrzał mi prosto w oczy.
-Jesteś niesamowicie silny Mar i dzięki tobie udało nam się przeżyć. Zawsze będę ci wdzięczny, za twój wysiłek w jaskini- zawahał się lekko.- A teraz chodź. Mamy dla ciebie z Julią niespodziankę.
Odwrócił się, a twarz wykrzywiła mu się poprzez grymas. Złapałem go pod ramię szybko, co przyjął z wdzięcznością i wróciliśmy razem do zamku.
Gdy wszedłem do komnaty, do której poprowadził mnie Miguel, wyglądającej jak inne pokoje w tym zamku, od razu zorientowałem się na czym polegał prezent.
Na samym środku stała Ofrenda. Cztery piętra były przyozdobione świecami, lawendą i słodkościami. Kolorowe papierowe ornamenty otaczały te przedmioty, jednak to, co przyciągnęło moją uwagę były rysunki, umieszczone na najwyższym poziomie.
Jeden z nich przedstawiał Juliana i Valerię. Uśmiechnięty chłopak siedział nonszalancko na tronie, mrugając do malarza. Matka stała za nim, poważna z uniesioną głową. Serce mnie zakuło, ale spojrzałem na drugi obrazek. Moja mama w warkoczu stojąca wśród kwiatów i drzew z troskliwą miną i rękami splecionymi za plecami. Westchnąłem głęboko.
-Wiem, że zrobiłbyś to po swojemu- odezwała się Julia.- Ale stwierdziłam, że Rosie przysługuje Ofrenda, nawet jeśli...
-Nawet jeśli, wciśniesz ją w Ołtarz Rodziny Królewskiej- zaśmiałem się przez łzy do koleżanki.
-Przyzwoliłem na to- powiedział książę, siadając obok Julii.- Mam nadzieję, że ci się podoba.
-Jest idealny- odpowiedziałem, gdy pielęgniarz wszedł do pokoju, by opatrzeć nasze rany.***************************************************************
Gdy obudziłem się następnego ranka, byłem przekonany, że wszystko co się przydarzyło było snem. Czułem obecność kogoś w łóżku. Chciałem wierzyć, że to Julian leży obok, a gdy odwrócę głowę, zobaczę jego lekko uchylone usta i lekko unoszącą się klatkę piersiową. Nie otwierałem jeszcze jednak oczu ,nadal czując piasek pod powiekami od niewyspania.
Kłucie w boku nie pozwoliło mi jednak na dłuższy odpoczynek. Podniosłem się powoli na łokciach, zerkając w bok. Na widok Julii obok poczułem zawód, bo to znaczyło, że wszystko jednak było prawdą. Po tym, jak pielęgniarz skrupulatnie opatrzył nasze rany, stwierdziliśmy, że spędzimy noc razem. Julia chciała się w ten sposób poczuć bezpiecznej, a ja przystałem na to.
Podniosłem swoją koszulę nocną i dotknąłem bandażu, który zakrywał ukłucie po Ostrzu Przeznaczenia. Rana mimo głębokości, nie dokuczała aż tak bardzo, ale dalej trudno było się przyzwyczaić do nowego znaku na przedramieniu.
Na korytarzu rozległy się podniesione głosy i szybkie kroki w tę i z powrotem. Opuściłem koszulę i wstałem po cichu, próbując nie obudzić Julii. Ta obróciła się tylko na drugi bok, mamrocząc coś pod nosem.
Na palcach podszedłem do drzwi i uchyliłem je lekko. Gwardziści biegali po skrzypiącej podłodze ,naradzając się. Mieli zaniepokojone miny, coś musiało się stać. Naprzeciwko dostrzegłem Miguela Juniora w swojej królewskiej piżamie. Gdy nasze spojrzenia skrzyżowały się, przytknął palec do ust, wskazując głową w kierunku schodów. Z parteru dobiegł nas głos króla:
-Jak to nic nie znaleźliście. Czy na pewno sprawdziliście dobrą jaskinię?
-Tak, panie jesteśmy pewni...
-TO SPRAWDŹCIE JESZCZE RAZ!
-Tak, oczywiście.
Kroki utwierdziły nas w przekonaniu, że strażnik odszedł. Król wydawał dalsze rozkazy, najpewniej do innych otaczających go gwardzistów:
-Díaz trzeba od razu przewieść do Santa Luz, do lepszego więzienia. Jeśli w jakiś sposób Alexandrowi i Julianowi udało się uniknąć śmierci, nie potrzebujemy, by kolejna pomagierka wydostała się na wolność. Przygotujcie też królewskie powozy, my także jeszcze dzisiaj wracamy do stolicy. Tylko sprawnie!
-Rozkaz!- odpowiedziały okrzyki.
Julia za mną ziewnęła głośno. Obróciłem głowę, by zobaczyć, jak siada na łóżku.
-Co się dzieje?- spytała.
W tym momencie Miguel Junior przebiegł szybko przez korytarz do naszego pokoju. Julia wydała okrzyk zaskoczenia, okrywając się bardziej kołdrą. Książę zdawał się nie zwracać na nią uwagi, ale zauważyłem, że poczerwieniał na twarzy. Zamknął szybko drzwi i spytał:
-Słyszałeś, verdad?
Skinąłem głową zaniepokojony.
-Nic nie znaleźli.
-Co? Gdzie?- dopytywała się Julia.
-Znaczy, że...
-Przeżyli. Zdobyli kryształ światła.
-Julian i Alexander uciekli?- Julia gwałtownie wstała. Miguel uporczywie starał się nie patrzeć na jej zwiewną koszulę nocną. Na mnie nie robiła już wrażenia, przez naszą bliską relację, ale wiedziałem, jak dziewczyna działa swoim urokiem na innych.- Ale... jak to możliwe?
-Alexander, dobrze odgrywał rolę zmarłego, może robi to ponownie?
To zdanie nieustannie siedziało w moim umyśle. Nie mogłem odwrócić myśli od pytania: a co jeśli? Co, jeśli Alexander nie zginął? Co, jeśli wygrał tę partię? Co, jeśli wie gdzie jest Pulsera?
Szykując się do wyjazdu, czułem wielki niepokój. Byłem pewny, że mogę mieć to wszystko za sobą. Gdy wsiadaliśmy do powozu, mającego nas zawieźć do domu, widziałem króla Miguela bladego ze wściekłą miną. Gdy książę podszedł do naszego wozu, by usiąść w nim z nami, potwierdził nasze przypuszczenia. Gwardziści przerzucili kamień po kamieniu, ale nic nie znaleźli pod nimi.
-Czy w swoich poszukiwaniach- spytałem Miguela Juniora, gdy wyjeżdżaliśmy z miasta żegnani przez lud, który nie był świadomy niczego co się wydarzyło- znalazłeś coś... jakąś wskazówkę, gdzie może znajdować się bransoleta?
-Nie- odpowiedział.- Po powrocie mam zamiar dalej szukać. Alexander i Julian nie mogą jej znaleźć.
-Trzeba ją zniszczyć- dodała Julia, kiwając głową.- Żeby nie byłą już dla nikogo pokusą.
Zgodziliśmy się z nią i umilkliśmy, podczas gdy powóz toczył się powoli w kierunku domu.
CZYTASZ
Syn Ziemi
Teen FictionJeśli szukacie książki pełnej zabawy z żywiołami, intrygami, podróżami i kultury iberyjskiej- jest to książka właśnie dla was!!! Przed wami pierwsza część „Trylogii Przeznaczenia" 🌿🔥💧💨 Martín Coral jest jednym z Obdarzonych- osób mogących władać...