Rozdział 2

901 28 11
                                    

Pov Emory

Opadłam na łóżko i westchnęłam.

Życie okazało się mnie nie lubić.

Tajemniczy nieznajomy oczywiście okazał się być dupkiem. Jakby inaczej.

Istnieją faceci, którzy są przystojni i mają poukładane w głowie? Szczerze wątpię. Nie ma takiego pakietu. A szkoda...

- Emory? - przewróciłam oczami gdy w drzwiach zobaczyłam Damona - Wyjaśnisz mi co widziałem przy stole od cymbergaja?

- A skąd mam wiedzieć co widziałeś? To Rebecca jest wróżką. Nie ja - parsknął i usiadł obok mnie na łóżku.

- Ty i William...

- Daj spokój. Dlaczego ty się zadajesz z tym cholernym dupkiem?

- Nie przesadzaj.

- Nie słyszysz jak się odzywa? Co robi?

- Nieważne - odparł i wstał - Zaprosił nas na ognisko wieczorem. Mam nadzieję, że idziesz z nami - pokręciłam głową.

No sorry, ale towarzystwo tego dupka to ostatnie jakiego chcę.

- Poznasz moich starych znajomych. Z tego co mówiłaś wybierasz się do Roses Univerity, a oni tam studiują. Załatwiłabyś sobie znajomości na lepszy start - próbował mnie przekonać. Nie do końca byłam przekonana...

Choć znajomości by mi się przydały. Nie mówię, że nie.

Westchnęłam.

Może jego znajomi nie będę tacy jak on.

- Dobra. Pójdę z wami.

- I super. Polubisz Leyle i Valerie. Gwarantuje ci - pokiwałam głową.

Skoro to takie dla niego ważne. To pójdę.

- Bądź gotowa na osiemnastą.

- Dobra - wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na godzinę.

16:09

Dużo czasu.

Wzięłam książkę i otworzyłam na odpowiedniej stronie.

Hopeless Colleen Hoover.

Ta książka naprawdę mnie wciągnęła. Nie uważam jej za jakąś wybitną, ale jest fajna.

Biedna Sky...

Zaczęłam zatracać się w czytaniu. Już nie widziałam czarnego tuszu na kartce tylko realny świat.  Coś czego się nie rozumie dopóki się tego nie doświadczy.

- Gotowa? - usłyszałam nad uchem i prawię dostałam zawału. William stał obok mnie z twarzą bardzo blisko mojej.

- Co ty tu kutwa robisz?! - podniosłam głos i siebie do pozycji siedzącej. Oddaliłam się od niego i wstałam z łóżka.

- Kutwa? - prychnął - Co ty masz pięć lat? - przewróciłam oczami i spojrzałam na zegarek.

17:56

Ups.

- Wracając do twojego pytania. Jestem tu byście trafili na miejsce. Damon nigdy nie miał dobrej orietacjj... W terenie. Chociaż ty byś chyba trafiła - westchnęłam i wyszła z pokoju po czym zamknęłam się w łazience.

Stanęłam przed lustrem i poprawiłam włosy oraz założyłam na siebie inny top. Poprawiłam łańcuszek z motylem i makijaż. Gdy wyszłam na zegarze wybiła 18:06

Dobry czas.

Zeszłam po schodach na dół i znów dostrzegłam bruneta. Dokładnie mu się przyjrzałam. Miał czarne spodenki i niebieską koszulkę.

I Wanna Die When You Kiss Me SlowlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz