Rozdział 19

602 23 8
                                    

Pov William

- Ja żałuję, Will - patrzyłem na nią, ale... Jej nie widziałem.

Ja żałuję, Will.

Mam nadzieję, że się przesłyszałem.

Odsunęła się ode mnie, a moje ręce opadły wzdłuż ciała.

- O tym chciałaś rozmawiać? - w sumie nie wiem po co pytam. Odpowiedź jest prosta.

O tym.

Pokiwała głową i spuściła wzrok na beton.

- Nie wiem. Mam cię teraz przeprosić czy coś? Sam byłem pijany...

- Nie oczekuje tego - przerwała mi - Chciałam żebyś wiedział. Tyle.

Super. Po prostu zajebiście. Dzięki za te informację.

Ja nigdy nie żałuję dobre seksu. A chyba był dobry skoro rano czułem się jak młody bóg - pomijając kaca.

I co teraz?

- Zrywasz naszą umowę?

- Umowę? Ja nic nie podpisywałam. Zresztą jak to będzie wyglądało? Zerwałam z tobą, bo się przespaliśmy? Chociaż... Mogłabym powiedzieć, że po prostu byłeś chujowy w łóżku, ale tego nie zrobię, bo nie jestem tanią kurwą.

- Dziękuję za twą łaskę - parsknąłem, ale dziewczynie nie było do śmiechu - Czyli to nie koniec?

- Nie koniec - mruknęła i podeszła do piłki po czym wzięła ją do rąk.

To dobrze. Nie chciałbym tłumaczyć czemu się rozstaliśmy. Kwas jaki by powstał, bo na pewno by powstał byłby nie do zniesienia. Tym bardziej, że mamy tu być jeszcze ponad dwa tygodnie. Damon na pewno dałby mi po mordzie, a reakcji reszty nie umiem przewidzieć. I wolałbym jej nie sprawdzać. Przynajmniej nie teraz.

Za te ponad dwa tygodnie będę miał jeden ważny argument.

Odległość.

Ona mieszka w Karolinie Północnej, a ja w Kalifornii.

Z zamyślenia wybudził mnie ból w ramieniu. Gdy oprzytomniałem zobaczyłem, że koło mnie wylądowała pomarańczowa piłka. Mała cholera...

- Tak się bawisz? - wziąłem piłkę do rąk i rzuciłem w jej brzuch. Niestety zdążyła ją złapać.

- Coś ci nie pykło - zaśmiała się i rzuciła piłkę do kosza. Trafiła - Punkt dla mnie.

- Chcesz pojedynku?

- W samo południe - parsknęła i rzuciła w moją stronę.

- Jest po dwudziestej, a ja nie zamierzam tu czekać do dwunastej - złapałem piłkę i wycelowałem do kosza.

Nie mogę. O dwudziestej trzeciej muszę być w pewnym miejscu.

- Tu i teraz. Ja kontra ty. Do dziesięciu. Przegrany spełnia życzenie przegranego - pokiwała głową i zabrała odbijającą się piłkę. Zaczęła kozłować by po chwili rzucić ją w kierunku obręczy.

0:1

Szybkim ruchem podbiegłem do piłki nim ona zdążyła ją zabrać i zrobiłem wsad.

1:1

Puściłem jej oczko i znów piłka była w moich rękach.

- Gramy na jeden kosz? - pokiwałem głową.

- Bo się jeszcze zmęczysz biegając tak dużo - prychnęła, a ja wykorzystałem jej nie uwagę i zdobyłem dwa punkty.

- Ej no...

I Wanna Die When You Kiss Me SlowlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz