Rozdział 13

679 25 6
                                    

Pov Emory

- Emory śniadanie - przetarłam oczy i niechętnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Ziewnęłam i wstałam z łóżka. Zeszłam po schodach, a w pokoju zastałam już Logana, tatę i Damona... i Willa. Obdarzył mnie cynicznym uśmieszkiem i wrócił do garów. On gotował?

- Will zrobił cudowne śniadanie - odparł Harry - Zdziwiłem się gdy mi powiedział, ze jesteście razem, ale...

- Chwila co? - włączył się Damon - Jakie razem?

Nie chciałam w tym uczestniczyć, więc wyszłam. Niech on się teraz tłumaczy. On to wymyślił to teraz niech wymyśli też dobrą ściemę.

- Emey wracaj.

- Emey?! - usłyszałam jeszcze krzyk brata. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na schodach. Było gorąco... dosłownie żar lał się z nieba, a ja miałam na sobie tylko za dużą podkoszulkę ukradzioną Loganowi albo Ianowi. Schowałam się w nikłym cieniu i nagle ktoś usiadł obok mnie - Motylku nie uciekaj.

- Kurwa człowieku, odwal się. Wymyśliłeś tą szopkę więc teraz to odkręcaj. Ja nie zamierzam się bawić w udawanie twojej dziewczyny.

- Teraz wie jeszcze Damon i Logan. Niedługo dowie się Hunter i Ian, a potem wszyscy. Już za późno - odparł i przeniósł na mnie wzrok. Miał uwaloną twarz w jajku i chyba nie chcę wiedzieć jak to się stało.

- W dupie to mam. To ty się będziesz innym tłumaczyć nie ja.

- Nie sądzisz, że naprawdę nie wiele da się zrobić?

- Dobra kurwa niech ci będzie, ale mam warunek.

Niech mu będzie. Pobawimy się w parę do końca miesiąca i wyjadę. Nigdy więcej go nie zobaczę i będę pić szampana.

- Jaki? - spytał z błyskiem w oku.

O nie. Nie ciesz się tak.

- Nie będziesz mnie dotykać ani całować.

- Ale ty wiesz, że tak to nie będziemy wiarygodni? - spytał, a ja miałam ochotę się rozśmiać. Miał racje i to było w tym takie śmieszne.

- Wiem - parsknęłam na co na twarzy bruneta pojawił się grymas.

- Mogę się zgodzić na to tylko pod warunkiem, że to będzie wtedy gdy będziemy sami - odparł z powagą na twarzy przez, którą chciałam się zaśmiać jeszcze głośniej.

- Okej, więc teraz z łaski swojej odsuń się ode mnie. Jesteśmy tu sami - pokiwał głową i lekko się odsunął.

- Wracamy do środka. Powiedziałem im, że cię tam zaprowadzę - przewróciłam oczami i wstałam z desek.

Najgorsza część przede mną.

Wzięłam głęboki wdech i weszłam za Willem do środka. Od razu wszystkie spojrzenia padły na mnie. Tylko Damon patrzył na Williama jakby chciał go ukatrupić. Tata patrzył na mnie zmieszany, a Logan z uniesioną brwią.

- Jesteście razem? - spytał szatyn uważnie badając mnie wzrokiem, a gdy nastała chwilowa cisza dotarło do mnie, że to ja mam to powiedzieć.

- Tak - nawet się nie zająknęłam. Brawo dla mnie.

- Od kiedy? - dopytywał, a ja miałam ochotę wygłosić przemówienie o tym, że zostałam zmuszona do tego.

- Od dwóch dni - powiedział brunet na co mój brat się zaśmiał.

- Dwóch dni? Sorry, ale nie zachowywaliście się jak para gdy Emory wyszła z wesołego miasteczka, albo gdy kłóciliście się na cały dom - co racja to racja. W sumie niech Will to tłumaczy.

I Wanna Die When You Kiss Me SlowlyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz