Rozdział 3 | Rozmowa o pracę

55 7 11
                                    

♪ - Zayn Alexandre Osborne

Krok. Jeden, drugi. Tylko ja i melodia, którą słyszałem, ale której nie słuchałem.

Miałem wolne. Mógłbym przetańczyć całą noc i ranek, gdybym tylko chciał. Biorąc jednak pod uwagę, że za parę godzin miałem zrekrutować nowego pracownika, choć chwilę odpoczynku uważałem za konieczną.

Nie mogłem spać. Czekałem na dzień, na rozmowę Colina. Niecierpliwiłem się - chciałem móc przyjąć go od razu. Ale to byłoby nieprofesjonalne.

Miałem możliwość zatrudnienia kogoś na stałe i nie chciałem jej zmarnować. Tłumacz rozwiązałby moje najgorsze problemy. Z nim miałem szansę być lepszy, niż obecnie. Lepszy, niż Gabriel Matthews.

Czułem niepokój przez fakt, ile istotnych szczegółów pominąłem. Nie powiedziałem Colinowi o firmowej atmosferze, pewnych incydentach... O wypowiedzeniach składanych przez wszystkich moich wcześniejszych pracowników. Ale nie skłamałem.

Umówiłem się z nim godzinę wcześniej - miałem wrażenie, że lubił się spóźniać. Do przeprowadzenia rozmowy dla szczęścia wybrałem mamę.

Gdy ja robiłem wywiad, pracownicy odchodzili po miesiącu.

Wracając - nie mogłem zasnąć, więc trenowałem aż do świtu. To był przyjemny ból, paradoksalnie stawiający na nogi. Budził mnie również alkohol, ale dziś musiałem się od niego wstrzymać.

Do tego, towarzyszył mi mój kuzyn, Nick, z którym zazwyczaj tańczyłem. Około czwartej zaczął robić się senny, kiedy ja czułem się wypoczęty, jak po dobrym śnie.

Męczyły się jednak moje mięśnie. Nogi drżały, ciężko było unormować oddech. Położyłem się na środku sali tanecznej. Dźwięki zaczynały mnie drażnić.

Spojrzałem na zmarnowanego kuzyna.

- Chyba odpadam. Nie mogę już.

- Nareszcie - westchnął.

- Nigdy więcej nie ćwiczę rano.

- Już nigdy nie dam ci się wrobić w te twoje nocne odpały.

- Cicho. Nie pierwszy, nie ostatni raz ze mną ćwiczysz.

Czasami nocowałem u Nicholasa. Ćwiczyliśmy razem, a ja w zamian przymykałem oko, gdy zapraszał Sebastiana i pił pod nieobecność swojej mamy. Był studentem, więc jako starszy kuzyn kryłem go przed rodzicami.

Nick towarzyszył mi całkiem często. Wczoraj zabrałem go nawet na wycieczkę do Hughes'a, któremu wręczyłem tamtą kartkę. Czasami, choć rzadko, zabierałem go na konferencje.

Dziś pomagał mi opanować ekscytację. Gdyby nie on, ciężko byłoby mi się doczekać rana.

- Ostatni - mruknął.

- Mówisz to za każdym razem - przewróciłem oczami.

- Może gdybyśmy ćwiczyli w normalnych godzinach... Tak, to byłoby miłe.

- W normalnych godzinach mam pracę. W pracy taniec jest zakazany i ty bardzo dobrze o tym wiesz.

- Czasami masz wolne - podniósł się z podłogi.

Podszedł do ławki w rogu sali i wziął dwie butelki wody, jedną rzucając w moją stronę. Z niechęcią podniosłem się do siadu, czując, że moje ciało lepi się od potu. Choć nie chciałem, musiałem odpocząć, jeżeli miałem punktualnie zjawić się w umówionym miejscu i przywitać Colina.

- Następnym razem poćwiczymy wcześniej - wstałem z zimnych płyt.

- A dasz radę bez wymówek?

- Nie wiem - stwierdziłem, przeglądając się w dużym lustrze.

In Memoria Mea || bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz