[Mój kot nazwał ten rozdział. Szczerze mówiąc, nie mam pomysłu na lepszy tytuł - zostawiam cokolwiek Kafka chciał przekazać.]
♪ - Zayn Alexandre Osborne
Biegłem.
Znów padało. Znów mnie gonili. Nie mogłem krzyknąć, zasłaniałem uszy, bo nie mogłem wytrzymać hałasu. Plątały mi się nogi.
Otoczyli mnie, bo tym razem byli szybsi.
Zostałem bez ucieczki. Mogłem tylko obracać się w stronę każdego z agentów i płakać. Przynajmniej przez chwilę. Stojąc przodem do jednego, stałem tyłem do innego, który w jednej chwili szarpnął mnie za włosy.
Upadłem - trzymali mnie, żebym nie mógł wstać.
Robiłem wszystko. Próbowałem kopać, gryzłem. Ale nie krzyczałem. Uciekłem, gdy tylko dali mi szansę.
Już myślałem, że dam radę odbiec. Wtedy trafili pierwszy raz - dostałem kulę w bark.
Zanim upadłem po raz drugi, postrzelili mnie też w biodro. Cudem uniknąłem strzału w głowę.
Kałuża pode mną była czerwona. Czułem rozerwaną skórę, pociski w środku mojego ciała - krew.
Krew wypływała ze mnie, jakbym wypuścił z ust strumień wrzątku.
Umierałem. Nie od postrzału - ktoś mnie dusił.
Nie broniłem się, choć chciałem.
W oddali zauważyłem znany mi samochód, a także stojącego przy nim kierowcę w przeciwdeszczowym płaszczu. Gdybym mógł się odezwać, pewnie nie mógłbym przestać krzyczeć i wyklinać. Nie pamiętałem nic z wcześniej, ale wiedziałem, że to właśnie przez niego zaraz umrę.
Jak mogłem tak skończyć z winy własnego szefa?
- Zayn... - usłyszałem, jak zza ściany.
Nie mogłem oddychać.
Odpowiedz.
- Zayn...
Głos stawał się coraz wyraźniejszy, a obraz przed oczami - jaśniejszy. Patrzyłem w stronę światła.
Nie mogłem...
Odpowiedz.
- Zayn!
Zerwałem się z łóżka. Ktoś trzymał mnie za ramiona.
Matthews. To musiał być Matthews. Zacząłem się wyrywać, bo nie chciałem umierać. Nawet jeśli to był tylko kolejny sen.
- Zayn, prze-
Z całej siły uderzyłem go w twarz. Ale to nie był głos Matthewsa. Ani akcent, ani ton...
Wtedy zrozumiałem, że to nie był sen - gdybym wciąż spał, nie mógłbym się bronić.
Otworzyłem oczy i spanikowałem jeszcze bardziej. Faktycznie nie uderzyłem Matthewsa.
Przywaliłem z pięści Colinowi.
Ponownie mnie złapał, tym razem nawet mocniej. Nie chciałem się odsuwać, ale wciąż odruchowo starałem się go odepchnąć jak najdalej.
Był silniejszy. Przyciągnął mnie bliżej, na tyle mocno, bym nie dał rady się wyrwać.
- Otrząśnij się - powiedział surowo. - Nic ci nie zrobię. To tylko ja, Zayn. To tylko ja.
To tylko ja.
- Zostaw - syknąłem. Im dłużej jednak mijało od przebudzenia, tym więcej przybywało mi samokontroli.
Jak mogłem pomylić Lina z Matthewsem? Przecież miałem go przed sobą. Patrzyłem mu prosto w oczy.
CZYTASZ
In Memoria Mea || bxb
RomanceZayn Alexandre Osborne, wiceprezes Matthews International. Przez jego fach w jego życiu dzieje się masa dziwnych rzeczy - nawet takich, których wrogom by nie życzył. Colin Finn Schöler, czyli czyste zło w brudnym biznesie. Znany, lubiany przez tysi...