☾ - Colin Finn Schöler
Ten wyjazd był gorszy, niż go sobie wyobrażałem. Dni mijały mi na zamartwianiu o akcję z Sebastianem i o bezpieczeństwo, moje i Zayna. Martwiłem się o Polly. Cały czas. Potrafiłem pisać na grupie co godzinę z pytaniem, czy coś wiadomo.
Ukrywałem to przed Zaynem, ale po każdej wiadomości zwrotnej brzmiącej "jeszcze nie" brała mnie kurwica.
A co do Zayna, to zdążyłem się z nim pokłócić, zarobić od w pysk i omal nie złamać dłoni, próbując go bronić.
Przynajmniej ręka wyszła w miarę cało.
Wiedziałem, że coś było nie tak już w momencie, w którym Matthews sam z siebie przydzielił nam ochronę. Babka była w porządku, ale ten facet... Nie, jemu nie ufałem. Patrzył na mnie podejrzliwie, gdy tylko na niego zerkałem. Zacząłem mu się więc przyglądać.
I bardzo dobrze, bo gdybym tego nie zrobił, pewnie bym wszystko przegapił.
Z tym gościem było coś o tyle nie w porządku, że kiedykolwiek znikał, pojawiała się inna szemrana persona, na którą z mojego punktu widzenia wypadało uważać. Najpierw gość w tureckiej restauracji, co niby tylko robił nam zdjęcia. Później - grupa chłopów, których naprawdę interesował maybach. Szczytem wszystkiego był atak na Zayna.
Spotkałem męską część ochrony na korytarzu, jak podnosił portfel. Trochę mu pomogłem, ale jak już wstał, nie powstrzymałem się od komentarza.
- Chujowy z ciebie ochroniarz.
Rzucił mi krzywe spojrzenie, spiął ramiona i wyprostował się, jak w wojsku.
- Wykonuję pracę w sposób, jaki został mi zlecony - zaczął się tłumaczyć, choć wcale nie musiał. - Jest pan asystentem pana Osborne'a, do tego w posiadaniu broni i nawet udowodnił pan, że potrafi się nią obsługiwać. Jeżeli jest pan w stanie bronić szefa, to nasze zadanie polega tylko i wyłącznie na obstawie budynku, w jakim się państwo znajdujecie.
- Chujowa ta twoja obstawa - powiedziałem więc. - Wczoraj cię tam nie było. Była Ástros, ale nie ty. Nie widziałem cię przy aucie.
Nasza druga ochroniarz wykonywała swoją pracę całkiem sumiennie, choć czasem wydawało mi się, jakby oboje byli bardziej szpiegami. Ochrona w firmie działała na dziwnych zasadach - sam fakt, że uznano mnie za obstawę, bo latałem z gnatem, dawał do myślenia.
- Ja również mam pracę. Pan Matthews zlecił mi zadanie i nie mam zamiaru się z niego spowiadać.
Już mi się spowiadał.
- Mogli porwać Zayna przez tą twoją robotę na boku.
- Nie będę dyskutował. Obrona należy również do pańskich obowiązków.
- Safarov - przeszedłem do sedna.
I, jak widać, trafiłem. Twarz mężczyzny drgnęła i choć był to gest niemal niewidoczny, ja go nie zignorowałem.
- Kim, lub czym jest ten cały Safarov? - podszedłem bliżej.
- Ja panu wyglądam, jakbym wiedział?
- A ja panu wyglądam na debila?
Zacmokał zirytowany, ale nie przyznał na głos, że za takiego, czy gorszego właśnie mnie miał.
- Firma budowlana - wzruszył ramionami.
Jasne, a kryłby firmę budowlaną, bo pewnie ta budowa im raczej nie idzie. To się kupy nie trzymało, ale wiedziałem, że więcej mi już nie powie.
CZYTASZ
In Memoria Mea || bxb
RomanceZayn Alexandre Osborne, wiceprezes Matthews International. Przez jego fach w jego życiu dzieje się masa dziwnych rzeczy - nawet takich, których wrogom by nie życzył. Colin Finn Schöler, czyli czyste zło w brudnym biznesie. Znany, lubiany przez tysi...