3. Zawsze wybiore trampki.

2.1K 76 8
                                    

Rio de Janeiro, Brazylia
Lipiec

   Od wyścigu minęły mniej więcej dwa dni. Ciocia i wujek postanowili wykorzystać swój wolny czas na pokazanie mi tego, co kryło w sobie Rio de Janeiro. Zabrali mnie na rejs po rzece w samym centrum dżungli. Przysięgam, że było to najpiękniejsze, co w życiu zobaczyłam. Mimo obecności przewodnika czułam lekki dreszcz związany z dziką naturą, ale nie bałam się. Mój zachwyt był nie do opisania, a wszystkie chwile uwieczniłam na wielu zdjęciach. Choć ta wycieczka była o wiele bardziej pożyteczna dla mnie niż wyścigi, to one stały się dla mnie priorytetem i tematem, który od razu po powrocie musiałam poruszyć ze swoim kuzynem.

- Matheo.- zwróciłam się do kuzyna, zajmując miejsce obok niego, ma dużej białej kanapie.

- Gram.- burknął na mnie.

- Widzę, ale mam sprawę.- powiedziałam.

- No, co jest?- zapytał nie odwracając wzroku od telewizora.

- Muszę dać rewanż Carvalho.- zaczęłam, przykuwając wzrok Matheo.

- Nie wiem czy to dobry pomysł.- westchnął, odkładając pada na stolik.- Jego ludzie ostatnio dostali furii i nie jestem pewien, czy to bezpieczne.

- Nie boje się ich.- odparłam zgodnie z prawdą.

- Sam nie wiem Aurora. Dziś na pewno w siódemce coś się kręci, bo Carl dawał mi znać.- zaczął.- Jeśli chcesz zadzwoń do niego.

- Może masz racje.- powiedziałam, przyciągając swoje kolana do klatki piersiowej.- Odczekam jeszcze z tym rewanżem.

- Pewnie, że tak przed Tobą jeszcze dwa miesiące pobytu w Rio, zdążysz pościgać się jeszcze ze sto razy.- zaśmiał się chłopak, a ja mu zawtórowałam.- Może masz ochotę na imprezę?- zapytał, wzruszając ramionami.

- W sumie wyszłabym gdzieś.- odpowiedziałam

- Ja idę z Taylorem do baru o ósmej, zapytaj Mariki, czy chce i chodźcie z nami.- rzucił.

- Dobry pomysł, idę do niej zadzwonić.- odpowiedziałam, podnosząc się z kanapy i kierując w stronę mojego aktualnego pokoju. Był naprawdę przyjemny. Miałam ogromne łóżko, szafę, toaletkę, a w całej przestrzeni dominowała biel. Może to nie był mój ulubiony kolor, ale na pewno wyglądało to stylowo. Kładąc się na łóżku wybrałam numer do ciemnoskórej i zadzwoniłam do niej na face time.

- Aurora, co tam?- przywitała się.

- Co powiesz na bar dziś wieczorem?- zapytałam z uśmiechem.- Razem z Matheo i Taylorem.

- Miałam właśnie do Ciebie dzwonić i proponować Ci jakieś wyjście.- odparła, poprawiając swoje warkoczyki. - Może zostaniesz u mnie na noc?

- W sumie byłoby wygodniej, pogadam z ciocią i dam Ci znać.- powiedziałam, cmokając w ekran. Dziewczyna również wysłała mi wirtualnego całusa i po chwili się rozłączyła. Pomyślałam, że zanim zejdę na dół, przeglądane swojego Instagrama i sprawdzę, co słychać u moich znajomych. Pierwsze, co mi się wyświetliło to relacja Stelli, na której zobaczyłam jedynie jej zdjęcie w lustrze. Wyglądała przepięknie, jak zwykle. Jej bujne, rude loki idealnie opadały na ramiona, smukłej sylwetki. Jedyne, co w tej relacji było zastanawiające, to męski but leżący obok
łóżka. Zastanawiało mnie to, ponieważ nie miałam pojęcia, kto płci przeciwnej mógł przebywać aktualnie u mojej przyjaciółki, ale narazie to zignorowałam, postanawiając, że porozmawiam z nią później. Przewijając stronę zobaczyłam nowe zdjęcie Bruke'a z wypadu nad jezioro. Wiedziałam o tym, ponieważ chłopak, co roku jeździł w to samo miejsce i dodawał z niego podobne zdjęcie. Zignorowałam również je, ponownie odtwarzając swoją własną relacje, którą dodałam wczorajszego wieczoru. Były na niej tylko moje nogi i skrawek plaży. Z ciekawości postanowiłam, że sprawdzę kto ją wyświetlił i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym nie zobaczyła, że oglądał ją zupełnie obcy mi profil. Kiedy na niego weszłam poczułam jak zasycha mi w gardle. Choć nie było na nim ani jednego zdjęcia ani zbyt porywającego opisu, to nazwa nie pozostawiała mi żadnych wątpliwości. Carvalho. Znałam tylko jednego Carvalho, który ostatnio poznał również mnie. Po co Victor przeglądał mój profil? Może szukał jakiegoś słabego punktu, który będzie mógł wykorzystać przy rewanżu, ale nie mój drogi. Na tym profilu były tylko rzeczy, z których byłam dumna. Mój pierwszy samochód, zdane prawo jazdy, ja ze Stellą i kilka moich zwyczajnych selfie. W wyróżnionej relacji miałam Paryż i fragment wyścigu, ale musiałam uważać, to w końcu nie był legalny sport, o ile sportem można to nazwać. Zabawne, jak bardzo się w tym zatraciłam. Miałam prawo jazdy dopiero dwa lata, a zdążyłam już odbyć co najmniej kilkanaście wyścigów. Byłam naprawdę podobna do taty. On zawsze się tym fascynował. Pamiętam, jak miałam dwanaście lat i zabrał mnie na pierwszy wyścig. To były niesamowite emocje i już wtedy to pokochałam. Później ja i Matheo zjawialiśmy się na każdym wyścigu w Londynie aż w końcu zdecydowaliśmy się wziąć udział. Za każdym razem adrenalina była jeszcze większa niż poprzednim, a to, co działo się w Paryżu do tej pory przyprawia mnie o dreszcze. To był krótki weekend, który spędziłam z ciocią, wujkiem, mamą, Matheo i Austinem. W ostatni dzień nasi rodzice poszli na kolacje, a my stwierdziliśmy, że musimy obejrzeć pewną dzielnice, o której chodziły tylko pogłoski. Kiedy przyjechaliśmy wyścig właśnie się rozpoczynał i planowo mieliśmy go tylko oglądać, ale nagle odpadł jeden z głównych zawodników, a ja i Mat staliśmy zdecydowanie zbyt blisko linii startu. Po krótkich rozgrywkach w papier, kamień, nożyce ja zostałam kierowcą i jednocześnie zwycięzcą. Nigdy nie przedstawiałam się swoim nazwiskiem, więc Carvalho nie mógł o mnie słyszeć. To pewnie było dla niego jeszcze bardziej zaskakujące. Myśl o wyścigu z kimś kto nigdy nie przegrywa przyprawiała mnie o dreszcze, ale nie mogłam dać ponieść się emocjom. Carvalho nie był zwykłym kierowcą. Miałam wrażenie, że siedział w tym głębiej.

winnersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz