Regulus

485 35 31
                                    

Od rana byłem tykającą bombą. W sumie nie od rana, bo od momentu gdy przeczytałem tamtą głupią wiadomość. Całą noc o tym myślałem, bo nie mogłem spać. Nie chciałem też o tym pisać z chłopakami, bo bałem się, że ktoś kiedykolwiek przejrzy mój telefon i odkryje tą tajemnice, która w sumie już nie jest taką tajemnicą.

Nazajutrz, gdy powiedziałem im o tym, nie byli szczęśliwy. Cali byli spięci. Ciągle się zastanawiałem kto mógł to napisać. Czy ktokolwiek widział mnie, podczas gdy ja wypełniałem zadanie? Albo po prostu był na tyle mądry, by to odkryć?

- Co zamierzasz zrobić?- spytał mnie Barty, gdy wziąłem swój nóż i zacząłem się zbierać.

- Zabić James'a Potter'a.- wzruszyłem ramionami, jakby było to rozmowa o pogodzie.- Jeżeli ktoś zna moją tożsamość, prawdopodobnie myśli, że będę teraz ostrożniejszy. Chce by się zdziwił.

- Myślicie, że ten ktoś chce zapłaty za trzymanie języka za zębami?- zapytał Evan.- Jeżeli tak, to sprawa będzie prosta. Jeżeli nie, wszystko się komplikuje. Nie znamy motywów sprawcy. Jest jeszcze możliwość, że po prostu się dowiedział i chce nas zastraszyć. Tylko kiedy by się dowiedział?

- Największe prawdopodobieństwo to klub O.M.G.- odpowiedziałem.- Wyróżniałem się, więc może zauważył jak wychodzę z Liam'em. I połączył fakty. Ale dlaczego nie zgłosił tego na policję? Na pewno jest wielka nagroda za moją głowę.

- Może czegoś od nas oczekuje.- zaproponował Barty.- Przysługa za przysługę. Na stówę jeszcze o nim usłyszymy.

Chłopaki rozmawiali jeszcze o czymś, ale straciłem tym zainteresowanie i wyszedłem z domu Barty'ego. Zawsze się tam spotykaliśmy.

Nie zdałem jeszcze prawa jazdy, więc musiałem jeździć autobusem. Kupiłem bilet, zająłem miejsce i zacząłem przyglądać się innym ludziom.

Nie mają pojęcia, że mogą w każdej chwili zginąć z mojej ręki. Tak samo jak ja mogłem nie mieć pojęcia, że na przykład tajemniczy sprawca siedzi właśnie obok mnie. Nikt nic nie wiedział. Mogłem równie dobrze stać przed jakimś pedofilem, który tylko czeka na okazje by zaatakować.

Wyszedłem z autobusu i skierowałem się do sklepu z słodyczami. Miałem już plan morderstwa, ale bez podarunku nie dam rady.

Kupiłem coś drobnego i skierowałem się na komisariat. Syriusz skończył prace trochę wcześniej, więc na szczęście go nie będzie. Dopiero jutro się dowie o tym, że jego najlepszy przyjaciel umarł. Mam nadzieje, że Remus go jakoś pocieszy.

Wstąpiłem na komisariat i spytałem się jakiejś losowej osoby, czy wie gdzie jest James Potter. Podał mi kierunek, więc się tam udałem. Wyciągnąłem z kieszeni nożyk i schowałem go pod rękawem, bym mógł go złapać w każdej chwili.

Ujrzałem drzwi, których szukałem i zapukałem. Po chwili się otworzyły i stanął w nich okularnik z roztrzepanym włosami. Uśmiechnął się na mój widok, co z niechęcią odwzajemniłem. Zmarszczył brwi i ruchem ręki zaprosił mnie do środka.

- Właśnie się zbierałem.- wytłumaczył i zaczął zbierać swoje rzeczy.

- James.- zawołałem go, a on spojrzał na mnie speszony. Nie odezwał się jednak ani słowem.- To dla ciebie.- podałem mu słodycz, co z podejrzaną miną odebrał.

- Z jakiej okazji?- spytał podejrzliwie.

- Nie odwdzięczyłem się, za to, że uratowałeś mi życie.- powiedziałem, uśmiechając się. Położył podarunek na biurku i kończył się pakować. Zauważyłem, że jego ciało napięło się lekko.

Wynurzyłem bardziej nożyk z rękawa. Postawiłem krok w jego stronę, czego na szczęście nie zauważył. Zajęty był segregowaniem papierów.

W ręku trzymałem już nóż. W każdej chwili mogłem postawić jeszcze jeden szybki krok i wbić mu go w głowę. Nie zdążyłby krzyknąć, bo byłby martwy.

Miałem duże zdolności w różnych dziedzinach. Umiałem jednak perfekcyjnie stawiać kroki tak, że nie było mnie słychać. Teraz to wykorzystałem. Złapałem mocniej broń i postawiłem wielki krok w jego stronę.

To koniec.

__

Lekkie spóźnienie z rozdziałem, więc postanowiłam wstawić dwa :>

Kiss or Kill (Jegulus)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz