XLV [18+]

350 24 5
                                    

-Lewandowski-

Kurwa ja wiem, że wczoraj wyznaliśmy sobie miłość, ale ja już nie mogę czekać z wykorzystaniem go do moich zachcianek seksualnych. Znaczy ja go w chuj mocno kocham, ale tego też potrzebuje.

- Marco - szepnąłem mu do ucha kładąc ręce na jego dupie, kiedy mył ręce. Czułem, jak jego ciało przeszedł dreszcz. Boże ja go tak potrzebuje. Czekałem na tą chwilę tak długo. Kilkanaście lat musiałem czekać na ten moment. - Marco mam na Ciebie ochotę - oplotłem go rękami przyciskając tyłem do swojego ciała.

- Robert.. mamy gości w pokoju.. - wyszeptał cicho i zaczął ciężej oddychać, kiedy wkładałem ręce pod jego koszulkę. Zrobiłem się jeszcze bardziej napalony dotykając jego torsu.

- Kochanie wyszli na zakupy - szepnąłem zdejmując z niego koszulkę. Zakręcił kran. Obmacywałem jego klatkę piersiową. Oh jak ja zawsze chciałem to zrobić na trzeźwo, a nie jak byliśmy pijani, bo przecież trzeźwość umysłowa Reusa nie pozwalała mu się z nikim pieprzyć jak był pijany.

Był tylko mój. Wiedziałem to. To było tak cholernie jasne. Zdjąłem mu ubrania i rzuciłem je na podłogę. Zerżnę go na stojąco, bo nie wytrzymam. Rozebrałem się dalej go trzymając, jakby chciał mi uciec, choć było oczywiste, że tego nie zrobi, ale kto go tam wie. Wyjąłem buteleczkę z lubrykantem z szafki i wylałem sobie trochę płynu na palce, które w niego włożyłem i zacząłem go rozciągać. Towarzyszyły temu ciche "mhm", "ah", czy "oh". Nie robiłem tego za długo, bo ledwo wytrzymywałem przez swoje aż tak wielkie podniecenie. Zastąpiłem palce swoim kutasem i zatkałem mu usta ręką słysząc, że Błaszczykowski wrócił się prawdopodobnie po klucze. Poruszałem się w nim wolno, czemu towarzyszyły ciche, tłumione jęki. Mój super kolega wyszedł i dał o tym znać trzaskając drzwiami. Chwyciłem swojego Marco za biodra i wykonywałem coraz szybsze ruchy. Wchodziłem głębiej i zwiększyłem siłę, żeby robić mu to lepiej. Chciałem go zadowolić tak, jak nikt inny by nie potrafił. Złapałem jego kutasa i zacząłem poruszać na nim ręką. Reus cudownie opierał się o ten jebany zlew. W łazience było słychać tylko nasze ciche posapywania, jęki i odgłosy stykania się naszych ciał przy moim pusuwaniu go. Nie potrzebowałem dużo, żeby sprawić, że zaczął krzyczeć moje imie. Doszedł na owy zlew, a ja dalej go pieprzyłem. Jeszcze nie czułem satysfakcji. Mimo to, że słychać nas było pewnie w salonie, bo te drzwi nie zamykają się normalnie i się uchyliły. Dobra jebać to. Teraz liczy się tylko moja dobra zabawa. Czułem, że jestem coraz bliżej spełnienia, zacząłem cicho pojękiwać i w końcu doszedłem. Przestałem się poruszać. Trochę mnie to zmęczyło, ale nie aż tak jak Reusa. Padł na moje ciało, a ja go przekręciłem w swoją stronę. Wtulił się we mnie. Pogłaskałem jego głowę brudząc ją spermą.

- Ej! Tak się nie bawimy - zaśmiał się cicho całując moją szczękę. To był najlepszy seks jaki z kimkolwiek miałem. Anki nie da się do tego porównać. Pocałowałem go w głowę. Tak bardzo go kocham i pomyśleć, że mogłem to mieć wcześniej, gdybym mu to powiedział zamiast w tedy uciec. Kuba ma rację jestem głupi, ale trudno. Taka moja natura.

~Za Borussi było lepiej~ Lewandowski x Reus ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz