Przyjęcie oferty pracy od Vincenta Moneta nieodwracalnie zmieniło moje życie.
Miałam na tyle duże środki utrzymania, że spokojnie mogłam rzucić moją dotychczasową pracę w szpitalu, a więc tak zrobiłam. Zatrudniłam się w małej poradni psychologicznej, nie miałam mieć dużej pensji, ale pieniądze od Vincenta całkowicie mi starczały. W dodatku miałam mieć elastyczny grafik.
Mogłam też zamieszkać sama, ale bardzo lubię Martina (mój kolega ze studiów, kardiolog) i jego dziewczynę Angelę. Zdecydowałam się, że przygarnę jakiegoś psa ze schroniska. Zawsze bardzo chciałam mieć zwierzę, ale nigdy nie było mnie na nie stać.
W tej chwili gotowałam obiad dla mnie, Martina i Angeli kiedy usłyszałam w wiadomościach:
- MŁODA HAILIE MONET PRAWIE NIE ZGINĘŁA NA PRZYJĘCIU ZARĘCZYNOWYM JEJ BRATA VINCENTA I JEGO NARZECZONEJ GRACE.
Pierwsza rzecz o jakiej pomyślałam to, że telewizor definitywnie był za głośno włączony, a druga to było CO!? Pobiegłam do swojego pokoju po małą, szarą walizkę, w którą spakowałam już rzeczy kiedy pierwszy raz pojechałam na terapię z Hailie . Spakowałam na szybko piżamę, środki higieny osobistej, trochę ubrań, ładowarkę, pierwszą lepszą książkę i telefon. Wybiegłam z domu dzwoniąc do Martina. Nie odbierał, cholera.
- Halo Martin wyjeżdżam na nie wiem jak długa zadzwoń do mnie proszę jak najszybciej - zostawiłam wiadomość na jego poczcie głosowej.
Zamówiłam taksówkę, pojechałam na dworzec i kupiłam bilet. Siedziałam teraz w pociągu do Pensylwanii nie wiedząc co mam robić. Dowiedziałam się jadąc taksówką, że ktoś próbował zgwałcić Hailie i, że została zraniona nożem w bok co mocno uszkodziło jej jelito. Obecnie ją operowano. Mój boże kolejne traumy do jej zacnej kolekcji. Podczas jazdy pociągiem głównie patrzyłam się w okno, sprawdziłam też jaką wzięłam książkę, był to horror, jeden z tych straszniejszych, prawdopodobnie należał do Martina, napisałam też do mojego współlokatora kilka długich wiadomości opowiadających moja sytuacje. Kiedy w końcu dojechałam, jak najszybciej złapałam taksówkę. Stwierdziłam, że znajdę mojego pracodawcę i jego braci w najbardziej prestiżowym szpitalu. Nie pomyliłam się. Nakierowana trochę przez panią recepcjonistkę zastałam ich przed salą, w której operowano Hailie.
Zauważyłam Vincenta, siedział wpatrzony w drzwi od sali, wzrok miał pusty, nieobecny. William spacerował, a raczej odstresowywał się poprzez ruch, szedł z jednego końca sali na drugi w takim tempie, iż prawie truchtał. Shane kucał na krześle z głową schowaną w nogach, był to bardzo smutny widok. Zauważyłam jak Dylan podchodzi do pierwszej lepszej pielęgniarki i oferuje jej 20 milionów (tak 20 milionów) za to by Hailie przeżyła. Tony'ego nawet nie zauważyłam.
Podeszłam do Vincenta i powiedziałam:
- Dzień dobry, przepraszam, ja przyjechałam od razu kiedy się dowiedziałam, mogę coś dla pana zrobić?- powiedziałam.
Mój pracodawca wyglądał jakby nie wiedział co się dzieje. Spojrzał na mnie z pewną wdzięcznością prawdopodobnie za to, że przyszłam.
- Mogłabyś znaleźć Tony'ego? Zrzygał się przez te papierosy dwa razy - powiedział z troska w głosie William.
Zgodziłam się, z ulgą, nie miałam ochoty patrzeć na nich. Wyglądali przerażająco, a zarazem smutno. Zrobiłam obchód po całym szpitalu, szukając Tony'ego. W końcu jedna z pielęgniarek powiedziała, że widziała go na tyłach szpitala, przy śmietnikach. Poszłam tam gdzie powiedziała, zastałam tam bruneta ze zmęczonymi niebieskimi oczami.
- Will, twój brat powiedział mi, żebyś do nich przyszedł - William Monet nie tak się określił, ale postanowiłam, że Tony się dzisiaj już nie zrzyga.
- Naprawdę? - nawet w złym stanie brat Hailie wydawał mi się zadziorny - A ty to kto?
- Isabel West, terapeutka twojej siostry, przyjechałam od razu po tym jak się dowiedziałam.
- Co, liczysz na dodatkowa premię?
- Przestań gadać, jakbym na nią liczyła to była bym teraz przy Vincencie jak jakaś przylepa.
To co powiedziałam wyraźnie go rozbawiło. Parsknął. Zaprowadziłam go teraz do braci. William skinął wdzięczny. Postanowiłam sprawić niespodziankę braciom Monet, mówiąc niespodziankę miałam na myśli kubek mocnej, czarnej kawy. Poszłam do najbliższego automatu i kupiłam sześć kaw. Wróciłam i dałam każdemu z nich po kubku. Sama wzięłam długi łyk. Kawa przyjemnie paliła podniebienie. Większość z nich wydawała się zaskoczona, ale William i Dylan tylko skinęli wdzięcznie. W końcu zagaiłam rozmowę z drugim najstarszym bratem.
- Ile już trwa operacja?
- Piętnaście godzin - odpowiada ze zmęczeniem w głosie William.
- Hej dzięki za kawę, to było miłe. Nie sądziłem, że ktoś nas odwiedzi, a szczególnie taka osoba jak ty - mówiąc to nie chciał mnie urazić, ale poczułam się trochę dyskryminowana.
- Jakby coś takiego stało się byle jakiej mojej pacjentce lub pacjentowi to też bym do nich przyjechała, raz chodziła do mnie na terapię taka dziewczyna nazywała się Rozalinda, jaką ona miała straszną arachnofobię, o mój boże. Po miesiącu chodzenia do mnie miała wypadek samochodowy, podczas operacji przyjechałam do szpitala odwiedzić jej rodziców, przyniosłam im prezent i posiedziałam z nimi, bardzo się ucieszyli. Dziewczyna nie przeżyła, ale jej rodzice sami postanowili pójść do mnie na terapię - Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, Markus i Linda Thomas byli bardzo miłymi ludźmi, szkoda, że się przeprowadzili.
- O nie! Zapomniałam o prezencie - powiedziałam do Williama - Jak mogłam być taką gapą! Jak chcecie to mogę wam oddać mój egzemplarz "Wyklętego".
- Lubisz horrory? - spytał.
- Nie za bardzo, to książka Martina, najwyżej mu odkupie.
- Kto to Martin? - Zapytał William Monet.
- Mój współlokator. Mieszkam z nim i jego dziewczyną.
Wtedy z sali wyszedł lekarz.
Przeżyła.
U niektórych braci zauważyłam łzy w oczach. Ja na pewno się rozpłakałam.
Notka
Hejka! Jak tam u was? Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział? O tym wydarzeniu będzie jeszcze kilka rozdziałów. Do zobaczenia! :D
CZYTASZ
Zakazany owoc - Vincent Monet
Teen FictionIsabel West jest zwyczajną psychoterapeutką, pracującą w zwyczajnym szpitalu, aż pewnego dnia wpada na młodą Monet. Dziewczynie udaje się jakoś opanować atak histerii Hailie. Zaintrygowany Vincent zatrudnia Isabel jako terapeutkę swojej siostry. Sa...